Faktura za uratowane życie
Mieszkaniec Niedobczyc uratował życie mężczyźnie, w którego mieszkaniu doszło do pożaru. Teraz musi zapłacić za to 350 złotych, bo nie był ubezpieczony. Rybnicki szpital obiecuje wyjaśnić sprawę.
Pod koniec sierpnia pisaliśmy o pożarze, który wybuchł w jednym z mieszkań przy ulicy Rymera w rybnickiej dzielnicy Niedobczyce. Przyczyną pożaru była potrawa pozostawiona na włączonej kuchence. Na miejsce skierowano zastępy z rybnickiej straży pożarnej. Kiedy strażacy dotarli na miejsce, pożar był opanowany, jednak lokator nie potrafił wejść do mieszkania, bo jak tłumaczył, zatrzasnęły mu się drzwi. Strażacy weszli do mieszkania siłowo.
Po publikacji informacji z naszą redakcją skontaktował się pan Sylwester. – Lokator był pijany i powinien ponieść wszystkie koszty związane z akcją ratowniczą. Zanim przyjechała straż pożarna, razem z sąsiadami wyważyliśmy drzwi i wyciągnęliśmy chłopaka z mieszkania, w którym panowało duże zadymienie. Kuba (bo tak ma na imię) spał na fotelu i nawet nie wiedział co się wokół niego dzieje. Ugasiłem pożar, wyłączyłem gaz a następnie otworzyliśmy okna. Sprawdzałem w tym zadymionym pomieszczeniu, czy nie ma innych osób w środku. Po wszystkim wyszliśmy na klatkę schodową – relacjonuje pan Sylwester. Kiedy strażacy dojechali na miejsce, uratowany lokator nie chciał ich wpuścić do mieszkania, tłumacząc, że zatrzasnął drzwi. Straż pożarna wyłamała więc drugi zamek, chcąc sprawdzić czy pożar został rzeczywiście ugaszony. Gdyby nie szybka reakcja sasiadów pożar prawdopodnie objąłby całą kuchnię, a następnie budynek.
Pan Sylwester pracuje za granicą. Ratując ludzkie życie nie wiedział, że niedawno skończyło mu się wykupione tam ubezpieczenie. – Po całej akcji ze względu na podejrzenie podtrucia tlenkiem węgla zostałem zabrany do szpitala. Nie mając ubezpieczenia muszę teraz ponieść koszty w kwocie 353 zł za badania jakie mi przeprowadzono. Nie mogę w to uwierzyć dlaczego za ratowanie życia komuś muszę ponosić jeszcze koszty – pyta mieszkaniec Niedobczyc.
Skontaktowaliśmy się z Michałem Sieroniem, rzecznikiem prasowym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. Jak wyjaśnia, dopiero od nas dowiedział się o całej akcji. – Na nasz oddział ratunkowy trafia sporo osób i nie ma fizycznej możliwości aby personel analizował historię każdego z pacjentów. Wspomnianemu mężczyźnie udzielono profesjonalnej pomocy medycznej za co wystawiono fakturę, bo nie był ubezpieczony. Taka jest procedura. Teraz znając postawę tego człowieka spróbujemy znaleźć sposób, aby nie musiał płacić. Musi się z nami skontaktować. Spróbujemy znaleźć jakieś nadzwyczajne i wyjątkowe rozwiązanie – zapewnia rzecznik szpitala.
(acz)
Miejsce wydarzenia:
Czytaj podobne
Komentarze
7 komentarzy
Może dlatego nie chciał wpuścic strażaków?
Organem odpowiedzialnym za organizację państwowego ratownictwa medycznego jest wojewoda. Jeżeli osoba udzielając pomocy osobie w stanie zagrożenia życia i zdrowia poniesie z tego tytułu jakiekolwiek starty winna się zwrócić do wojewody, o zwrot poniesionych kosztów i strat. Podstawą prawną takiego roszczenia jest ustawa o państwowym ratownictwie medycznym ( nie pamiętam, który to paragraf i artykuł, ale łatwo to sprawdzić ) BRAWO ZA POSTAWĘ!!!
Masz racje Enka, zwykłemu obywatelowi nie wolno sie napic! A kto to widział żeby po wypiciu jeszcze śpieszył ratowac sasiada w sytuacji zagrażającej swojemu i jego życiu-ty pewnie i na trzeźwo miala byś to w dupie. A jednak co poniektorz myślą, nawet jak się napiją! Swoją drogą Pan Kuba pewnie nietylko był pijany, ale równierz po "spożyciu" innych swoich rozluźniaczy" co w jego przypadku jest rutyna.
"Lokator był pijany i powinien ponieść wszystkie koszty związane z akcją ratowniczą" - czy straż lub policja sprawdziła tego lokatora alkomatem że takie wnioski są wyciągnięte? Pijany to był akurat Pan Sylwester, który spożywał alkohol w jednym z mieszkań z dwoma mężczyznami (znajomymi), w tym samym bloku. Wspomniany Pan Sylwester jest znany ze swoich bohaterskich czynów, które są tylko na pokaz, jego znajomi to potwierdzają
Dlaczego ma płacić? Przecież wyręczył straz pożarną i zachował się dokładnie jak strażak. Gdyby było więcej takich gości, straż wyjeżdżała by rzadziej!
Z całym szacunkiem dla pana ratującego życie ale jak wspomniał mój przedmówca w każdym innym kraju wygląda to tak samo. Brak ubezpieczenia to koszty u nas akurat jeszcze nie taki kosmos. Nie rozumiem bo skoro przyjeżdża do Polski na wakacje czy w innym celu musi się liczyć z tym że będzie potrzebował pomocy medycznej. Żaden ewenement takie po prostu jest prawo.
ja nie rozumiem dlaczego ma nie płacić? skoro... nie byl ubezpieczony to chyba normalne ! za granicą tez by Pan zapłacił