Plotka z synową prezydenta – ciąg dalszy. Prezes wodociągów odpowiada Nowinom
Zgodnie z zapowiedzą wracamy do tematu zatrudnienia w miejskich wodociągach przyszłej synowej Mirosława Lenka. Miało się to dokonać po rozmowie prezydenta Raciborza z prezesem Zakładu Wodociągów i Kanalizacji Krzysztofem Kubkiem.
Wbrew opinii niektórych osób, sednem sprawy nie jest to, że przyszła synowa prezydenta została zatrudniona w wodociągach, ale to w jaki sposób się to odbyło. Upraszczając: czy została zatrudniona w miejskiej spółce na polecenie prezydenta, czy też nie?
"Trzeba mieć plecy"
Przypomnijmy, wszystko zaczęło się od listu, który otrzymaliśmy na naszą redakcyjną skrzynkę pocztową oraz rozpowszechnianych w internecie anonimowych komentarzy. Przyszła synowa prezydenta Lenka została zatrudniona w Wodociągach z pominięciem zwyczajowego stażu pracowniczego, do działu w którym nie było zapotrzebowania na nowych pracowników, bez konkursu, a nawet konieczności złożenia podania, od razu na stanowisko inspektora – wynikało z treści listu, który otrzymaliśmy. Jakby tego wszystkiego było mało, to "przyszła synowa" od razu miała otrzymać "swój gabinet". Wszystko to na skutek domniemanego ustnego polecenia, jakie prezydent miał wydać prezesowi wodociągów.
– W tym "zaściankowym" mieście dobrze wykształceni i rokujący duże nadzieje absolwenci są od razu wykluczani, a jedynym sposobem znalezienia pracy jest mieć "plecy" i tkwić w dobrym układzie – czytamy w liście naszego Czytelnika.
Ile w tym wszystkim prawdy?
Część informacji potwierdziła się. Przyszła synowa prezydenta (a właściwie synowa prezydenta, bo młoda para jest już po ślubie) rzeczywiście została zatrudniona w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji w Raciborzu. Stało się to w czerwcu tego roku, przy współpracy z Powiatowym Urzędem Pracy w Raciborzu, który refunduje część kosztów jej wynagrodzenia.
Zatrudniono ją na stanowisku inspektora, ale nie posiada własnego gabinetu. W początkowym okresie pracowała w Biurze Obsługi Klienta (organizacyjnie jest to część działu handlowego), przyjmując interesantów, a następnie została skierowana do gminy Kornowac, w której części (Kobyla, Łańce) ZWiK w Raciborzu zaczął świadczyć usługi. Zajmuje się tam m.in. dostarczaniem umów raz odczytywaniem stanów liczników.
Nie była jedyną osobą, którą ZWiK przyjął do pracy w tym roku, choć w tym przypadku żadnego ogłoszenia o pracę nie było – bazowano na życiorysach, które osoby poszukujące pracy zostawiają w Wodociągach. Kryteria rekrutacji były dość szerokie: wiek poniżej 30 lat, prawo jazdy kat. B, wykształcenie średnie. Wśród osób, które pozostawiły CV w ZWiK-u były trzy, które je spełniały. Prezes Krzysztof Kubek podkreśla, że w tym przypadku decydujące okazało się jej wykształcenie psychologiczne (wiedza przydatna w kontaktach z klientami), a nie tytuł biotechnologa (w laboratorium nie ma zapotrzebowania na nowych pracowników). Jednocześnie zarzeka się, że nie wiedział, iż ma do czynienia z przyszłą synową prezydenta. – Takich rzeczy w życiorysie się nie pisze – mówi prezes ZWiK. Nie zgadza się również z zarzutami komentatorów, że w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji w Raciborzu panuje przerost zatrudnienia, szczególnie w administracji. – Gdy zostałem prezesem pracowało tutaj 177 osób. Obecnie, po przyjęciu 9 osób, pracuje 155 osób – wyjaśnia.
Kwestia interpretacji
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że bohaterowie tej sprawy (tj. synowa prezydenta, sam Mirosław Lenk oraz prezes ZWiK-u Krzysztof Kubek) spotkali się w 2014 roku... na łamach wyborczej ulotki Mirosława Lenka. Krzysztofa Kubka zaprezentowano w sekcji "Prezydent Lenk stawia na młodych menadżerów". Nieco wyżej można było przeczytać wypowiedź syna i obecnej synowej prezydenta, którzy zderzywszy się z rzeczywistością życia we Wrocławiu, gdzie "koszty utrzymania potrafią uderzyć po kieszeni", postanowili wrócić do Raciborza.
Powyższe, tj. prezentowanie prezesa spółki komunalnej w materiałach wyborczych, kładzie się cieniem na ładzie korporacyjnym Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Raciborzu, w myśl którego prezydent Raciborza nie ma bezpośredniego wpływu na prezesa tej firmy. Zresztą o tym, że przy Batorego traktuje się Wodociągi jako jednostkę podległą świadczy również Biuletyn Informacji Publicznej Urzędu Miasta Racibórz, gdzie ZWiK jest wprost określony właśnie tym mianem (jednostka podległa). Przy okazji zwracamy więc uwagę urzędnikom: Wodociągi nie są żadną jednostką podległą. To nie Raciborskie Centrum Kultury. To spółka komunalna, warta miliony złotych, której właścicielem jest wspólnota mieszkańców Raciborza!
Z drugiej strony trudno spodziewać się, aby prezydent decydował się na tak wielkie ryzyko polityczne, by wydać prezesowi gminnej spółki polecenie zatrudnienia swojej przyszłej synowej. Sam prezes również wystawiłby na szwank swoją reputację zawodową. Nic nie wiadomo o nagraniu, na którym prezydent Raciborza wydawałby takie polecenie. Stanowisko, na którym została zatrudniona "przyszła synowa" nie wiąże się z ponadprzeciętną pensją, czy dodatkowymi udogodnieniami. To praca na etat, w systemie zmianowym, za dość powszechne w Raciborzu wynagrodzenie (poniżej 2300 zł brutto). Napisaliśmy o tym nie z potrzeby chwytania się taniej sensacji, ale współodpowiedzialności za – i tak dość mizerną – jakość debaty publicznej w Raciborzu. Plotki i anonimowe komentarze należy weryfikować i konfrontować, a nie pozostawiać same sobie, licząc że wszystko jakoś się zagoi.
Wojtek Żołneczko, Mariusz Weidner
Pytania i odpowiedzi*
Postanowiliśmy wyjaśnić poruszone przez Czytelnika kwestie punkt po punkcie z Krzysztofem Kubkiem, prezesem ZWiK w Raciborzu. Zadaliśmy też sporo dodatkowych pytań. Oto nasze ustalenia (UWAGA: w dalszej części artykułu sformułowanie "przyszła synowa prezydenta" zostało zastąpione najpopularniejszym w Polsce imieniem żeńskim oraz nazwiskiem, tj. Anna Nowak. Jej prawdziwe dane są chronione w myśl przepisów ustawy o ochronie danych osobowych):
• Targi pracy w marcu 2016 roku. ZWiK nie poszukiwał wówczas osób do pracy na stanowisku inspektora w dziale handlowym (nie było takiego zapotrzebowania).
• Złożenie życiorysu/podania (kiedy?) Anna Nowak złożyła w Wodociągach swoje CV 21 marca 2016 roku.
• Zapotrzebowanie na pracowników. W maju 2016 roku pracownik działu handlowego odszedł na emeryturę. Dopiero wówczas pojawiło się zapotrzebowanie na pracownika do tego działu, wzmocnione przez rozszerzenie działalności Wodociągów na część gminy Kornowac.
• Wymagania. Przy rekrutacji na stanowisko inspektora w dziale handlowym brano pod uwagę wiek (poniżej 30 lat), wykształcenie (średnie) oraz prawo jazdy (kat. B).
• Polecenie prezydenta. Prezydent Mirosław Lenk nie kontaktował się z prezesem ZWiK w sprawie zatrudnienia Anny Nowak.
• Czy wiedzieli, że to przyszła synowa prezydenta? Prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Raciborzu nie wiedział, że Anna Nowak to przyszła synowa prezydenta, a w procesie rekrutacji nie zadawał i nie zadaje pytań dot. życia prywatnego przyszłych pracowników.
• Zatrudnienie (kiedy? na jakie stanowisko?) W czerwcu tego roku Anna Nowak została zatrudniona w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji w Raciborzu na stanowisku inspektora w dziale handlowym.
• Pominięcie stażu. Anna Nowak została zatrudniona w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji nie na staż, ale umowę na czas określony. Przy jej zatrudnieniu ZWiK w Raciborzu skorzystał ze wsparcia Powiatowego Urzędu Pracy polegającego na refundacji wynagrodzenia pracownika.
• Czy była jedyna? Oprócz Anny Nowak w tym samym trybie została zatrudniona w tym roku jeszcze jedna osoba.
• Przyjęcia do Wodociągów w 2016 roku. W sumie do pracy w Wodociągach przyjęto w tym roku 7 osób (stanowiska: robotnik do prac ciężkich, inspektor, referent, laborant, operator urządzeń – oczyszczalni ścieków; w tym dwie przy wykorzystaniu dotacji PUP). Ponadto dwie osoby przyjęto na staż (dyspozytor, referent).
• Ogłoszenia o pracę a zatrudnienie. ZWiK w Raciborzu przy zatrudnianiu pracowników korzysta w pierwszej kolejności z wpływających na bieżąco do spółki CV, a jeśli takich nie posiada, wówczas publikuje ogłoszenia na stronie internetowej spółki, portalu Facebooku, tablicy ogłoszeń oraz Powiatowych Targach Pracy.
• Własny gabinet. Anna Nowak nie ma własnego gabinetu. W ZWiK swoje gabinety posiadają wyłącznie: prezes, wiceprezes, główna księgowa.
* Opracowanie własne redakcji Nowin na podstawie danych przekazanych przez ZWiK w Raciborzu.
Ludzie:
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Komentarze
4 komentarze
Nie ma żadnych wątpliwości, że pewne osoby tylko się pogrążają. Dziewczyna po studiach od razu otrzymuje stanowisko inspektora w wodociągach w mieście, gdzie ojciec jej męża jest prezydentem. Lepiej niech już tej sprawy nie komentują, bo tylko się pogrążają przed Raciborzanami. Mieszkam w Raciborzu od czterdziestu lat i tak głupiego tłumaczenia ze strony wybranych przez nas władz i ich koleżków jeszcze nie widziałem. Niektóre komentarze pod artykułami są haniebne, natomiast rozumiem, że są spowodowane nierozsądnym postępowaniem wiadomych osób. A po wyjściu sprawy na jaw każde słowo, które pada z ich ust jest przejawem jeszcze większej buty, bez jakiegokolwiek posypania głowy popiołem. W normalnych państwach pewne osoby podałyby się do dymisji.
Oczywiście że to co napisaliście jest szczerą prawdą..Ten fragment że ZWIK jest komunalny ale podlega mieszkańcom i jakoby nie urzędowi i prezydentowi to już jest tak ciekawe że nie wiem co jeszcze napiszecie w prawdzie i szczerości.A ten fragment o "smaczku" to także ciekawa sprawa oczywiście bez znaczeniaa dla całej sprawy.Oczywiscie wtedy jak rozumie z art prezes ZWIK nie poznał imienia ani nazwiska przyszłej synowej prezydenta w 2014 roku no i z tego wynika że jezeli nawet poznał to już oczywiscie nie pamiętał i nie kojarzył że podanie w marcu 2016 r o prace złożyła osoba z którą się zetknął dwa lata wcześniej i ze jest nią przyszła synowa prezydenta .No i oczywiscie nie było żadnego załatwiania komuś pracy.Przecież to w Raciborzu nie do pomyślenia bo u nas pracują same osoby o kryształowym charakterze uczciwe które brzydzą się nepotyzmem kłamstwem oraz oszukiwaniem swoich wyborców.A nasze medium na którym jedt ten artykuł w ciemie nie bite i nie da się wpuścić w kartofle wiec możemy być zupełnie spokojni że to co tu napisano potwierdza to co wyżej napisano że mamy uczciwych urzędników którym możemy ufać a tylko jacyś frustraci jak zawsze sieją dezinformację.Jak dobrze żyć w takim mieście jak nasze czysta sielanka...
aha i wymienienie osoby z imienia i nazwiska jest złamaniem ustawy o ochronie danych osobowych.
Grubymi nićmi szyte. Od razu inspektor - z pominięciem referenta. To są jaja - ale nie tylko. Czy ze wszystkimi osobami, które wysłały do ZWiK kiedykolwiek CV i miały wykształcenie średnie były prowadzone rozmowy? Przecież CV składa się pod konkretne stanowisko. A poza tym wiek do 30 lat to jawna dyskryminacja ze względu na wiek - i to zgłoszę do pewnej fundacji.