Tak załoga PK Racibórz walczyła o swoje
Gdyby nie poniedziałkowy zryw "śmieciarzy" z PK nie wiadomo jaki byłby finał negocjacji władz spółki z firmą Empol, przejmującą kadrę przedsiębiorstwa. Narada świetlicowa, burzliwa dyskusja w gabinecie prezesa Muchy i ogłoszenie postulatów zbuntowanej załogi - tekst o wydarzeniach z 9 stycznia, po których w PK doszło do kluczowych zmian.
Przepracowali w "komunalce" po 20 lat i więcej. To ich zakład pracy, ale i większa część życia. Mimo, że robotę mają trudną i niewdzięczną, to bronią jej jak swego domu. Kryzys w raciborskim PK narasta, załoga sprzeciwia się decyzjom prezesa.
Było jeszcze ciemno, za oknem mróz minus 16, a pracownicy przedsiębiorstwa spotkali się w poniedziałkowy poranek 9 stycznia, w bazie na Płoni, z dziennikarzami i dwójką radnych (Anną Ronin i Leszkiem Szczasnym). Zaprosił ich pan Robert, jeden z kierowców śmieciarek (nazwiska nie podaje, podobnie jak większość naszych rozmówców w zakładzie). – Opowiemy wam, jak źle nas tu traktują – zachęcał dzwoniąc wcześniej. Zebrani w ciasnej salce zamierzali gremialnie wziąć urlopy na żądanie – raz żeby się chronić przed gniewem pracodawcy, dwa aby postawić go w sytuacji, gdzie śmieci z miasta nie zostaną odebrane. Zastrzeżono, że nie ma mowy o strajku, ale jak sytuacja się zaogni to pracownicy szybko przeprowadzą zakładowe referendum w tej sprawie.
Zakładowi patrioci
Konsorcjum w jakie PK weszło z firmą Empol z Tylmanowej (w PK mówią o niej "górale") budzi niepokój zatrudnionych. Denerwują się ci co pracują w tzw. higienie, części spółki zajmującej się wywozem śmieci. Sprawa dotyczy 50 osób. – Jesteśmy ostatnio w ciągłym stresie, że stracimy robotę. Teraz zaproponowano nam byśmy przeszli z PK do Empolu, z umów na stałe, na umowy roczne. Nigdzie się nie wybieramy – stanowczo oznajmił pan Robert. Rzucił w kierunku zebranych pytanie czy ktoś chce przechodzić do Empolu i usłyszał gromkie poparcie dla swego stanowiska.
Głodowe płace
Zarobki "śmieciarzy" są wyjątkowo niskie. Jeden z nich, z trzyletnim stażem, pokazuje nam pasek z wypłatą – dostaje 1400 zł na rękę. Jego koleżanka odeszła z PK bo zarabiała podobnie. Po dwóch latach pracy w Eko-Oknach zarabia 3 tys. zł. Podwyżek nie było tu od 7 lat. – Wszędzie zarabiają w tej branży lepiej, o kilkaset złotych. Mam rodzinę w Chojnicach, ten co u nas zarobi 1500 zł, tam dostaje 2000 zł – mówił pan Bolesław znany raciborzanom z pracy przy oczyszczaniu miasta. – Ludzie stąd odchodzą przez niskie zarobki, ale my nie chcemy zostawić tej firmy, bo ona jest nasza raciborska, nasz wspólny majątek, trzeba tego bronić – podkreśla pan Robert. – Inaczej wykopią nas i za bramę – wtórował mu przedstawiciel rady pracowniczej Zygmunt Kowacz.
Gdzie jest Lenk?
W PK koniecznie chcą się spotkać z prezydentem Raciborza. Tylko jego uznają za pełnoprawnego gospodarza. Mirosław Lenk był tu, gdy w podobnej sytuacji kadrę do wywozu śmieci przejmował Toensmaier. Przed trzema laty uznano to za złe rozwiązanie. Mirosław Lenk – wedle relacji pracowników PK – miał wtedy obiecywać, że do takich przejęć już nie będzie dochodziło. Po zawarciu konsorcjum PK z Empolem nie doszło jeszcze do rozmów Lenka z załogą z ul. Adamczyka. Na grudniowej sesji i na konferencji posesyjnej włodarz mówił, że nie widzi przeszkód by z nimi rozmawiać. – Musi do nas przyjść. Tak źle jeszcze w PK nigdy nie było – przekonywali nas pracownicy o stażu ponad 20 lat w tej bazie. Pytamy Mirosława Lenka czy spotka się z pracownikami "komunalki".
– Jak dotąd nikt z pracowników nie zgłosił się do mnie. Jestem ogólnie dostępny i gotowy na włączenie się w rozmowy na temat spółki miejskiej. Aktualnie ten problem, który uważam za nie tak wielki, rozwiązuje prezes Mucha i sądzę, że sobie poradzi. Pracownicy jasno określili czego oczekują – mówi nam prezydent. O temperaturze spotkania szefa spółki z załogą mówi, że "pan Mucha wiedział na co się pisze kiedy zgadzał się kierować PK". Lenk spotka się w tym tygodniu z prezesem Empolu i będzie poruszał temat przejęcia części kadry PK przez firmę z Tylmanowej. Jak zareaguje na zaproszenie do PK wystosowane przez Leszka Szczasnego? – Pan radny nie jest zatrudniony w PK, nie reprezentuje załogi. Dlaczego miałbym kierować się jego sugestią? – kontynuuje prezydent odnośnie zapowiedzi radnego, że ten będzie się starał by włodarz był w środę na rozmowach z załogą.
Ludzie:
Anna Ronin
Radna Miasta Racibórz
Leszek Szczasny
Podróżnik, były radny Gminy Racibórz.
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.