Co dalej z osuwiskiem ziemi w Gołkowicach?
W czwartek 3 grudnia odbyła się wizja lokalna osuwiska, które zaobserwowano w sąsiedztwie piaskowni w Godowie. Wzięli w niej udział przedstawiciele Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu. Na miejscu pojawili się również przedstawiciele Urzędu Górniczego, Urzędu Gminy w Godowie, a także mieszkańcy. Nie było właściciela piaskowni.
Osuwisko, czy może zapadlisko ziemi powstało wzdłuż wschodniej skarpy piaskowni od strony ul. Jana III Sobieskiego, na pograniczu Gołkowic i Godowa. Jest naprawdę spore i nie wiadomo, czy nie będzie się powiększać. Obecni na wizji mieszkańcy mówili, że pierwsze niepokojące sygnały zaobserwowali 11 listopada. - Wtedy w gruncie pojawiły się pierwsze szczeliny - mówił właściciel jednego z pól uprawnych, którego końcówka dosłownie się zapadła.
Pola uprawne mieszkańców Gołkowic od stromej i głębokiej na kilkadziesiąt metrów skarpy piaskowni oddziela zarośnięty ziemny wał. Obecni na wizji mieszkańcy Gołkowic mówili, że już od lat postulowali usunięcie wału i sfrezowanie skarpy, tak żeby zamiast stromego urwiska powstało łagodne zbocze. Ich zdaniem, obecny proces zapadania się ziemi może być związany z nielegalnym przed laty podbieraniem przez ówczesnych właścicieli piaskowni, mokrego piasku spod skarpy.
Właściciele nieruchomości dotkniętych procesem zapadania się bądź osuwania gruntu wskazywali na konieczność zabezpieczenia terenu. Obecnie jest on tylko ogrodzony taśmami. Zdaniem mieszkańców to niewystarczające zabezpieczenie przed ciekawością osób postronnych, zwłaszcza dzieci. Padły pytania o rekultywację piaskowni (kontrolę nad tym procesem pełni starostwo), która, według ich słów, nie jest prowadzona. Podczas wizji padły pytania, czy obecny właściciel piaskowni nadal walczy o to, by móc zasypywać piaskownię nie tylko ziemią i gruzem budowlanym, ale też innymi, mniej obojętnymi dla środowiska materiałami. Mieszkańcy okolic piaskowni nie kryją obaw, że właściciel chce tu docelowo składować odpady. Zresztą wszyscy w Godowie uważają, że obecny właściciel nie kupił ogromnej dziury w ziemi po to, by składować tu ziemię i gruz, których nie ma, ale po to, by zarobić na składowaniu tu różnych innych odpadów. Padły też pytania o ewentualne odszkodowania.
Konkretne deklaracje nie padły, tym bardziej że na wizji nie było przedstawicieli właściciela piaskowni, czyli firmy Kawi-Tech System z Gliwic. Urzędnicy ze starostwa tłumaczyli zaś, że przyjechali na wizję przede wszystkim zapoznać się z problemem.
Komentarze
2 komentarze
Będą przepychanki kto ma za to zapłacić. Gmina nie bo to teren prywatny, właściciel prywatny nie bo nie ma kasy, starostwo nie ale może pomóc znaleźć wykonawcę. Jedyny profit że wypłacą sobie delegacje + świeże powietrze
Jak zwykle będą chodzili, smęcili i jajco zrobią a problem będzie się powiększał. Wiecie, rozumiecie ale nic zrobić nie damy rady !! To normalka, zwykla arogancją i niekompetencja urzedasów !!