Szpital musiał oddać pracownikom 700 tys. zł
Podczas kontroli w Powiatowym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Rydułtowach i Wodzisławiu Śląskim Państwowa Inspekcja Pracy ustaliła, że od stycznia 2013 roku do lutego 2014 roku kontrolowanym pracownikom nieprawidłowo wyliczono wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych. Dyrektor PPZOZ, Bożena Capek uznała ustalenia inspektorów i zdecydowała o wypłacie pracownikom należnych pieniędzy. Dla pracodawcy to koszt około 700 tysięcy zł.
Kontrola Państwowej Inspekcji Pracy trwała w Powiatowym Publicznym ZOZ w Wodzisławiu Śl. i Rydułtowach od marca tego roku. Jej efektem było stwierdzenie błędnego naliczania wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Błędy dotyczą tylko tych pracowników, u których wystąpiły nadgodziny. Według inspektorów bazą do wyliczeń powinna być stawka godzinowa z wynagrodzenia zasadniczego powiększona o wysługę lat. Tymczasem osoby odpowiedzialne za wyliczanie pensji nie uwzględniały wysługi lat. W wyniku tego powstała różnica pomiędzy wynagrodzeniem wypłaconym a należnym. Taki stan wynikał z opinii prawnej sporządzonej przez radcę prawnego ze szpitala.
Interpretacja prawnika
- Istnieje wiele rozbieżności w interpretowaniu przepisów dotyczących obliczania nadgodzin. Już w trakcie kontroli występowaliśmy o interpretację do inspekcji pracy, ministerstwa pracy, do GOFIN (ekspercki portal podatkowo - księgowy, przyp. red.). Nikt nie potrafił dać jednoznacznej wykładni przepisów - mówi Michalina Rogala, główna księgowa szpitala. Kiedy jednak PIP uznał to jako nieprawidłowość dyrektor PPZOZ Bożena Capek nie polemizowała, tylko zdecydowała wypłacić personelowi zaległą różnicę w wypłacie wynagrodzenia za godziny nadliczbowe. Pracownicy od szczebla średniego w dół dostali pieniądze wraz z wypłatą w lipcu. Z pozostałymi pracownikami dyrekcja podpisała porozumienia o wypłacie należności w ratach do końca przyszłego roku. Część personelu wyraziła zgodę na wypłatę zaległości bez odsetek. - Nie sposób powiedzieć, jakie średnio są to kwoty, bo uzależnione są od liczby nadgodzin. Jedni dostali około 100 zł, inni 1000 zł - dodaje księgowa. Za uznany, nieprzedawniony okres 3 lat, zgodnie z przepisami prawa pracy PPZOZ wypłaci około 700 tysięcy zł.
Czy ktoś za to odpowie?
Za zaistniałą sytuację Bożena Capek, czuje się odpowiedzialna, choć nie upatruje w tym swojej winy. Jako szef zakładu pracy liczy się z karą, jaką może jej wymierzyć sąd, bo tam sprawę skierował PIP. Dyrektor powiedziała nam, bez ujawniania szczegółów, że wyciągnie konsekwencje wobec podwładnych odpowiedzialnych za doprowadzenie do całej sytuacji. Dyrekcja powiadomiła o wszystkim organizacje związkowe działające na terenie zakładu przedstawiając problem oraz propozycje jego rozwiązania.
Anonim po fakcie
Wydawało się, że temat z pracownikami jest załatwiony. Tymczasem z informacji dyrektor Capek wynika, że niespełna miesiąc po fakcie do przewodniczącego rady powiatu Eugeniusza Wali został wysłany anonim, do wiadomości również zarządu powiatu, prokuratora rejonowego i naszej redakcji. „Zwracamy się z uprzejmą prośbą do pana przewodniczącego w imieniu pielęgniarek i położnych ze szpitala w Rydułtowach i Wodzisławiu Śląskim o wyjaśnienie kwestii wypłaty naszych wynagrodzeń przez dyrekcję”. W piśmie czytamy, że przewodnicząca związku nie spotkała się z przedstawicielami pielęgniarek i położnych. „...nie zrobiono zebrania z załogą, mimo tego, iż sytuacja dotyczy wszystkich pracowników. Nie wiemy, czy tylko godziny pracy były źle naliczane, czy były to również inne składniki wypłat Wszyscy pracownicy od szczebla średniego w dół dostali już wyrównania nadgodzin za trzy lata wstecz.[...] Chcielibyśmy dowiedzieć się dlaczego tyle lat byliśmy oszukiwani - zaległości w wypłatach otrzymamy tylko za ostatnie 3 lata, nie wiemy co z odsetkami czy pozostałymi latami. Jest to przecież działanie dyrekcji na szkodę pracowników dlatego też dyrekcja powinna zostać ukarana. Prosimy o wyjaśnienie sprawy.”
Część prawdy
Eugeniusz Wala odczytał pismo na sesji rady powiatu. Zdecydował jednak nie wyjaśniać tematu, ponieważ był to anonim. Jak nam powiedział, nie byłoby nawet możliwości, by odpowiedź odesłać - ze względu na brak autora pisma. My postanowiliśmy sprawdzić, czy informacje w piśmie są prawdziwe. Prawdziwe okazały się zaniedbania związane z błędnie naliczonymi wynagrodzeniami za nadgodziny. Nieprawdą natomiast okazały się zapisy, że załoga o niczym nie wiedziała. - Jak tylko dowiedzieliśmy się o stwierdzonych nieprawidłowościach to wyjaśniliśmy przedstawicielom organizacji związkowych przyczyny zaistniałego problemu. Aby informacja dotarła do większej rzeszy pracowników główna księgowa spotkała się z pielęgniarkami oddziałowymi obu szpitali z prośbą o przekazanie informacji pozostałym pracownikom. W imieniu dyrekcji za całą sytuację przeprosiłam i zobowiązałam się do wypłaty różnicy między należnym a wypłaconym wynagrodzeniem (pieniędzy). Tym samym zobowiązaliśmy się jako dyrekcja, do zrealizowania obowiązków, które nakładają na nas przepisy prawa pracy - mówi Bożena Capek, dyrektor PP ZOZ. Pracownicy dostają pieniądze za trzy lata wstecz, ponieważ wcześniejsze należności zgodnie z przepisami ulegają przedawnieniu.
Nikt nie przyszedł
Anonim mocno zabolał dyrektor Capek. Został wysłany już po wyjaśnieniu sprawy z załogą. – Jeżeli ktoś w związku z całą sytuacja poczuł się oszukany, to dlaczego nie przyszedł wyjaśnić problemu z dyrekcją? Dlaczego nie miał odwagi podpisać się pod listem? Zawsze szanowaliśmy i przestrzegaliśmy praw pracowniczych. Dlatego od razu poleciłam wypłacić pieniądze - dodaje dyrektor.
Tomasz Raudner
Ludzie:
Bożena Capek
Była dyrektor szpitala w Wodzisławiu Śl. i Rydułtowach
Komentarze
1 komentarz
Pani Bożeno Capek jak znam obecne życie to powiem pani dlaczego nikt do pani nie przyszedł bezpośrednio ze skargą wyjaśnienia problemu , ale zrobię to w formie pytającej?????/- czy ten ktoś by utrzymał pracę ? i nie miał by problemów ? a jeżeli został by pracy pozbawiony czy miał by jeszcze szanse gdziekolwiek się zatrudnić w swoim zawodzie??????.