Matka i syn powiesili się w Studziennej. Kulisy tragedii
Raciborscy policjanci nie przypominają sobie podobnej tragedii. – Nie kojarzę przypadku podwójnego samobójstwa w powiecie raciborskim – mówi podkom. Mirosław Szymański z Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu.
Ciała kobiety i mężczyzny zwisały z konstrukcji śluzy przy suchym zbiorniku przeciwpowodziowym w Studziennej. Natrafiono na nie w sobotni poranek 3 września, około godz. 7.00. Na miejscu natychmiast zaroiło się od służb – strażaków, policjantów, ratowników pogotowia.
Policjanci nie mieli problemów z identyfikacją zmarłych osób. – Zmarli mieli przy sobie dokumenty – mówi Mirosław Szymański z zespołu prasowego raciborskiej komendy policji. To 47-letnia raciborzanka i jej 25-letni syn. W trakcie wstępnych oględzin wykluczono, aby do śmierci raciborzan przyczyniły się osoby trzecie. – Wszystko wskazuje na samobójstwo – dodaje Mirosław Szymański. Dokładna przyczyna zgonu kobiety i mężczyzny zostanie określona w trakcie sekcji zwłok, której przeprowadzenie zarządził prokurator. – Będziemy też rozpytywać świadków, aby ustalić dodatkowe okoliczności tragedii – zapowiada policja. Pierwsze przesłuchania już się odbyły.
Mieszkali w Sudole
Choć do tragicznego wydarzenia doszło w Studziennej to zmarli są mieszkańcami pobliskiego Sudołu. W dzielnicy dawno już nie odnotowano samobójstwa, a tym bardziej podwójnego. Do ostatniego doszło tu w latach 60-tych ubiegłego wieku. Miejscowi nie kryją zaskoczenia, tym bardziej, że sprawa dotyczy najbliższej rodziny powszechnie szanowanego mieszkańca, potomka rodowitych sudolików i przez długie lata osoby blisko związanej z tutejszą parafią.
„Chodził własnymi ścieżkami"
Same ofiary nie były tu jednak zbyt dobrze znane. Kobieta pochodzi z Rydułtów, była matką trojga dzieci. Mąż rozwiódł się z nią, a rozstanie było burzliwe. Była już żona jeszcze przez pewien czas mieszkała z jego rodziną. O synu, który zabił się razem z matką, okoliczni mieszkańcy mówią, że "chodził własnymi ścieżkami". Z rówieśnikami miał słaby kontakt, stronił od ludzi. – Na ulicy nie usłyszałeś od niego "dzień dobry" – mówi nam anonimowo raciborzanin z Sudołu.
Syn z matką pracowali przez pewien czas w Mieszku. On dłużej, kobieta raczej dorywczo. Ostatnio przez długi czas pozostawali bez pracy. Tragiczne wydarzenie w Studziennej poprzedziła śmierć dziadka 25-latka. Pochowano go zaledwie trzy dni wcześniej na cmentarzu w Sudole. Ci, co widzieli wnuka na mszy pogrzebowej twierdzą, że źle wyglądał.
Chodzili tamtędy do pracy
Miejsce gdzie powiesili się oboje, tzw. Suchy dok należy do ustronnych. Znajduje się poza zabudową mieszkalną ulicy Bojanowskiej, za torami kolejowymi. Prowadzi tamtędy ścieżka do zakładów Mieszka gdzie pracowali samobójcy. Znali ten rejon, bo – jak ustaliliśmy – często udawali się tamtędy do pracy. W noc poprzedzającą tragiczne wydarzenie jeden z sąsiadów widział ich idących około godz. 2 w nocy chodnikiem między Sudołem a Studzienną. Nad rankiem ich ciała, prawdopodobnie znalazł któryś z rolników, bo ci jeżdżą w tym rejonie do swoich pól.
(ma.w) (ż)