Urzędnicy z Raciborza w areszcie. W zamian za słoninę i jajka pomagali w przydziale mieszkania
Polsko-niemieckie utarczki na potrójnym weselu w Zabełkowie, żądanie usunięcia landrata – hanowerczyk z powiatu raciborskiego, urzędnicy z raciborskiego magistratu na ławie oskarżonych i protest rzeźników z Rydułtów – m.in. o tym sto lat temu pisano w Nowinach.
Racibórz • 5 listopada 1920 r.
Małpia kultura
Zabełków w Raciborskiem. W ubiegłych dniach odbyło się tutaj w sali p. Rytzki wesele trzech młodych par. Jako starosty weselnego wybrano sobie pana Antonina tustąd, który umie bardzo dobrze podczas takich uroczystości agitować za Niemcami, chociaż mu się mowa niemiecka okropnie trudną wydawa. Nasi młodzieńcy, nie obawiając się takiego panoczka, śpiewali sobie co im gardła stało ich ulubione piosenki polskie, co im pan starosta chciał wzbronić. Heimatstreuerzy zaś, trzymają się ściśle ich przysłowia: „Alle Affen machen nach!” i oni zaczęli za pomocą p. A. śpiewać, przez co szerzył sławny starosta swą akcyę agitacyjną, za którą z pewnością dostanie Verdienstmedaille. Nowożeńcom zaś, którzy sobie życzą starostę agitatora niemieckiego, radzimy o p. A. z Zabełkowa nie zapomnieć.
Podpisano: Byłtam.
Buława dla naczelnego wodza
11 listopada, w drugą rocznicę powrotu naczelnika państwa z twierdzy magdeburskiej do kraju i w związku z ostatniem zwycięstwem, wręczyć ma armia marszałkowi Piłsudskiemu buławę marszałkowską.
Chcą usunięcia landrata
Z Raciborskiego. Rezolucya powzięta dnia 21 października przez sołtysów, ławników i zastępców gmin powiatu raciborskiego. My niżej podpisani sołtysi, ławnicy i zastępcy gminni powiatu raciborskiego, zebrani dnia 21 października rb. w „Strzesze” w Raciborzu, pozwalamy sobie zwrócić uwagę Świetnej Komisyi* na niżej skreślone wbrew wszelkim zasadom sprawiedliwości i równouprawnienia urągające stosunki i żądamy w imieniu ludu, który nas na swych przedstawicieli wybrał:
1) Natychmiastowego usunięcia landrata Wellenkampa z urzędu, niecieszącego się zaufaniem ludności wiejskiej jako Niemca-Hanowerczyka, nie władającego wcale językiem polskim, wymaganym w powiecie raciborskim, zamieszkałym przez większość ludności polskiej. Jest to przyczyną, że wymieniony landrat nigdy nie rozumie potrzeb naszych i nie potrafi odczuć co nas boli i przygniata, stąd też wieczne szykany tego. Dalsze pozostawienie Wellenkampa w urzędzie musielibyśmy uważać jako upośledzenie i moralne policzkowanie Górnoślązaków w ogóle, a urąganie z nas Polaków szczególnie. Dlatego żądamy obsadzenia tego urzędu przez Górnoślązaka władającego tak polskim, jak niemieckim językiem.
2) W sejmiku powiatowym zasiadają dotąd wybrani nie wolą ludu, lecz na mocy starego wszelkiem zasadom sprawiedliwości urągającego a obecnie nieobowiązującego już prawa wyborczego. Poza tem nie istnieje już dawny powiat raciborski. W imieniu sprawiedliwości żądamy jak najrychlejszego rozpisania i przeprowadzenia nowych wyborów do sejmiku powiatowego.
3) Ludność polska powiatu raciborskiego żąda dla dzieci polskich nauki języka polskiego w szkole i za żadną cenę nie odstąpi od tego tak naturalnego i słusznego domagania się (...)
* Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku działała od 11 lutego 1920 roku do 10 lipca 1922 roku. Jej zadaniem było dopilnowanie prawidłowego przebiegu kampanii plebiscytowej i samego plebiscytu narodowościowego oraz utrzymanie porządku i spokoju. Wyniki plebiscytu miały zaważyć na przynależności państwowej Górnego Śląska. Komisja składała się z przedstawicieli państw ententy, które pokonały Niemcy w I wojnie światowej.
Racibórz • 8 listopada 1920 r.
Urzędnicy na ławie oskarżonych
Racibórz. Dwaj urzędnicy magistraccy z oddziału Urzędu Mieszkaniowego, przesłuchiwani byli wczoraj w Izbie karnej jako oskarżeni o przyjmowanie łapówek od szukających mieszkań. Stwierdzonem jest przez świadków, że pp. Tschauder i Sinnreich przyjmowali chętnie mąkę, słoninę, jaja, koniak i pieniądze. Skończyły się jednak złote czasy i przyszła chwila pokuty, skazani zostali bowiem na 1 miesiąc aresztu. Publiczność raciborska wiedziała, że od niejakiegoś czasu nie wszystko było w porządku w oddziale mieszkaniowym. Zaiste rabunkową prowadzono tam gospodarkę. Spodziewamy się, że teraz przywrócone tam zostaną ład i dyscyplina i że mieszkańcy Raciborza unikną dalszych z tego stanu rzeczy wynikających przykrości. Musimy dodać, że ukarani urzędnicy tak się czuli pewni na swoich stanowiskach, że przekonani byli, że nic im znikąd nie grozi. Nie przerażały ich doniesienia do władz do Opola. Ba! łudzili się nadzieją, że p. X ich nie zaskarży. Czy i w tych sprawkach nie odczuwa się trochę wpływu raciborskiej firmy H. K. T.?*
Protest rzeźników
Rybnik. W landraturze powiatu rybnickiego odbyło się w piątek 29 października posiedzenie wydziału do unormowania cen na mięso. Zastępca landrata p. Strzoda objaśniał ważność tej komisyi i przedłożył protest rzeźników z Rydułtów, wcale nieuzasadniony. Żalili się także na Magistrat rybnicki, zastąpiony przez pana burmistrza, że wbrew ustalonym cenom niższym z dnia 9 września, ogłosił ceny wyższe na artykuły mięsne. Na to p. burmistrz dał wyjaśnienie, że tak się zgodziła komisya w tym celu wybrana, a na dowód prawdy, przeczytał nazwiska ich własnego podpisu. Zadziwiło obecnych najwięcej to, że przywódcy niemieckiej organizacyi także tam byli podpisani i na tak wygórowane ceny się zgodzili. Stwierdzono na ówczas, że w okolicy wielkiego przemysłu były o wiele niższe ceny niż w Rybnickiem. Ze strony rzeźników mówiono, że robotnicy sami ceny przesadzają, aby tylko mięsa otrzymać pod dostatkiem. Padły także słowa, że robotnik dziś więcej mięsa zjada jak przed wojną. Na to zastępca polskiej organizacyi zaprotestował, że to się nie zgadza z prawdą. Robotnicy, którzy tylko z swoich dziesięć palcy żyją, ani nawet raz do tygodnia rodzina mięsa nie ma. Bo przy tych wychwalanych zarobkach, na obecną drogość nie starczy na dostateczną odzież. Po dłuższej wymianie zdań postanowiono następnych cen się się trzymać. Dla bydła rogatego (...)
Żarty i dowcipy (ironia losu)
– A to pani przyjaciółka wychodzi za mąż, czy to w pani nie wzbudza zazdrości, panno Lauro?
– Najmniejszej, jeżeli za takiego starego dziada chciała wyjść... narzeczony mej przyjaciółki jest 10 lat starszy od niej!
(po trzech tygodniach)
– No, jakże tam było na weselu pani przyjaciółki?
– Wspaniale, zaręczyłam się!
– Co pani mówi! A z kimże to?
– Z ojcem pana młodego!
* Autor artykułu pisząc o firmie „H. K. T.” czyni aluzję do działalności Niemieckiego Związku Marchii Wschodniej, którego celem była germanizacja ziem polskich objętych zaborem niemieckim. Potocznie związek nazywano „hakatą”. Z czasem tym słowem zaczęto określać wszelkie przejawy działań zmierzających do umacniania niemczyzny i osłabiania polskości.