ZUS wysyła go do pracy, lekarz nie pozwala
ZUS uznał, że Sebastian Machi z Wodzisławia jest na tyle zdrowy, że może podjąć lekką pracę. Tymczasem lekarz mu zabrania. Jakby tego było mało, ZUS wysłał wodzisławianina do sanatorium. Tam też odesłali mężczyznę z kwitkiem, bo stwierdzili, że jego stan jest zbyt poważny.
Sebastian Machi z Wodzisławia poważnie choruje. Ma problemy z kręgosłupem. Na koncie kilka przebytych operacji, m.in. dyskopatii.
Kłopoty pana Sebastiana ze zdrowiem zaczęły się jeszcze w czasie, gdy pracował w nieczynnej już kopalni 1 Maja w Wodzisławiu. - To były pierwsze sygnały, że z kręgosłupem jest coś nie tak - mówi. Do tego wypadek, którego doświadczył. Później długo pracował w branży transportowej, jako kierowca. Jeździł głównie na trasach międzynarodowych. To dodatkowo obciążyło kręgosłup, który wreszcie odmówił posłuszeństwa.
Renta? Częściowa
Najpierw było długie chorobowe, przeplatane wizytami u lekarzy i operacjami. Do tego świadczenia rehabilitacyjne. - Świadczenia skończyły się w listopadzie zeszłego roku. A ponieważ nie byłem wyleczony, lekarz wypisał mi dokumenty i zasugerował, żebym starał się o rentę - mówi Sebastian Machi.
Tak też się stało. Wówczas Zakład Ubezpieczeń Społecznych uznał, że wodzisławianin jest częściowo niezdolny do pracy i przyznał mu częściową rentę. - Odpowiadało mi to, bo miałem nadzieję, że po wyleczeniu wrócę do pracy. Człowiek w moim wieku nie chce siedzieć w domu i nic nie robić - podkreśla.
Komentarze
9 komentarzy
i ponownie zapytam może zus zaoferuje temu Panu "Lekką Pracę" ? np przenoszenie dokumentów między biurami ??????????????????????
przeczytałem informację ponownie i przeoczyłem " ZUS uznał, że Pan Sebastian M z Wodzisławia jest na tyle zdrowy, że może podjąć lekką pracę" Gdzie mogę znaleźć w dzienniku ustaw definicję "Lekka praca" ?
Współczuje temu człowiekowi tej walki z systemem upodlenia ludzi. Niestety przeprawa przez sądy go chyba nie minie. Powodzenia
ZUS to jest Polska porażka ,której obojętnie kto by nie rządził boi się tknąć? a tam dzieją się takie paradoksy że w niektóre trudno uwierzyć że mogły się zdarzyć naprawdę,np kiedyś przeczytałem skargę człowieka po amputacji kończyny dolnej, kiedy lekarz ZUS-u miarą usiłował sprawdzić czy czasem mu kawałek nie dorosła, to czemu tu się dziwić jak taki lekarz bada człowieka który ma wszystko na swoim miejscu zewnętrznie? ....
przepraszam odpowiem sobie sam podpisując zdolność biorę na siebie odpowiedzialność ........... a orzecznicy zusu stwierdzają ale nie biorą na siebie tej odpowiedzialności i ~agatek (31.0. * .136) ma 100% rację
podstawowe pytanie (może redakcja je zada w zusie) jeżeli lekarz orzecznik z zusu stwierdzi że dana osoba jest zdolna do pracy....... dlaczego tego stwierdzenia lekarz orzekający nie potwierdzi własnym podpisem i zezwoli na pracę ??????? dlaczego osoba uznana przez zus jako zdolna do pracy musi tę zdolność otrzymać od nie podległego zusowi lekarza ???????
Ale czegoś nie rozumiem, ten Pan MA przyznaną rentę! Częściową, ale ma. Po zakończeniu tej przyznanej renty może starać się o kolejną może z całkowitą niezdolnością do pracy. Rozumiem, że chciałby pracować, poprawić swą sytuację materialną, ale najwyraźniej nie jest w stanie. Wiem też, że praca ,,leczy,, dobrze działa na psychikę, ale nie za wszelką cenę. Mam podobną sytuację, więc naprawdę to rozumiem.
Mam proste rozwiązanie : skonfrontować tych dwóch lekarzy tego z zusu który twierdzi że Pan jest zdolny do pracy i tego drugiego (niezależnego od zusu) który twierdzi że ten Pan jest niezdolny do pracy. Domyślam się dlaczego lekarz który ma dopuścić tego Pana do pracy nie podpisuje mu zdolności .... wie na co ten Pan choruje i jeżeli pozwoli mu pracować a stanie się coś złego do za "cztery litery" rodzina tego Pana pozwie nie lekarza zusu a lekarza podpisującego zdolność do pracy.
Oto Polska wlasnie, jak nie przyniesiesz glowy pod pacha renty nie dostaniesz...