Historia Jeżyka nie jest jednorazowa. Na Mickiewicza już wcześniej ktoś strzelał do psa
Wracamy do tematu postrzelonego pieska o imieniu Jeżyk znalezionego w Mszanie na ul. Mickiewicza. Po nagłośnieniu sprawy między innymi na łamach portalu Nowiny.pl i Nowin Wodzisławskich, udało nam się dotrzeć do mieszkanki wymienionej ulicy, która przeżyła podobną historię. Z kolei do stowarzyszenia PSYjaciele, które zaopiekowało się Jeżykiem, anonimowo zaczęli zgłaszać się mieszkańcy ul. Mickiewicza, którzy zgodnie zaczęli wskazywać na jedną osobę.
Dla przypomnienia, o sprawie pisaliśmy po raz pierwszy 25 lipca. Na ul. Mickiewicza znaleziono pieska z 6 ranami postrzałowymi i połamaną miednicą. Trafił on pod skrzydła jastrzębskiego stowarzyszenia PSYjaciele. Psina trafiła do lecznicy, jednak lekarze nie byli w stanie wyjąć kul z jej ciała - operacja ta wiązałaby się z wielkim ryzykiem. Poza ranami postrzałowymi i połamaną miednicą u psa wykryto także zaawansowaną muszycę (choroba skóry) oraz mastocytomę (nowotwór).
Jak przekazała nam pani Magdalena ze stowarzyszenia, połamana miednica nie była wynikiem wypadku komunikacyjnego. Rany postrzałowe wskazywały na to, że do psa strzelano z bliska i z daleka. Niemożliwe jest też to, by pies w takim stanie przywędrował do Mszany z innej miejscowości. Jeżyk niestety jest już "za tęczowym mostem". Musiał zostać uśpiony, bo za bardzo się męczył.
Anonimowe zgłoszenia
Temat Jeżyka opanował lokalne media, a mieszkańcy zaczęli działać. Do stowarzyszenia popłynęły zgłoszenia o podejrzanym. Jak poinformowała nas pani Magdalena, wszystkie się pokrywały. Nasza redakcja także dotarła do mieszkanki ul. Mickiewicza, która... przeżyła podobną historię. - Mojego psa także tutaj ktoś postrzelił. Mieliśmy podejrzenia z mężem kto to mógłbyć. Sprawę zgłosiliśmy na policję, ale ostatecznie zostało to umorzone - powiedziała nam pani Weronika.
- Boję się, bo mam dzieci, które jeżdżą na rowerach obok domu tego pana. Nie wiem czy idiocie nie strzeli coś do głowy i za chwilę nie zacznie kierować broni w kierunku dzieci - dodała.
Co na to policja?
Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem wodzisławskiej policji, st. asp. Małgorzatą Koniarską. W rozmowie z nami potwierdziła, że w dniu 29 lipca przedstawiciele stowarzyszenia PSYjaciele złożyli oficjalne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. To otwarło policji furtkę do wszczęcia postępowania. W piątek, 30 lipca policjanci zapukali do drzwi domu podejrzanego. Toczy się postępowanie, dlatego też na chwilę obecną dodatkowe informacje nie będą udzielane.
Jak zaznaczyła asp. Koniarska, jeśli jesteśmy świadkami znęcania się nad zwierzęciem, należy natychmiast powiadomić policję.
- Stowarzyszenie najpierw zgłosiło sprawę do Gminy, a należy to kierować bezpośrednio do nas. Dzięki temu od razu jesteśmy w stanie zbadać sprawę na miejscu - zaznaczyła.
Sprawę oficjalnie przejęła policja w Wodzisławiu, dlatego jeśli jeszcze ktokolwiek posiada istotne informacje, powinien je kierować do komendy. Stowarzyszenie także będzie już kierowało na policję.
Zobacz także:
Komentarze
3 komentarze
Policja stanie na rzęsach żeby to umorzyć.
Do ~Obelisk umorzyli śledztwo wcześniejszej pani a nie teraz to nowe. W nowym są dowody i świadkowie
"Sprawę zgłosiliśmy na policję, ale ostatecznie zostało to umorzone"
Policja wodzisławska, umorzyła śledztwo a teraz mówią że otwarła się furtka. Śmiechu warte te tłumaczenia