Mężczyzna reanimował przechodnia przy Poznańskiej. Bohaterem okazał się strażak
W otchłaniach internetu 30 września pojawiło się anonimowe podziękowanie. „Z ogromną wdzięcznością dziękuję nieznanemu panu, który dziś na ulicy Poznańskiej reanimował mojego tatę. Wyrażam głęboki szacunek dla Pana i mam nadzieję, że dobro które pan uczynił w dwójnasób powróci” - napisała mieszkanka Jastrzębia-Zdroju. Tym „nieznanym panem” okazał się funkcjonariusz jastrzębskiej komendy straży pożarnej Mirosław Pawliczek. Po służbie po prostu znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.
Mężczyzna reanimował przechodnia przy Poznańskiej. Bohaterem okazał się strażak
Strażak z Komendy Miejskiej PSP w Jastrzębiu-Zdroju Mirosław Pawliczek akurat przejeżdżał ulicą Poznańską. W pewnym momencie zauważył leżącego na chodniku mężczyznę. Jak opowiada, był to impuls do działania, który zna ze swojej pracy. Różnica polegała na tym, że podczas akcji straży działa wraz z całym zastępem, a teraz był całkiem sam. - Zupełnie inaczej działa się w zespole, a zupełnie inaczej w pojedynkę. W zastępie jest 5-6 strażaków – mówi nam Mirosław Pawliczek, który w straży pożarnej służy już od 28 lat. - Nie wahając się ani chwili sprawdził czynności życiowe poszkodowanego, wezwał ratownictwo medyczne i sam przystąpił do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Dzięki skutecznej akcji reanimacyjnej poszkodowanemu przywrócono czynności życiowe. Następnie został on przetransportowany przez zespół ratownictwa medycznego do szpitala – informuje st. kpt. Łukasz Cepiel, oficer prasowy Komendanta Miejskiego PSP w Jastrzębiu-Zdroju. Przed przyjazdem pogotowia pan Mirek poprosił przechodniów o pomoc w przytrzymaniu głowy i stabilizacji poszkodowanego. Ratownicy pogotowia po przyjeździe do poszkodowanego użyli defibrylatora, aby przywrócić akcję serca mężczyzny, a później zabrali go do szpitala.
Nie można się wahać
Pan Mirek jako funkcjonariusz KM PSP w Jastrzębiu-Zdroju pracuje także w grupach specjalistycznych miejscowej komendy: Specjalistycznej Grupie Poszukiwawczo-Ratowniczej oraz Specjalistycznej Grupie Ratownictwa Wysokościowego. - Nasza jednostka ma takie specjalizacje i jestem jednym z tych, którzy od początku tworzyli te formacje. Dlatego cały czas w nich działam, a to doświadczenie jak widać przydaje się nie tylko podczas służby – dodaje Mirosław Pawliczek. Sytuacja, która go spotkała pokazuje, jak ważna dla każdego obywatela jest umiejętność udzielenia choćby podstawowej pierwszej pomocy. Zrządzeniem losu poszkodowany miał dużo szczęścia, że trafił na funkcjonariusza PSP. - Wiele osób mówi, że nie podjęłoby się reanimacji, bo np. nie wiedzą jak albo się boją. Tej wiedzy brakuje, choć sporo się o tym mówi. Niektórzy boją się, że bardziej zaszkodzą. Należy pamiętać, że nie pomagając wcale, już bardziej zaszkodzić nie można. Ważne jest, aby podjąć pomoc i nie wahać się – zapewnia strażak, życząc sobie i innym większych pokładów empatii w społeczeństwie.
Każdy powinien zadziałać
Przy tej okazji należy przypomnieć, że obowiązkiem każdego jest udzielenie pomocy poszkodowanym oraz podjęcie działań zmierzających do skutecznego powiadomienia o zdarzeniu służb niosących pomoc w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. Warto zapamiętać, że w przypadku utraty funkcji życiowych u poszkodowanego w pierwszej kolejności wykonujemy połączenie telefoniczne pod numer 112 lub 999, w celu wezwania pogotowia ratunkowego. Najlepiej ustawić telefon w trybie głośnomówiącym, aby jednocześnie rozmawiać z dyspozytorem i móc podejmować działania ratownicze, jeśli wokół nie ma innych osób do pomocy. U poszkodowanego należy sprawdzić, czy oddechu nie blokuje ciało obce, a następnie jeśli nie oddycha przystąpić do resuscytacji: 30 uciśnięć na 2 wdechy. Jeśli ratownik nie dysponuje maseczką lub obawia się podjęcia sztucznego oddychania metodą usta-usta, przyjmuje się, że można prowadzić resuscytację z wykonaniem samych uciśnięć, bez wdechów. Należy współpracować jednocześnie z dyspozytorem, który będzie krok po kroku wskazywać kolejne działania w prowadzeniu pierwszej pomocy.