Minister Zdrowia zakazuje personelowi szpitali zakaźnych pracy z innymi pacjentami
Chodzi o ograniczenie potencjalnych kanałów transmisji zakażeń. Zalecenie resortu jest bezwzględne i natychmiastowe. Ani lekarze, ani pielęgniarki z raciborskiego szpitala zakaźnego nie mogą pracować z innymi pacjentami niż ci zarażeni koronawirusem. Dla większości personelu to duży problem, bo albo prowadzi prywatne gabinety, albo dodatkowo zarobkuje poza Gamowską.
-To jest jak kara za to, że narażamy nasze zdrowie i życie, pracując nadal na Gamowskiej. Nikt nas nie pytał, czy chcemy to robić, tylko z dnia na dzień szpital z rejonowego zmienił się w zakaźny - zauważa jedna z doświadczonych pielęgniarek w raciborskiej lecznicy. Wspólnie z koleżankami już parokrotnie podnosiły temat dodatkowego wynagrodzenia za pracę w wyjątkowych warunkach. Dyrektor Ryszard Rudnik powiedział w czwartek 26 marca radnym powiatowym, że przewiduje "gratyfikacje dla personelu z pierwszej linii frontu walki z koronawirusem". Sytuacja się jednak zmieniła, bo pielęgniarki tracą możliwość dorabiania, a na Gamowskiej przeciętnie zarabiają po 3 tys. zł. - Pracowałam w dwóch innych miejscach pracy, teraz nie będę mogła. Myślę nad odejściem ze szpitala. Nasz zawód jet deficytowy, szybko znajdę inną pracę i tam będę nadal mogła dorobić do pensji. Przy obecnych cenach to konieczność - zauważa nasza rozmówczyni.
Zakaz pracy poza szpitalem zakaźnym dotyczy zatrudnionych tylko w tego typu placówce. Pozostałe punkty służby zdrowia są zeń zwolnione.
Pielęgniarka z Gamowskiej zauważa, że na takim rozwiązaniu ucierpią np. podopieczni personelu medycznego, dorabiającego w tzw. opiece długoterminowej. - Pracuję z takimi osobami. To pacjenci po udarach, onkologiczni, z ranami. Boję się, że w obecnych warunkach zostaną bez opieki i pomocy - zaznacza raciborzanka. Jej zdaniem ministerstwo swoim zakazem odbierze środki do życia pielęgniarkom i doprowadzi rodziny chorych z opieki długoterminowej do sytuacji tragicznej. - My nie dorabiamy, bo chcemy, tylko dlatego, że musimy. Z pensji w szpitalu trudno się utrzymać jeśli ma się rodzinę - przyznaje pielęgniarka.
Dyrektor szpitala Ryszard Rudnik dostrzega kolejny problem w ministerialnym zakazie.
- Spodziewam się dużych ubytków kadrowych wśród lekarzy, którzy z nami teraz współpracują.
To będzie chłodna kalkulacja. Kto ma prywatny gabinet, musi z niego zrezygnować na rzecz pracy w szpitalu zakaźnym. W pierwszej kolejności mogą odejść ginekolodzy. Inni specjaliści także pracują nie tylko u nas. Ten zakaz sprawia, że będą musieli rezygnować z zarobkowania w innych lecznicach. Wierzę, że ministerstwo to przemyślało i zaproponuje w tej sytuacji rozwiązania dla szpitala jednoimiennego, aby zapewnić mu właściwe funkcjonowanie - mówi nam dyrektor R. Rudnik.
Wytyczne z Ministerstwa Zdrowia są świeże. Wyszły 25 marca, podpisała je wiceminister Józefa Szczurek - Żelazko. - Dopiero co przeczytałem. Odbieram to ze zdziwieniem. Wiadomo, że kadra medyczna pracuje jeszcze poza szpitalem, w POZ-tach, w NZOZ-ach. Stawia nas to w nieciekawej sytuacji. W poniedziałek spodziewam się rozmów z lekarzami o rozwiązywaniu współpracy - przyznaje R. Rudnik.
W kwestii personelu pielęgniarskiego R. Rudnik nie czuje takiego niepokoju. - Większość z zatrudnionych pielęgniarek pracuje tylko w szpitalu. W ich przypadku sytuacja się nie zmieni - przewiduje dyrektor.
Zdaniem dyrektora potrzebne będą decyzje odgórne, aby zapewnić Gamowskiej stabilizację kadrową. Wojewoda śląski ma uprawnienia, by kierować do Raciborza specjalistów z innych jednostek w województwie. To dla nich szykowany jest na Zamkowej hotel w Domu Sportowca. - Mam nadzieję, że tak to zostało przygotowane, a nie na zasadzie robimy jedno, a w drugim miejscu pojawia się nieoczekiwany problem - podsumowuje R. Rudnik.
W piątek 27 marca rano na Gamowskiej było w szpitalu 27 pacjentów z koronawirusem i 11 czekało na oddziale zakaźnym na oznaczenie.
- Koronawirus - wszystko o pandemii 3456 wiadomości, 5528 komentarzy w dyskusji, 3121 zdjęć, 14 filmów
Komentarze
9 komentarzy
Kiedy minister zarządzi wreszcie by w ministerstwie osoby decyzyjne zaczęły myśleć racjonalnie i mądrze? Ten kto wymyślił,że można z korzyścią dla mieszkańców i chorych w dwa dni zamienić duży, jedyny w powiecie szpital wielospecjalistyczny w szpital zakazny ,sam powinien być przebadany ale nie przez lekarza od chorób zakaznych. Kto wymyślił ,ze duży jednoimienny szpital zakazny w którym mają być leczeni chorzy z covvidem, może działać bez możliwosci wykonywania na miejscu testów, diagnostyki obrazowej (rtg kt i rezonans ) z jednym małym mobilnym rtg,w sytuacji kiedy tam ma być pulmunologia,kardiologia,ortopedia ,chirurgia,neurologia,oddział dzieciecy,ginekologia?ten wymyslony system jednoimiennych szpitali w ośrodkach gdzie jest tylko jeden szpital,będzie jeszcze większa klapą niż osławiona sieć szpitali.to ostatnie zarzadzenie ministra rozwali do końca system ochrony zdrowia w szpitalach w okolicy szpitala jednoimiennego. a czy ta decyzja dotyczy też personelu oddziałów zakaznych,które działają w normalnych jeszcze szpitalach?
Ot,Racibórz...Prowincja prowincji ale uważa,ze jest centrum świata;ponad prawem i ponad rozsądkiem
Tak wygląda demokracja w Polsce!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pani Wioletto. Ma Pani 100% racje. Ale z drugiej strony nikt nie będzie ryzykować zdrowiem i życiem swoim i swojej rodziny ze nędzny grosz. Uspokoje teraz jeszcze rodzimych internetowych trolli. W przysiędze Hipokratesa nie ma mowy o ratowaniu życia kosztem własnego!!!!!!!!!!!!
Dac zarobic tyle pielegniarkom,zeby nie musialy dorabiac.Miedzy Raciborzem a Rybnikem,pensjepielegniarki roznia sie o przeszlo 1000 zl.Mysli Pan,ze One sobie dorabiaja dla kaprysu?DAC im zarobic.Jesli beda zmuszone pozostawic dodatkowa robate,na pewno wybiora lepsza opcje.A nie bedzie to szpital w Raciborzu.Moja kolezanka dojezdza do Rybnika do szpitala.I tam zarobi prawie tyle samo na pol etatu,gdzie a Raciborzu na caly.
A co to zmieni ,że nie będą mogły pracować skoro podobno ministerstwo dało nakaż szpitalom tym zwykłym nie jednoimiennym przyjmowania pacjentów i przetrzymywania ich do momentu uzyskania wyniku czy jest pozytywny czy nie.Więc tym sposobem wszystkie szpitale staną się jednoimienne tylko ciekawe co zrobią z tymi pacjentami ,którzy chorują na inne choroby gdzie ich będziemy leczyli jak szpitale i personel jeden za drugim będą objęte kwarantanną.
trzeba ludziom tyle zapłacić,żeby im się opłacało nigdzie indziej nie pracować i wkalkulować zniszczenie na jakiś czas prywatnych praktyk ( lekarskich ,pielęgniarskich). A JAK MA WSPÓLPRACOWAĆ ZE SZPITALEM LEKARZ KONTRAKTOWY,KTÓRY WSPÓŁPRACUJE MAJĄC UMOWĘ NA PRYWAT GABINET,KTÓRY TERAZ MU MINISTER KAŻE ZAWIESIĆ. od dawna wiadomo,ze wpuszczenie profesora na stołek ministra to nie jest dobry pomysł.po prostu każdy z nich jest przyzwyczajony do tego ,ze wydaje rozkazy i ze one musza byc wykonane, tylko dużego szpitala w zakazany w dwa dni nie da się zamienić, tak samo jak nie znajdzie się zmienników dla lekarzy,których w kraju jest za mało!!
Oj dyrektorze jak ty mało wiesz o pielegniarkach. Myślę że 90% jest zmuszonych dorabiać.
tak bo wszyscy prywatne gabineciki jak pewien marszałek, a później przyjęcia bez kolejek, miłe traktowanie, sprzęt lepszy ze szpitala państwowego. Budują swój PR na tym, że są fachowcami w szpitalach i prywatne biznesy prowadzą. Każdy kto pracuje w szpitalach państwowych powinien mieć zakaz prowadzenia praktyk prywatnych, ale oczywiście w państwowych szpitalach powinno się zarobić odpowiednio dobrze.