Poniedziałek, 2 września 2024

imieniny: Stefana, Juliana, Aksela

RSS

Jak karać za jazdę „na bani”? Więzienie czy utrata auta?

27.02.2023 06:54 | 17 komentarzy | KaBa

Policja wciąż informuje o zatrzymanych kierowcach jeżdżących pod wpływem alkoholu. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że to złamanie przepisów ruchu drogowego, ale przede wszystkim zagrożenie dla innych osób. Zawsze przy tej okazji pojawia się pytanie, w jaki sposób karać takich „mistrzów kierownicy”?

Jak karać za jazdę „na bani”? Więzienie czy utrata auta?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Zupełnie niedawno policjanci zatrzymali kompletnie pijaną kobietę, kierującą samochodem. Miała 2,5 promila alkoholu w organizmie. Została namierzona dzięki informacji świadka. Na szczęście nie zdążyła spowodować zagrożenia dla innych uczestników ruchu drogowego. Stanie przed sądem i grozi jej do 2 lat więzienia. Jak wskazuje praktyka, jeśli nie była wcześniej karana, może liczyć na wyrok w tak zwanych „zawiasach”. Zapewne też utraci prawo kierowania pojazdami na okres od pół roku do trzech lat. Czy jest to wystarczająca kara lub raczej działanie, które uchroni społeczeństwo przed zagrożeniem ze strony pijaków za kierownicą? Czy można zrobić coś jeszcze? Zaostrzyć kary, a może wprowadzić nowe?

Pojawiają się głosy, że powinno się rekwirować samochód, jako narzędzie mogące zabić człowieka lub zrobić z niego kalekę do końca życia. Przeciwnicy mówią, że jest przecież święte prawo własności. Jednak, co jest ważniejsze - prawo do posiadania czy zabijania? Słychać też opinie, że to kara zbyt dotkliwa. Co więc zrobić? Skazać na lata więzienia? W końcu do najgorszego nie doszło. Pijak za kierownicą jeszcze nic złego nie uczynił, a więc o co chodzi? Gdyby ktoś zginął to całkiem inna sprawa, ale tak?

Innym pomysłem jest zakaz prowadzenia pojazdów, ale nie na pół roku czy trzy lata, a na przykład na dziesięć lat. Być może przez ten czas „kierowca” zastanowi się, jaką tragedię mógł spowodować. Zresztą dyskomfort jazdy środkami komunikacji miejskiej, nie jest aż taki bolesny. Są też i osoby mówiące o dożywotnim pozbawieniu prawa do kierowania pojazdami. Czy to zbyt daleko idąca propozycja – niech każdy sam oceni.

Jeszcze inną formą odstraszenia pijaków do kierowania samochodem są wysokie grzywny - jakieś 30-50 tys. zł. Niech taki delikwent poczuje po kieszeni, że złamał prawo. Nie ma się co zastanawiać, że nie będzie miał z czego płacić. Może zawsze sprzedać samochód, bo i tak straci prawo jazdy na jakiś czas. Ewentualne niedogodności dla jego rodziny, są niczym w porównaniu do tego, co mogłoby się stać.

Chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeśli nie dojdzie do tragedii to kara za takie pijackie wyczyny, nie jest duża. Nie ma przecież poszkodowanego, zabitego, okaleczonego. Trzeba więc czekać, aż za którymś razem się nie uda i będą ofiary. Wówczas i tak delikwent może dostać „zawiasy”, jeśli będzie to jego pierwszy raz. Jednak dla rodziny, która utraciła bliską osobę, wygląda to zupełnie inaczej. Nawet słowa skruchy na niewiele się zdadzą.

Jaką karę by nie zastosować, to jej skuteczność jest wątpliwa. Trudno od człowieka w stanie upojenia alkoholowego czy narkotykowego wymagać jakiegokolwiek myślenia. Jedyną ochroną przed takimi „kierowcami” jesteśmy my sami. Telefon na policję, nawet anonimowy, nie jest żadnym donosicielstwem. Zabranie kluczyków do samochodu - może okazać się uratowaniem czyjegoś życia. Chyba nie mamy wyboru.

Jakie jest Państwa zdanie na ten temat? Zapraszam do dyskusji