Po dopalaczach stanęło mu serce
Tylko w ciągu trzech dni rybnicki sanepid odnotował 30 przypadków zatruć dopalaczami. Szpital w Rybniku kupuje nowe komplety pasów do przypinania pacjentów po dopalaczach. – Chcemy chronić pacjentów jak i samych zatrutych, aby np. nie wyskoczyli przez okno – przyznają władze szpitala.
Dostawcy środków psychoaktywnych, zwanych dopalaczami, sprzedają coraz więcej środków. Urządzają promocje oraz obniżają ceny. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Od 3 do 17 lipca do śląskich szpitali trafiło ponad sześćset osób. Wśród nich są nawet 50-latkowie. – Problem narasta, z uwagi na okres wakacyjny młodzież ma więcej czasu i eksperymentuje – przyznaje Lidia Lazar, zastępca dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rybniku. – Staramy się dotrzeć do tej grupy i przestrzec ją przed zgubnymi skutkami zażywania takich środków. Równolegle stale kontrolujemy punkty, w których sprzedawane są takie produkty. Mamy ich na naszym terenie dwa, tyle jest oficjalnie zarejestrowanych. Te są pod naszym stałym nadzorem, ciągle wpadamy tam na kontrole – dodaje. W jednym z punktów w Rybniku te środki są sprzedawane od 2012 roku, zmienia się tylko spółka, która wynajmuje punkt oraz nazwy substancji w nim sprzedawanych.
Biją na alarm
Rybnicki sanepid już zarejestrował więcej przypadków zatrucia dopalaczami, niż przez cały ubiegły rok. Lawinowo rosnące zatrucia były powodem nawet specjalnie zwołanej w ubiegłym tygodniu konferencji w siedzibie sanepidu. Reprezentowano na niej zatrważające statystyki. Najmłodsza osoba, która zatruła się dopalaczami miała 16 lat, najstarsza... 56. – Część z osób już nie eksperymentuje z dopalaczami, a jest już po prostu od nich uzależniona – mówi Katarzyna Malcherczyk, kierownik sekcji higieny pracy w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rybniku. Tylko od 13 lipca 16 lipca rybnicki sanepid odnotował aż 30 przypadków zatruć.
Paraliż izby przyjęć
Kiedy służby sanitarne robią naloty na punkty z dopalaczami, personel rybnickiego szpitala musi radzić sobie z osobami, które je zażyły. – Dezorganizuje nam to pracę szpitala i stwarza zagrożenie dla innych pacjentów – przyznaje Michał Sieroń, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. Tylko w tym roku przez oddziały szpitala przewinęło się blisko siedemdziesiąt zatrutych środkami. – Takie osoby, ciężko się leczy, bo nawet jeśli podadzą nazwę dopalacza, lekarzowi to nic nie daje, bo nie zna jego składu chemicznego. Takiego człowieka można leczyć tylko objawowo. Trafia do nas z gorączką, halucynacjami i w stanie pobudzenia. Aby opanować taką osobę, nieraz potrzeba kilku ratowników lub patrolu policji. Proszę sobie wyobrazić, co się dzieje kiedy przez weekend na oddział trafia równocześnie kilka takich osób – tłumaczy rzecznik szpitala. Najgorsza sytuacja jest na oddziałach dla dzieci. – Niepełnoletnia osoba musi być umieszczona na pediatrii. Tam są małe dzieci, które musimy chronić. Jeśli trzeba, stosujemy środki przymusu bezpośredniego w postaci pasów. Właśnie kupujemy kolejne, bo ich brakuje – dodaje.
Zatrzymało mu się serce
A jaki był ostatni weekend? – W piątek trafiły do nas dwie kolejne osoby, w sobotę jedna i w niedzielę też jedna – mówił nam w poniedziałek doktor Rafał Woźnikowski, ordynator oddziału ratunkowego w rybnickim szpitalu. Choć w porównaniu do poprzednich weekendów do szpitala trafiła mniejsza liczba zatrutych osób, to nadal są to poważne przypadki. – Młody mężczyzna, który trafił do nas w piątek został cudem odratowany. Nastąpiło u niego nagłe zatrzymanie krążenia. Na szczęście ratownicy zdążyli dojechać do Boguszowic i go w ostatniej chwili wyreanimować – jego serce zaczęło bić. Odratowany trafił na oddział intensywnej terapii – relacjonuje dr Woźnikowski.
Skoczek na moście
Od 1 lipca, po zmianie ustawy, rybnicka policja odnotowała 46 interwencji. – Chodzi o te dopalacze, które w świetle prawa stały się już narkotykami – tłumaczy nadkomisarz Aleksandra Nowara, zastępca naczelnika Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. – Były to interwencje w większości przeprowadzane w centrum miasta. Kilka było w Czerwionce jedna w Gaszowicach. Jeździmy zarówno do asysty pogotowiu ratunkowemu jak i sami wzywamy pogotowie, gdy widzimy , że dana osoba może być pod wpływem takich środków – dodaje policjantka. Dziś również wiadomo, że 33-letni rybniczanin, który w maju skoczył z wiaduktu na autostradzie był pod wpływem dopalaczy. Policja otrzymała już opinię toksykologiczną w tej sprawie.
Poleżą i odchodzą
Nie inaczej jest w innych szpitalach w regionie. W ciągu ostatnich dwóch tygodni szpital w Rydułtowach dwa razy częściej odnotowuje przypadki zatruć dopalaczami. Przez weekend rydułtowskie pogotowie ratunkowe czterokrotnie wyjeżdżało do osób z objawami sugerującymi spożycie dopalaczy. Dwie z nich zostały przyjęte do szpitala. Jedna już go opuściła. Jak informują pracownicy rydułtowskiego pogotowia, jeden z pacjentów był na tyle agresywny, że uderzył ratownika. Z kolei w Wodzisławiu Śl. liczba pacjentów hospitalizowanych po spożyciu dopalaczy nie wzrosła. W miniony weekend zostało przyjętych trzech pacjentów. Dwóch z nich opuściło mury szpitala na własne oraz, w przypadku 16-latki, rodziców życzenie.
Adrian Czarnota
Tu możesz szukać pomocy
800 060 800 – Bezpłatna, całodobowa infolinia Głównego Inspektora Sanitarnego. Pod tym numerem telefonu możemy uzyskać informacje na temat negatywnych skutków zażywania dopalaczy oraz o możliwościach leczenia. Infolinia jest także przeznaczona dla rodziców, którzy mają wątpliwości czy ich dzieci zażywają dopalacze. Na infolinię GIS można przekazywać także informacje, które mogą ułatwić służbom dotarcie do osób handlujących tymi nielegalnymi substancjami.
116 111 – Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. Służy on młodzieży i dzieciom potrzebującym wsparcia, opieki i ochrony. Zapewnia dzwoniącym możliwość wyrażania trosk, rozmawiania o sprawach dla nich ważnych oraz kontaktu w trudnych sytuacjach. Telefon prowadzi Fundacja Dzieci Niczyje. Linia jest dostępna codziennie w godzinach 12:00 – 20:00, pomoc online dostępna na www.116111.pl/napisz. Tylko w 2014 roku specjaliści przeprowadzili 3205 rozmów dotyczących dopalaczy.
800 100 100 – Telefon dla rodziców i nauczycieli w sprawach bezpieczeństwa dzieci. To bezpłatna i anonimowa pomoc telefoniczna i online dla rodziców i nauczycieli, którzy potrzebują wsparcia i informacji w zakresie przeciwdziałania i pomocy dzieciom przeżywającym kłopoty i trudności wynikające z problemów i zachowań ryzykownych takich jak: agresja i przemoc w szkole, cyberprzemoc i zagrożenia związane z nowymi technologiami, wykorzystywanie seksualne, kontakt z substancjami psychoaktywnymi, uzależnienia, depresja, myśli samobójcze, zaburzenia odżywiania. Telefon prowadzi Fundacja Dzieci Niczyje. Linia dostępna od poniedziałku do piątku w godzinach 12:00 – 18:00, pomoc online dostępna pod adresem pomoc@800100100.pl. W 2014 roku 61 rozmów dotyczyło problemów z dopalaczami.
800 12 12 12 – Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka. Osoby poszukujące pomocy oraz informacji na temat dopalaczy mogą korzystać także z telefonu zaufania Rzecznika Praw Dziecka. Numer przeznaczony jest zarówno dla dzieci, jak i dorosłych, którzy chcą zgłosić problemy dzieci. Telefon jest czynny od poniedziałku do piątku w godzinach od 8.15 do 20.00. Po godzinie 20.00 oraz w dni wolne od pracy, każdy może przedstawić problem i zostawić numer kontaktowy. Pracownik telefonu zaufania oddzwoni następnego dnia.
112 – Jednolity numer alarmowy obowiązujący na terenie całej Unii Europejskiej.