Radnej Ronin grozi grzywna 2 tys. zł. Jej obrońca żąda uniwiennienia
Była to już czwarta rozprawa w sprawie ujawnienia szczegółów śledztwa policyjnego, o które jest oskarżona radna miejska Anna Ronin. 17 października sąd ma wydać wyrok.
A. Ronin broni się przed zarzutem raciborskiej prokuratury. Ta oskarża ją, że ujawniła szczegóły z postępowania przygotowawczego, które prowadziła miejscowa policja. Chodziło o tropienie autorów internetowych hejtów, którzy dokonywali wpisów na temat dwóch dyrektorów raciborskich szkół (Norberta Miki i Arkadiusza Tylki) oraz Anny Ronin. Ówczesna kandydatka do Sejmu RP wystąpiła na przystani kajakowej gdzie oznajmiła, że organy ścigania stwierdziły, że wpisy pochodzą m.in. z domu prezydenta Raciborza Mirosława Lenka (podała adres).
Od kilku miesięcy Ronin broni się przed sądem, że powieliła plotkę krążącą po mieście na ten temat. Mąż Anny, Dariusz zeznał, że plotkę usłyszał w swoim sklepie motoryzacyjnym. Sojusznik wyborczy A. Ronin - Dawid Wacławczyk powiedział, że plotkowali o tym samorządowcy i dziennikarze. Za Ronin wstawiła się Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Na posiedzeniu z 10 października sąd w Raciborzu sprawdzał kiedy A. Ronin występowała o dostęp do akt sprawy dot. hejtowania na dyrektorów szkół. Zrobiła to w czerwcu 2016 roku, a swoje wystąpienie miała jesienią rok wcześniej. Na wniosek obrońcy oskarżonej - Hanny Urbańczyk - sąd nie ujawniał kto jeszcze i kiedy występował o dostęp do tychże akt.
Adwokat Anny Ronin domaga się uniewinnienia w całości swej klientki. Podparła się interpretacjami profesorów prawa jak i opinią z helsińskiej fundacji. Stwierdziła również, że Ronin nie ujawniła informacji istotnych, a jedynie oparła swoje wystąpienie na pogłoskach i plotkach. - Nie miała dostępu do akt sprawy, nie brała udziału w tym postępowaniu i nie znała świadków z postępowania w tamtej sprawie i nie rozmawiała z nimi. Nie miała także kontaktów z policją czy prokuraturą. Jej wiedza wzięła się z plotek - argumentowała Hanna Urbańczyk. Według niej w ogóle nie można mówić o wypełnieniu znamion przestępstwa w zachowaniu Anny Ronin.
Prokuratura Rejonowa stoi na stanowisku, że Ronin ujawniła szczegóły śledztwa swoim wystąpieniem i publikacjami w internecie i prasie. Żąda ukarania jej grzywną w wysokości 2 tys. zł (100 stawek dziennych po 20 zł) oraz pokryciem kosztów sądowych.
Sąd odroczył wydanie wyroku do 17 października. Rozprawę zaplanowano w sali 25 o godz. 15.00
Ludzie:
Anna Ronin
Radna Miasta Racibórz
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Komentarze
3 komentarze
A ja uważam że prawo obowiązuje wszystkich i czy ktoś ukradł batonik czy milion powinien ponieść stosowną i adekwatną do popełnionego czynu karę. Jak Ronin chce walczyć z układem niech to robi w granicach prawa. Powinna zostać przykladnie ukarana. Także w walce o władzę powinny obowiązywać pewne zasady.
do beg: ujawnienie adresu/danych osób, występujących do tej pory jako świadkowie, mogło ich narazić na, być może niesłuszne, utratę zaufania itp. Wielka afera z tego nie jest, dlatego chcą ją ukarać grzywną. Poza tym to myślę, że prokuratura wie kto przekazał Ronin te informacje. Nawet w tekście jest wskazówka.
Wierzę w niewinność Anny Ronin.Natomiast zastanawiam się nad sednem tej sprawy.Ujawnienie wyników śledztwa w czasie jego trwania jest z pewnością istotne z punktu widzenia naprawdę poważnych kryminalnych przestepstw czy też na tle przestępstw gospodarczych Ustawodawcy zapewnie chodziło tu o możliwość np ucieczki podejrzanego o poważne przestepstwa czy matactwa podejrzanych którzy wczesniej dowiedzieliby się o szczegółach śledztwa. Ujawnienie z czyjego domu były pisane hejty w tym wypadku i przy takim przestępstwie jak tzw hejt nie mogło raczej wyczerpywać powyższe przesłanki bo nie był to czyn o wysokim stopniu zagrożenia dla mieszkańców czy państwa a raczej z tzw moralności lokalnych polityków. Postawienie więc pani Annie Ronin zarzutów prokuratorskich jak wyżej moim zdaniem było zupełnie nie potrzebne bo i sprawa nie była dużej rangi ani raczej trudno się spodziewać że ujawnienie tych spraw mogło w jakikolwiek sposób zagrozić śledztwu. Paradoksalnie potencjalne skazanie A.Ronin było by zwycięstwem pewnych sił którym przeciwstawila sie pani Ronin co skutkowało by moim zdaniem zakneblowaniem lokalnej demokracji na lata w myśl "siedz cicho bo możesz oberwać jak ta Ronin która miała odwagę sie komuś sprzeciwić."Napewno taki scenariusz wydarzeń nie byłby dobry dla lokalnej społeczności dla lokalnej demokracji chcącej swobody wypowiedzi bez strachu że się będzie ciaganym po sądach w imię literalnej praworządności.