Przejdź, przeczytaj, przemyśl - nowa ścieżka kontemplacyjna w Arboretum. Otworzyli ją Wacławczyk i Skrzymowska
- To nasza nowa atrakcja, trasa, wzdłuż której ustawiono tablice z całym poematem Maxa Ehrmana - reklamuje ją dyrektor Arboretum Bramy Morawskiej. Ścieżkę wymyślił i wyznaczył wiceprezydent Raciborza. - Inspiracja jest kaszubska - wyjaśnił.
Materiał wideo:
6 lipca urzędnicy zaprowadzili grono dziennikarzy i zaproszonych gości w ustronne miejsce w lesie Obora, wskazując na klimat wyciszenia i kontemplacji, gdzie by zastanowić się nad życiem.
- Pobyt tutaj sprzyja rozważaniom na łonie przyrody - podkreśliła Elżbieta Skrzymowska.
Jak przyznał Dawid Wacławczyk, spełniło się jedno z jego marzeń. Jedna z pierwszych rozmów pierwszego zastępcy prezydenta miasta z dyrektorką Arboretum dotyczyła Dezyderaty. Wacławczyk "zakochał się" w niej przed wielu laty na Przystanku Alaska, na ranczu kaszubskim.
Spacer z przemyśleniami
- Sam dobrałem trasę i ustaliłem z panią dyrektor, gdzie staną tablice. Arboretum daje wiele możliwości spędzania wolnego czasu. Na dole koncentruje się największa część ruchu przez las, a tutaj jest okazja na przemyślenia, zastanowienie się. Nic i nikt nie przeszkadza. Niby zwykły spacer, a można troszkę pomyśleć - zauważył D. Wacławczyk.
Koncepcję Wacławczyka "ubrała w materialny kształt" Aleksandra Kotala. Znają się ze współpracy z czasów, gdy obecny wiceprezydent prowadził pub Koniec Świata. Kotala to absolwentka PWSZ, graficzka.
Na trasie znajduje się 11 stacji. Tablice z sentencjami z "Dezyderaty" montowano na drzewach, ale tak, żeby nie doszło do ich zranienia.
- Już są posty na Facebooku o naszej ścieżce, widać, że można tu trafić. Choć miejsce jest oddalone, ale bez problemu da się znaleźć. Są tu relaks, czas na rozmyślania i walory prozdrowotne. To wszystko wpisuje się w sytuację pandemiczną, a ludzie odkrywają na nowo tereny zielone. Tutaj można znaleźć wskazówki do dobrego życia, takiego w zgodzie ze sobą - powiedziała E. Skrzymowska.
Warto pomyśleć nad sobą
Ścieżka powstała niewielkim kosztem - zakupiono deski, opłacono plastyczkę (ok. 2 tys. zł). Wszystkie prace zajęły około 2 miesięcy.
Zdaniem Wacławczyka "Dezyderata" łączy pokolenia - kościelne, hipisowskie czy new age. - Dla każdego ten poemat jest dobry na mądre życie w szacunku z sobą i innymi. Ten pomysł już chwyta. Warto pomyśleć nad sobą i warto pochodzić po lesie - wskazał wiceprezydent.
Pierwszy zastępca Dariusza Polowego przyznał, że pomysłów na uatrakcyjnienie Arboretum jest dużo, bo pani dyrektor Skrzymowska ma wiele nowych propozycji. - Jednym z najświeższych będzie zaproponowanie pracy w lesie, ludziom tu przychodzącym podsumował D. Wacławczyk.
Wśród uczestników spaceru była Małgorzata Bonk przewodniczka miejska. Spodobała się jej nowa atrakcja turystyczna Raciborza. Zauważyła, że większość ruchu turystycznego odbywa się po centralnej części Raciborza, po jego starówce. Walory Arboretum wzbogacają ofertę atrakcji wartych pokazania osobom odwiedzającym stolicę powiatu raciborskiego.
Ludzie:
Dawid Wacławczyk
Radny, były wiceprezydent Raciborza
Komentarze
5 komentarzy
Prezydent bierze pensję nie za to ,że realizuje swoje marzenia za publiczny szmal,tylko ma realizować oczekiwania mieszkańców, dla dobra społeczności.Jeśli jednak ktoś od lat realizował swoje marzenia przy pomocy miejskiego szmalu,to trudno zmienić nawyki po wczołganiu się na stołek.
Pomysł z Dezyderatą kompletnie oderwany od naszego miasta.Tekst piękny ale od dawna kojarzony jestw Polsce , z wybitnym kloszardem Piotrem Skrzyneckim i krakowską Piwnicą pod Baranami.
Co do tego ma Racibórz?Może to ,że występowali u nas piwniczanie tacy jak Ewa Demarczyk,Marek Grechuta i jeszcze kilku innych.Dezyderaty wykonanej prze Piwnicę nie ma co porównywać do desek z cytatami przypiętymi do drzew..chociażby przez szacunek do Piotra.
Następną sprawa jest to,że jeśli faktycznie Dezyderata ma autora ( co nie jest takie pewne) to jego spadkobiercy mogą mieć prawa autorskie . następna aferka?
"Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa."
Klawe jest życie na stołku wiceprezydenta. Ostatnio pojechał na koszt mieszkańców do Pleśnej wizytować obozowisko. W czerwcowy piękny długi weekend. Jak była sesja gdzie jego szef ledwo co ocalał przed totalną kompromitacją to wiceprezydent miał urlop. Wrócił i do arboretum na spacery. Szkoda, że taki etat mają tylko jeden w urzędzie. Na pewno więcej raciborzan chciałoby mieć taką pracę.
wymyślił? znowu zerżnął pomysł od Kaszubów. najpierw ułomnie i wadliwie cytował redaktora, teraz inspirował się Kaszubami czyli Mariolą.
ile to już synonimów na plagiat?
Taaaa... Dezyderata to nie to samo, co jakieś bezmyślne łażenie po pustym lesie...