Śmierć w studni, rozcieńczanie wódki i zaraza [119 lat temu w Nowinach]
Restaurator został ukarany, bo "wódkę za nadto rozcieńczał wodą". Ani myśląc o poddaniu się karze, odwołał się od wyroku. Powono rzeczoznawców, ktorzy jednoznacznie stwierdzili... Przekonaj się, o czym pisały "Nowiny Raciborskie" 119 lat temu!
Na pierwszej stronie wydania "Nowin Raciborskich" z 20 listopada 1897 roku czytamy o "Łączności duchowieństwa z ludem" oraz "Ruchu wyborczym między rodakami w Westfalii". W myśl przesłania pierwszego artykułu, duchowni powinni być doradcami "wieśniaków i robotników" nie tylko w sprawach duchowych, ale też doczesnych ("Dusze jemu powierzone nie tylko duszę, ale i ciało mają"). Drugi traktował o naradzie Polaków w Westfalii, którzy postanowili skonsolidować się i wytworzyć dobrą "organizacyę wyborczą", taka by "stronnictwo ubiegające się o nasze głosy, więcej w przyszłości niż dotąd musiało się z nami liczyć".
Zaraza na Raciborszczyźnie...
Najbardziej atrakcyjną dla współczesnego Czytelnika pozostaje lektura rubryki "Z blizka i daleka". Dowiadujemy się z niej, że na R0aciborszczyźnie "grasowała" wówczas wśród bydła rogatego zaraza pyska i racic. Z tego też powodu na najbliższych jarmark bydlęcy, przypadający 23 listopada, nie można było spędzać zwierząt tego rodzaju. Zakaz wydano z obawy przed rozszerzeniem się zarazy.
... i ważny wyrok w sprawie rozcieńczania wódki!
Miłośników mocnych trunków z pewnością zasmuciły wieści o wyroku dotyczącym rozwadniania wódki. Sprawa trafiła do izby karnej za sprawą pewnego restauratora, który odwołał się od wyroki sądu ławniczego. Ten ostatni skazał go wcześniej na karę 50 marek za to, że "wódkę za nadto rozcieńczał wodą".
Rzeczoznawcy stwierdzili, że "każda wódka zawiera pewien procent wody", a jednocześnie brak jest przepisów ustalających jednoznacznie, jak znaczny ten procent może być. - Wobec tego orzeczenia izba karna zniosła wyrok sądu ławniczego i uwolniła restauratora od winy i kary - czytamy w "Nowinach Raciborskich" sprzed 119 lat.
Śmierć przy gnoju
Na Nowych Zagrodach (część Raciborza) zmarła rażona paraliżem robotnica Joanna Olsza. Stało się to, gdy kobieta ładowała gnój na wóz. Kobieta pracowała u gospodarza Raczka od 10 lat. - (...) a była z niej dobra i sumienna robotnica - zawiadamiały "Nowiny Raciborskie".
Do kolejnej tragedii doszło w Radlinie, gdzie "syn gospodarki Franciszek M. znalazł śmierć niespodziewaną przy wyciąganiu wody ze studni". Chłopak wpadł do studni i utonął. Więcej szczęścia miał koń, który również wpadł do studni na podraciborskiej Płoni - w tym przypadku zwierzę udało się wyciągnąć.
Niedoścignięte tanie ceny!
Sporo za reklamę w "Nowinach Raciborskich z 20 listopada 1897 roku musiał zapłacić właściciel Domu Towarów Modnych Louis Grand w Raciborzu, który na połowie strony zawiadamiał o szerokim asortymencie artykułów i wyrobów manufakturowych "tylko [w] rzetelnych doborowych gatunkach". Sztofy na suknie, gardyny, szyrtyngi, szyfony, madapolamy, piki barchanowe, dreliszki, kołdry spódnice - to tylko część towarów, które można było nabyć przy ul. Odrzańskiej 4 w Raciborzu w "niedościgniętych tanich cenach".
Piękne zegarki grawerowane (Matka Boska z Jezusem, nad nią korona, po bokach polski orzeł oraz litewska pogoń, na dole napis Boże Zbaw Polskę") można było zamówić u M. Szczepaniaka w Kucharkach pod Sobótką. Starannie wykonany czasomierz nie był tani - kosztował 30 marek. W tamtym czasie za taką kwotę na raciborskim targu można było kupić 750 kg kartofli lub pół tysiąca kurzych jaj!
W składzie F. Sfitawskiego w Raciborzu można było nabyć proszek mydlany dr. Thompsona. - Jest najlepszy i w użyciu najtańszy i najwygodniejszy w świecie środek do prania - zachwalał go kupiec.
Ucznia i towarzysza poszukiwał kołodziej Józef Kasza z Tworkowa. Z podobnym anonsem ogłaszał się Karol Wittek mieszkający w Raciborzu przy ul. Opawskiej 34.
Tymczasem w Chinach...
"Nowiny Raciborskie" sprzed wieku nie miały charakteru wyłącznie lokalnego. Redakcja w miarę możliwości informowała o tym, co dzieje sie w Rzeszy Niemieckiej, państwach europejskich i na świecie.
W roku 1897 na Kubie trwało antyhiszpańskie powstanie. Insurgenci z Maximo Gomezem postawili sobie za cel wywalczenie niepodległości. We Francji na dobre rozwinęła się słynna sprawa Dreyfusa, natomiast "pomiędzy Austryą a Turcyą" przyszło do wielkiego zatargu z tego powodu, że władze tureckie wydaliły przemocą z kraju pewnego poddanego austryackiego jedynie na podstawie przypuszczenia, że należał do jakiegoś spisku przeciw Turcyi, co nie było prawdą".
Na zakończenie wspomnijmy jeszcze o tym, co w "Nowinach Raciborskich" można było przeczytać o wypadkach w dalekich Chinach. W tamtym czasie "Państwo Środka" było zwane "chorym człowiekiem Azji", w którym panoszyły się mocarstwa europejskie, dzielące potężny niegdyś kraj na własne strefy wpływów. Spotykało się to z gwałtownymi reakcjami części Chińczyków, którzy sprzeciwiali się wszystkiemu co europejskie. Przykładem tego mogą być zajścia w Jentszufu (pisownia oryg.), o których można było przeczytać w "Nowinach Raciborskich". W miejscowości tej zamordowano dwóch misjonarzy i zburzono budynki misyjne. Poseł niemiecki zażądał od władz chińskich ukarania winnych i zadośćuczynienia, co nie spotkało się z jakąkolwiek reakcją chińskiej administracji. - Aby tego rodzaju zajściom na przyszłość raz na zawsze zapobiedz, toczą się podobno układy między mocarstwami europejskimi (...) za często bowiem zachodzą wypadki, że dziki motłoch chiński morduje (...) chrześcian - czytamy w gazecie sprzed 119 lat.
Dziś tego typu rewelacje czyta się o tyle ciekawe, że trudno sobie wyobrazić, aby sojusz jakichkolwiek państw europejskich mógł na poważnie myśleć o tworzeniu mechanizmów pozwalających ingerować w to, co dzieje się w Chinach. Wydaje się, że sprawy tego świata zmierzają w przeciwnym kierunku.
Wojtek Żołneczko
Zdjęcie główne poglądowe: lithquae.org, Anchor Brewing Company, California Historical Society