POŻAR W JASTRZĘBIU: Kiedy jego rodzina się paliła, on stał pod domem
12 marca Prokuratura Okręgowa w Gliwicach skierowała do Sądu Okręgowego w Gliwicach Ośrodek Zamiejscowy w Rybniku akt oskarżenia przeciwko Dariuszowi P. podejrzanego o zabicie żony i czwórki dzieci.
Prokurator zarzucił 43-latkowi w akcie oskarżenia, że w dniu 10 maja 2013 roku w Jastrzębiu Zdroju, „działając z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia Joanny P., Marcina P., Małgorzaty P., Agnieszki P., Justyny P. oraz Wojciecha P., sprowadził zdarzenie zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób, mające postać pożaru budynku jednorodzinnego, w następstwie czego spowodował u 5 osób obrażenia ciała m.in. w postaci oparzeń twarzy, klatki piersiowej, dróg oddechowych, obrzęku płuc, obrzęku mózgu, prowadzących do zaostrzającej się niewydolności krążeniowo – oddechowej, skutkujących zgonem pokrzywdzonych oraz usiłował pozbawić życia Wojciecha P., jednak celu tego nie osiągnął z uwagi akcję ratowniczą”.
Przypomnijmy, 10 maja 2013 roku, w jednym z domów w Jastrzębiu Zdroju, doszło do wybuchu pożaru. Wezwani na miejsce strażacy z palącego się domu ewakuowali zgłaszającego Wojciecha P. oraz 5 kolejnych osób, wobec których ratownicy medyczni podjęli czynności reanimacyjne. Na miejscu zdarzenia lekarz stwierdził zgon Justyny P. (lat 18). Kolejna osoba – Agnieszka P. (lat 4) zmarła w drodze do szpitala. W dniu 11 maja 2013 roku w szpitalu zmarła Joanna P. (lat 40) oraz Marcin P. (lat 9), a w dniu 13 maja 2013 roku Małgorzata P. (lat 13).
– Jedynym członkiem rodziny, który nie odniósł żadnych obrażeń był Dariusz P., ojciec dzieci i mąż Joanny P., który w tym czasie miał przebywać w swoim warsztacie w Pawłowicach. W wyniku przeprowadzonych czynności procesowych ustalono, że to właśnie on jest sprawcą tej zbrodni – mówi prokurator Piotr Żak z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Jak się okazało Dariusz P. posiadał znaczne zadłużenie w Urzędzie Skarbowym, także z tytułu obowiązków alimentacyjnych. W okresie bezpośrednio poprzedzającym pożar zawarł szereg umów ubezpieczeń majątkowych i osobistych. Z domu wywiózł także część wartościowych przedmiotów. Część z nich przeniósł do piwnicy.
W nocy 10 maja 2013 roku, około godziny 1:40, Dariusz P., po opuszczeniu mechanizmów rolet zainstalowanych w oknach swojego domu jednorodzinnego, dokonał jego podpalenia podkładając ogień aż w sześciu miejscach. – Biegły z zakresu pożarnictwa stwierdził, że pożar został skutecznie zainicjowany w rejonie szafy, znajdującej się na korytarzu, na kondygnacji piętra. Sprawca do podpalenia używał w niektórych miejscach prawdopodobnie cieczy palnej.
W obrębie jednego z ognisk pożaru, w pobliżu kabla elektrycznego, oskarżony umieścił szczątki myszy polnej, której ułożenie miało sugerować przegryzienie kabla i spowodowanie zwarcia instalacji. Przeprowadzone przez biegłych z zakresu mechanoskopii badania wykazały, że kabel został uszkodzony w wyniku przecięcia narzędziem tnącym, jednoostrzowym, np. nożem.
Z kolei biegli z zakresu patomorfologii i weterynarii sądowej stwierdzili natomiast, że powodem padnięcia myszy był uraz mechaniczny, a nie działanie prądu elektrycznego.
– Następnie oskarżony wyszedł z budynku i zamknął drzwi wejściowe. W tym czasie obudził się jego syn Wojciech, który zauważył pożar. Zadzwonił on na numer alarmowy 112, a następnie usiłował nawiązać połączenie z ojcem. Z analizy logowań telefonu komórkowego stale użytkowanego przez Dariusza P. wynikało, że w czasie inicjacji pożaru oraz w czasie kiedy Wojciech P. wykonywał połączenia na numer alarmowy 112, oskarżony znajdował się w bezpośrednim sąsiedztwie swojego domu w Jastrzębiu Zdroju. Oskarżony nie odbierał jednak połączeń od syna zdając sobie sprawę – co potwierdziły późniejsze jego zachowania – że istnieje możliwość lokalizacji telefonu komórkowego w oparciu o przekaźniki BTS – wylicza prokurator.
Dariusz P. dojechał do Pawłowic. Z relacji świadków wynikało jednak, że nie dotarł on do swojego warsztatu gdzie rzekomo wykonywać miał prace stolarskie. W toku postępowania wykluczono także sugerowaną przez oskarżonego wersję o ewentualnym włamaniu. W trakcie akcji gaśniczej interweniujący strażacy musieli sforsować zabezpieczone zamkami drzwi przy pomocy sprzętu hydraulicznego i młota. Biegli z zakresu mechanoskopii stwierdzili natomiast, że wkładki zamków drzwi wejściowych nie nosiły śladów mechanicznych uszkodzeń. U oskarżonego zabezpieczono także rzekomo zagubiony klucz.
Po zdarzeniu Dariusz P. podjął czynności zmierzające do skierowania śledztwa na fałszywe tory, sugerując istnienie innego sprawcy zdarzenia. W tym celu nabył dwa telefony komórkowe i począwszy od dnia pogrzebu rodziny zaczął prowadzić korespondencję ze sobą za pomocą sms-ów. Jeden z tych telefonów ujawniono w późniejszym czasie w jego warsztacie w Pawłowicach. Miejsce ukrycia drugiego wskazał sam oskarżony.
Analiza treści sms-ów otrzymywanych przez Dariusza P. wskazywała, iż nadawcą jest rzekomy sprawca podpalenia domu. Przede wszystkim osoba pisząca posiadała szczegółową wiedzę o przebiegu pożaru.
W toku postępowania zasięgnięto opinii biegłego z zakresu lingwistyki, któremu przekazano do badań zabezpieczone wiadomości oraz tekst wywiadu przeprowadzonego przez dziennikarzy Ekspresu Reporterów z oskarżonym. Biegły stwierdził, że wszystkie teksty pochodzą od jednej i tej samej osoby. Stanowią ten sam idiolekt – są więc językiem zindywidualizowanym, osobniczym.
– Dariusz P. przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu przestępstwa. W pierwszych wyjaśnieniach wskazywał, że telefon ujawniony w warsztacie w Pawłowicach został przez niego znaleziony. Twierdził, że pożar był efektem zwarcia instalacji elektrycznej. Nie kwestionował, że posiada znaczne zadłużenie – mówi prokurator Piotr Żak.
W dalszym toku postępowania zmienił przyjętą linię obrony i wyjaśnił, że zabezpieczone telefony należały do niego. Przyznał, że sam pisał do siebie wiadomości tekstowe obawiając się, iż może mieć problem z realizacją polis ubezpieczeniowych. Przyznał także, iż w celu odsunięcia od siebie podejrzeń, sam nadał do siebie kwotę 5 tys. zł. Treść wiadomości tekstowych opierał na relacji syna Wojtka, resztę zmyślił. Wyjaśnił także, iż dokonał podpalenia rzeczy znajdujących się w garderobie, ale już po przekazaniu mu domu przez policję.
W trakcie kolejnego przesłuchania Dariusz P. wyjaśnił, że jego zachowaniem, gdy pozorował miejsce pożaru, podpalał garderobę i kanapę, pisał do siebie wiadomości tekstowe, kierował „nieistniejący” Waldi. Dodał, że szczegółowe okoliczności pożaru znał od funkcjonariuszy Policji, którzy prowadzili czynności na miejscu zdarzenia.
W toku prowadzonego śledztwa oskarżonego poddano badaniom przez biegłych lekarzy psychiatrów, a następnie na wniosek tych biegłych, obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Biegli lekarze psychiatrzy, w opinii wydanej po przeprowadzeniu obserwacji psychiatrycznej stwierdzili, że w czasie popełnienia zarzuconego mu czynu Dariusz P. nie miał zniesionej ani ograniczonej w stopniu znacznym zdolności rozpoznania jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem. Może brać udział w toczącym się postępowaniu przygotowawczym oraz może stawać przed sądem. U oskarżonego biegli stwierdzili cechy osobowości psychopatycznej.
W czasie przeszukania domu oskarżonego, ujawniono i zabezpieczono książkę pt. „Psychiatria Kliniczna i pielęgniarstwo psychiatryczne”. W jednym ze swoich listów Dariusz P. relacjonując swoje dolegliwości opierał się na znajdującym się w tym podręczniku opisie pacjentki ze schizofrenią. Swój stan psychiczny opisał jednak z pozycji lekarza (obserwatora), a nie pacjenta.
Oskarżonemu grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 12 lat, kara 25 lat pozbawienia wolności lub kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Miejsce wydarzenia:
Komentarze
10 komentarzy
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Kara śmierci !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i to pięciokrotna !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! moim zdaniem ten osobnik nie jest człowiekiem .Z człowieczeństwem ma tylko to wspólne że posiada rodziciela dowód osobisty a w nim datę urodzenia i wpis............. Bestia !....miłości ,serca ,sumienia ,i człowieczeństwa nie posiada !!!!!!!!!!!!!!!!!.
Możecie znowu usunąć ale jeżeli to on zrobił to takie ścierwo nadaje się tylko na stos a nie utrzymywać za pieniądze społeczne czyli podatnika !!
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Poza ty facet jest z wyglądu brzydki i obleśny a zachowuje się jakby był co najmniej Bradem Pitt'em czy Clooney'em!Czy on w domu nie miał lustra?W tym wieku to już trzeba umieć panować nad kucykiem i fantazją!Chciałabym widzieć tą wybrankę i kochanki,z którymi się zabawiał kiedy żona (matka jego 5 dzieci)jeszcze nie ostygła.Tam coś pisze o "zobowiązaniach alimentacyjnych",to on miał jeszcze inne dzieci poza małżeństwem???Jakiś taki niewyżyty seksualnie jak na swoją aparycję!
Błąd @likwidowac wszystko!Tylko człowiek o zdrowych zmysłach jest w stanie zaplanowac intryge zabojstwa wlasnej rodziny,by wyjsc z dlugow,pod przykrywka swietosci religinych!W dodatku nie skonczyc potem z soba w jakikolwiek sposob.Chory czlowiek,lub pod wplywem uzywek robi tak jak ten dziadzius z Gliwic,dziala w afekcie a potem z soba konczy!Skoro mial tyle dlugow to mogl z soba skonczyc a nie z wlasna rodzina!To czlowiek wyrafinowany i myslal ze cwany,ktory chce zyc na poziomie i walcowac inne,nowe kobiety.No i rowiez zgadzam sie z alexxia,ze po odsiadce bedzie to nadal robil...Dlatego jak sam nie chce odejsc z tego swiata dobrowolnie,to dla takich powinna byc kara smierci,egzekucja
Alexxia84 a co znasz trynkiewicza ?
Zdrowy czlowiek o zdrowych umyslach takich rzeczy nie robi i nie planuje
To jest najgorszy morderca-psychopata jak Polska Polską!W całej historii nie było drugiego takiego,Trynkiewicz a nawet SS to przy nim małe piczki!Ten psychol zrobił babie 5 dzieci,dmuchał na boku inne a w niedzielę w pierwszej ławce siadał w kościele,no i ponoć szafarzem był.To tak jakby komunię Św. przyjmować z rąk szatana.Może w końcu księżoszki zmądrzeją i nie będą wpuszczać świętojebliwych do ołtarza!.Po to są wyświęceni,by świecić przykładem, a że jest jak jest i często są gorsi od tych "złych" ludzi,to niech chociaż wykonują swoją robotę i udzielają komunii świętej SAMI a nie wyręczają się "szafarzai" i innymi pomiotami,bo nogi bolą!Babę w sklepie też nogi bolą a nikt ją za ladą nie zastąpi,to jej pracaza to się jej płaci!Więc na Boga księżoszki,rozdawajcie komunię św. sami a nie wyręczajcie się ludźmi,bo widzicie sami co jest grane!Zadłużony po uszy kredytami postanowił uśmiercić całą swoją rodzinę,by wyjść z długów i budować sobie nowe życie z kochanką.Dziwie się,że jeszcze się nie powiesił...Taki typ,nic go nie rusza.Posiedzi se i zacznie szukać nowej,naiwnej,która napewno się znajdzie!