Pijany skończył jazdę w rowie. To cud, że nikomu nic się nie stało
Mieszkaniec Marklowic postanowił wsiąść za kierownicę samochodu pod wpływem. Promile oraz nadmierna prędkość spowodowały, że nie zapanował nad pojazdem, uderzył w barierki, ściął słup i wpadł do rowu. To cud, że 24-latek i jego pasażer nie odnieśli żadnych obrażeń.
We wtorek (15 października), kilka minut po godz. 20.00, policjanci z ruchu drogowego dostali wezwanie do Radlina, gdzie na skrzyżowaniu ulicy Sokolskiej z Hallera doszło do groźnie wyglądającego zdarzenia drogowego.
Na miejscu mundurowi ustalili, że kierujący pojazdem marki Chevrolet Cobalt jadąc ulicą Hallera od strony Radlina, w wyniku nadmiernej prędkości wypadł z drogi i uderzył w barierki ochronne, słup energetyczny, a następnie wpadł do pobliskiego rowu.
Od kierowcy wyczuwalny był alkohol. Badanie alkomatem wykazało, że w organizmie miał promil alkoholu. Mieszkańcowi Marklowic zatrzymano prawo jazdy oraz dowód rejestracyjny w związku z brakiem aktualnych badań technicznych. Na miejscu obecna była załoga pogotowia. Okazało się jednak, że w wyniku zdarzenia nikt nie uciepriał. Sprawca kolizji został ukarany mandatem karnym.