środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Mieszkańcy truchleją przed tirami. A powiat z miastem uprawiają spychologię

24.07.2018 07:00 | 10 komentarzy | mak

- Prosimy was, zróbcie coś z tym! - załamują bezradnie ręce mieszkańcy ulicy Mszańskiej w Wodzisławiu. Przy ruchliwiej i zniszczonej drodze nie ma chodnika. W lecie unoszą się tumany kurzu, w czasie deszczu trzeba brodzić w kałużach. Z samego rana ciężarówki ustawiają się na jezdni i blokują ludziom wyjazd z posesji. Tak wygląda codzienność, z jaką muszą się zmagać się mieszkańcy.

Mieszkańcy truchleją przed tirami. A powiat z miastem uprawiają spychologię
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Nie proszą o żaden „luksus”, tylko o chodnik, który w tamtym miejscu jest po prostu niezbędny. Chodzi o ulicę Mszańską w Wodzisławiu. Od granicy z Mszaną w kierunku ul. Czarnieckiego. Sama droga jest z fatalnym stanie. Dziurawa, rozjeżdżona przez ciężkie samochody. Ludzie od lat apelują nie tylko o remont jezdni, ale przede wszystkim o budowę chodnika. Urzędnicy zapewniali, że chodnik będzie. Mieszkańcy właśnie się dowiedzieli, że znów trzeba zaczekać.

Przyszli do starostwa i na sesję

Zrozpaczeni mieszkańcy najpierw spotkali się z urzędnikami Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu (ulica Mszańska jest drogą powiatową, więc to powiat odpowiada za inwestycje w tamtym miejscu). Mieszkańcy przyszli też na sesję wodzisławskiej rady miasta, żeby prosić o wsparcie. - Tak po prostu nie da się żyć. Nie ma chodnika, w czasie deszczu wielkie błoto, a jak jest sucho, to unoszą się kłęby dymu - mówił mieszkaniec Stanisław Płonka.

Nawet zakupy to problem

Przy Mszańskiej działa kilkanaście firm. Trwa tu jednak przede wszystkim rozbiórka hałdy, z której wywożona jest skała płonna. Mieszkańcy odczuwają z tego powodu uciążliwości. Rano na drodze ustawia się sznur ciężarówek i blokuje ludziom wyjazd z posesji. - O godz. 4.40 rozpoczyna się wydobywanie skały. Nie można wyjechać z domów, bo na Mszańskiej stoi 30 TIR-ów z naczepami - ubolewają mieszkańcy.

Pył osiada na elewacjach domów, błoto ląduje na płotach i podjazdach. Ściany budynków pękają, bo ciężarówki pędzą zniszczoną drogą. Ale najgorszy jest brak bezpieczeństwa mieszkańców z powodu braku chodnika. Starsze osoby nie wiedzą, jak sobie w tej sytuacji poradzić. - Co mamy zrobić? Nie jesteśmy młodzi. Zróbcie coś, bo my też płacimy podatki na rzecz Wodzisławia. To wszystko jest aż przykre - mówiła na sesji mieszkanka Aniela Tlołka. Przy okazji poruszyła jeszcze jeden problem. - Zabraliście nam autobusy, teraz mamy tylko cztery. Tymi autobusami mogę się dostać tylko do lekarza i apteki - opisała swoją sytuację kobieta. Po tym, jak przyjechała na sesję, żeby opowiedzieć o swoich problemach, musiała... dwie godziny czekać na autobus do domu.