Zamiast dworca Racibórz będzie miał przystanek kolejowy?
PKP ma nowy pomysł na raciborski dworzec. Zrezygnował z jego sprzedaży, nie wiadomo czy odda go samorządowi. Najbliższy realizacji jest pomysł z przebudową go na nowoczesny przystanek kolejowy. Prezydent Mirosław Lenk będzie rozmawiał o tym z szefem PKP Nieruchomości.
To pierwsze spotkanie prezydenta miasta z nowym dyrektorem departamentu, który decyduje o losie kolejowych nieruchomości. Mirosław Lenk chce poznać zamiary PKP. - Będziemy rozmawiali znów o dworcu ale chyba z innej płaszczyzny bo kolej zmieniła zdanie - mówi prezydent Lenk.
Miasto ma wciąż ważną uchwałę o kupnie dworca za kwotę do 700 tys. zł. Z informacji jakie posiada M. Lenk PKP Nieruchomości zmieniły strategię i po nieskutecznych próbach zbycia obiektu na rynku komercyjnym rozważają modernizację dworca. Kolej inwestuje ostatnio w małe stacje, tworząc nowoczesne przystanki kolejowe. Lenk podzielił się tymi informacjami z radnymi komisji oświaty ale zastrzegł, że nie są to wieści potwierdzone. - Mówię co słyszałem. To na razie dyskusja. Jest program małych dworców, tzw. przystanków. Racibórz nie ma za dużo połączeń. Jesteśmy już w zasadzie końcową stacją, bo takie mamy położenie przy granicy - uważa prezydent Raciborza.
Spotkanie w Katowicach zaplanowano na 23 kwietnia.
- Walka o dworzec PKP w Raciborzu 59 wiadomości, 242 komentarze w dyskusji, 49 zdjęć, 2 filmy
Ludzie:
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Komentarze
2 komentarze
Pan Lenk chyba nie rozumie Raciborza i nie zna historii koleii Racibirza.kiedyś Racibórz był ważnym miastem na szlakach kolejowych,łączyło ono całą Europę,trudno to pojąć dla gorola, ale tako była prowda, to samo z chałupkami, dyć to była Europejsko rozjezdnia w wszystki kierunki Europy. Cóż, Ślońsk poszoł pod polska, gorole dostały się do władzy, nie zrozumiały za grosz historii ślońska, to też je jak je....
Skoro prezydent mówi, że jesteśmy końcową stacją, i zamiast dworca może być budka zwana przystankiem, to mieszkańcy zaczynają myśleć "mieszkamy na zadupiu". I tak idzie w świat. A na Batorego nie ma nikogo, kto by chciał nam pokazać, że jest (lub może być) inaczej. Brak zrozumienia i wyczucia tego na najwyższym szczeblu lokalnej władzy jest bardzo smutny. Ale czy trzeba być orłem co by dostrzec, że jesteśmy wrotami Polski do Czech, na szlaku przez Bohumin do Pragi i Wiednia itd? Po co wy tam w ogóle urzędujecie skoro oddajecie bez walki kawałek po kawałku naszej przyszłości?