środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Zagłada polskich kolei

19.12.2012 20:45 | 42 komentarze | e

Od wielu lat rozgrywa się ustalony scenariusz: najpierw ogranicza się liczbę połączeń, także z innymi środkami komunikacji  na danej trasie, przez co spada zainteresowanie koleją, potem takie zjawisko statystyczne jest argumentem za likwidacją linii.

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Koleiny drewniane, a potem szynowe od zarania dziejów przysparzały społeczeństwu i gospodarce narodowej powszechny dobrobyt.  Szczególny rozkwit  kolei żelaznej zaznaczył się na przełomie dziewiętnastego i  dwudziestego wieku.  Również w swoim czasie  istnienia Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej – zwłaszcza po zimie stulecia: 1962/63  nastąpiła dynamiczna ewolucja  transportu kolejowego, poprzedzona prężnym przeobrażeniem gospodarczym.  Ukształtowanie m.in. Rybnickiego Okręgu Węglowego wymusiło   perspektywiczny rozwój i elektryfikację całej infrastruktury, obejmującej urządzenia  z dziedziny transportu i komunikacji. W tamtych latach i obecnie kolej żelazna  rozwija się prężnie niemal na całym świecie.  Gruntowna  przebudowa transportu szynowego została dokonana   w krajach zachodnich, a zwłaszcza w  Hiszpanii, Niemczech, Francji, a także w Wielkiej Brytanii, nie licząc dominujących Stanów Zjednoczonych. W sposób szczególny kolej szynowa rozkwitła na  Dalekim Wschodzie, tj. w Japonii, a ostatnio w komunistycznych Chinach, które mają już najdłuższą na świecie sieć  kolei dużych prędkości, wynoszącą grubo ponad 10 tys. km. To  cywilizacyjne państwo  w dniu  20 grudnia 2012 r. oddało do użytku   najdłuższą na świecie trasę o długości  2 294 km, łączącą Pekin z Kantonem, a później  linia ta zostanie wydłużona do  Hongkongu.  Warto zaznaczyć, że po tej okazałej  drodze  15-składowy superekspres będzie jeździć z prędkością powyżej 300 km/h.  Ciekawostką może być również to, że pod koniec listopada   2012 r.  ruszyły pierwsze na świecie  mrozoodporne, superszybkie pociągi na trasy  w północno-wschodnich Chinach, tak zaprojektowane, by wytrzymać  duże skoki temperatury, dochodzące nawet do minus 40 stopni Celsjusza.

Tymczasem w tranzytowej Polsce kolejowe przewozy osób  i  rzeczy przez ostatnie 20 lat ciągle drożejąc, nieustannie  z j e ż d ż a j ą   lawinowo na same dno i pogrążają się w bagnie. Stąd podróżni chcąc nie chcąc odwracają się od transportu zbiorowego  i   tłumnie przesiadają się do własnych aut.  W odróżnieniu koleje japońskie rozrastając się żywiołowo dla dobra klienta  aktualnie   obsługują już  ponad 49 % ruchu pasażerskiego.  W Polsce natomiast udział kolei w przewozach osób kształtuje się w granicach dwóch procent. Podobnie rzecz ma się ze spedycją towarów, które w naszym kraju  zazwyczaj są przewożone po wyniszczonych drogach prywatnymi samochodami  ciężarowymi, zanieczyszczając do cna środowisko naturalne. Z prowadzonej statystyki wynika, że transportem samochodowym ostatnio przewozi się ponad  62 % ładunków,  a kolejowym zaledwie 18 %.  Można więc przyjąć tezę, że nasi liberalni władzy nie troszcząc się o żywotność społeczeństwa stawiają na trucicielski transport drogowy, bo mają z tego więcej  p o d a t k ó w.  Podczas gdy w Europie przewozy kolejowe chyliły się ku upadkowi, nabierały one rozmach  w  Rosji i Stanach Zjednoczonych, gdzie spedytorzy  potrafili odpowiedzieć na oczekiwania klientów.  Obecnie transport kolejowy towarów  w  Rosji  stanowi ponad 76 %, a w USA  - 40%  ogółu  w łącznych przewozach ładunków, wobec około 8 % w UE, a w naszym kraju jest jeszcze gorzej i  co gorsza - ciągle przejawia się  tendencja malejąca.  Przykład  krajów  cywilizacyjnych pokazuje, że schyłek kolei  nie musi być z góry przesądzony.  Nienormalna jest sytuacja, gdy w Polsce drogi tranzytowe są wypchane  sznurem niebezpiecznych samochodów, w tym zwłaszcza smrodliwych tirów i autokarów, a obok przebiega zelektryfikowana, ekologiczna linia kolejowa z ograniczonym ruchem pociągów.

Takie przykłady marnotrawstwa grosza publicznego  w krajach postępowych i rozwiniętych nie mają  miejsca. To jest niegospodarność i rozrzutność, która prowadzi do straconych możliwości rozwoju kraju. Przecież  państwo polskie  cały czas jest na dorobku, stąd musimy pieniądze szanować. Kolej żelazna niemal w całej Polsce  ma na tyle dogodny przebieg przez wiele miast i  dużych osad, iż aż się prosi o włączenie jej w pożyteczne  struktury ruchu aglomeracyjnego. W efekcie przemian, które nastąpiły po roku 1990 i nieudanych reformach  nastąpiło ogromne pogorszenie jakości usług kolejowych w zakresie  zaspokojenia potrzeb ludzkich.  Publicznym przykładem tego może być pierwsza  kolej niepaństwowa, uruchomiona przez samorząd za pieniądze podatników – Lubuska Kolej Regionalna, która potykając się pod ciężarem trudności długo nie przetrwała. Podobny los czeka Śląskie Przewozy Regionalne, których  konanie w ogromnych długach ciągnie się przynajmniej od 10 lat.  Miała istnieć zdrowa konkurencja, a pojawiła się  szkodliwa eliminacja.  Również  w Rybnickim Okręgu Przemysłowym z roku na rok następuje podstępne niszczenie  transportu kolejowego, zarówno jeśli chodzi o  wyłączanie  z eksploatacji linii PKP, stan techniczny nawierzchni, jak i w zakresie jakości usług przewozowych. Warto pamiętać, że po zmianie biegu  ustrojowego  w obszarze rybnickim  zlikwidowano ponad  90 km  nowoczesnej trakcji elektrycznej,  wstrzymując  ruch pasażerski na  5 odcinkach PKP.   W ten sposób odcięto od kolei szynowej  m.in.  górnicze miasta :  Jastrzębie Zdrój  oraz Knurów, liczące około 40 tyś. mieszkańców.  Niezależnie od tego w rejonie raciborskim -  parę lat temu na 8 liniach kolejowych, o długości około 180 km całkowicie  wstrzymano przewozy pasażerskie, w tym także na ważnej trasie  z Raciborza przez Głubczyce do Racławic Śl.

Od wielu lat rozgrywa się ustalony scenariusz : najpierw ogranicza się  liczbę połączeń,  także z innymi środkami komunikacji  na danej trasie, przez co spada zainteresowanie koleją, potem takie zjawisko statystyczne jest argumentem za likwidacją linii.   Istotną przyczyną rezygnacji podróżnych z usług transportowych kolei  są ustawicznie  odkładane  na później lub przeciągające się w czasie  remonty sieci PKP.  Wskutek takich działań pociągi pasażerskie jadą  powoli, ich rozkłady wciąż się zmieniają, a składy towarowe  jeżdżą objazdami, nakładając nawet kilkadziesiąt  kilometrów. Konkretnym przykładem takich poczynań jest trasa  Wodzisław - Chałupki, gdzie latami kompleksowo  nie remontowano torów, więc ostatnio pociągi osobowe kursowały z prędkością 30 km/h, pokonując odcinek 17-kilometrowy w ciągu 43 minut  i  koniec końcem od 9 grudnia  2012 r. zrujnowana trasa  została zamknięta – chyba na zawsze. W ten sposób zerwano możliwość bezpośredniego połączenia Katowic przez Rybnik - Wodzisław – Chałupki z Ostrawą w Czechach.  Do tych ułomności można dorzucić także likwidację punktów  informacyjnych na stacjach osobowych i to  nie tylko w Wodzisławiu, ale ostatnio nawet w Raciborzu i Rybniku.

Niepokojącym objawem  jest  także to, iż na  dużych  dworcach kasy biletowe nie posiadają już  nawet telefonu stacjonarnego. Stąd  zagubieni klienci kolei są do  głębi  rozżaleni.  Nic dziwnego, że taka polityka  prowadzi do jawnej zapaści przyjaznej ludziom szynowej komunikacji publicznej.  Przecież cały świat kulturowy zawsze wspierał finansowo deficytowy, ale ekologiczny transport zbiorowy. Największą krzywdę transportowcom wyrządziła podstępna  ustawa  z dnia 6 lipca 1995 r.  o przedsiębiorstwie Polskie Koleje Państwowe, która  pozbawiła kolejarzy - noszących  godło  publiczne na czapce  - niemal wszystkich świadczeń i przywilejów, naruszając zasadę praw słusznie nabytych.  Przy tym zmieniono dotychczasowy wizerunek kolejarza, jako funkcjonariusza służby państwowej. Jeszcze większą szkodę, ale tym razem dla podróżnych przyniosła unijna dyrektywa zgubnej  ustawy   z dnia 8 września 2000 r.  o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe, gdyż solidarnie rozbiła w puch  zharmonizowany pod względem funkcjonalnym  jednolity, żywy  organizm kolei szynowej.  Stąd też obecnie  branża kolejarska w Polsce, obejmująca  blisko  dwustu tysięczną grupę zawodową, składa się z    ponad  150 pracodawców, głównie prywatnych, część obcych.  W przybliżeniu 65 z tych firm, to licencjonowani przewoźnicy osób (10 spółek za oddzielnymi biletami) oraz towarowi, pozostałe,  niezliczone firmy, to spółki  zajmujące się infrastrukturą  lub taborem.  Kto by się w tym wszystkim połapał; już tylko nieliczni  marszałkowie  województwa  radzą sobie z panującym chaosem  w zabagnionym transporcie zbiorowym, najgorszym na świecie. Niewątpliwie podział zharmonizowanego przedsiębiorstwa PKP był wyjątkowo szkodliwy, to był zabieg o sprzecznych interesach, dążący do maksymalnych zysków prywatnych firm przewozowych kosztem bezpieczeństwa i poziomu obsługi  pasażerów. Tymczasem   minister transportu - zwłaszcza po wejściu w  życie ostatniego rozkładu jazdy pociągów zaciera ręce  i niezmiernie  cieszy się z faktu, że udało mu się przedtem scedować swoje prawa oraz obowiązki na marszałków województwa, a tym samym pozbyć się narastającego  kłopotu.

Polakom potrzebny jest żywiołowy rozwój nieskrępowanego ustroju  kolei szynowej, by ograniczyć emisję gazów cieplarnianych,  tragiczne wypadki, zmniejszyć przewozy ciężkimi pojazdami  i rozładować korki na drogach.  Mądry wybór to profesjonalizm, to  gwarancja dobrych ustaw, które z transportu kolejowego uczynią integralną część efektywnej gospodarki,  a pasażerom dadzą szansę prędkiego i komfortowego podróżowania.

Henryk Szulc -  senior zawodu kolejarskiego


Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.