Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

30.07.2018 06:46 | 12 komentarzy | kb

Nowożeńcy, chory chłopiec, małżeństwo, które straciło córkę - między innymi tacy, ludzie stanęli na drodze Malwiny Nowak, która przemierzyła w sumie 1400 km swoim skuterem z Jastrzębia do Gdańska i z powrotem.  Każda ze spotkanych osób miała swoje problemy, radości, pomysł na życie.

"Ludzie w Polsce są dobrzy"
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Dobre słowo, czyjaś pomocna dłoń, pocieszenie - wydają się być w naszym kraju towarem deficytowym. Może bardziej słychać kłótnie, dogryzania sobie i robienia na złość. Jednak Malwina Nowak, która przejechała przez cały kraj do Gdańska mówi, że miała przeważnie dobre doświadczenia.

 Zaczęło się od tego, że 28-letnia jastrzębianka zaczęła dostawać od zupełnie obcych ludzi słowa wsparcia, a nawet środki pieniężne na wyprawę życia - podróż na skuterze z Jastrzębia do Gdańska. To już można uznać za zaskakujące, bo przecież w Polsce prędzej pożyczą ci czegoś złego, niż pomogą, jak mawiają niektórzy. Potem było już tylko lepiej.

Na Stadionie Miejskim będzie tor dla rolkarzy

Na Stadionie Miejskim będzie tor dla rolkarzy

Malwina podczas swojej podróży nie miała problemów ze znalezieniem miejsca na rozbicie namiotu. Czasami częstowano ją tym, czym chata bogata - talerzem rosołu. Raz zaproszono na poprawiny po weselu.

- Dla mnie było to coś niesamowitego, że ludzie, których praktycznie nie znałam zaprosili mnie na uroczystość weselną. Potraktowali mnie jak swojego. Poczęstowali, czym tylko mieli. Chętnie posłuchali o tym, gdzie jadę i po co. Opowiedzieli o sobie. Podzieli się swoim szczęściem - mówi Malwina.

Jadąc przez Polskę jastrzębianka mogła dowiedzieć się o tym, co trapi innych ludzi, co im leży na sercu. Na swojej drodze spotkała chłopca, którego rodzice wieźli na leczenie do Krakowa. Malwina, która przecież jechała w stroju smoka, wniosła w życie chłopca choć odrobinę radości. Podzieliła się dobrym słowem. Jak sama mówi z jego rodzicami utrzymuje kontakt internetowy do dzisiaj.

W czasie podróży nad Bałtyk już wydawało się, że trzeba będzie zawrócić, bo skuter odmówił posłuszeństwa. Gdyby nie pomoc ludzi spotkanych na drodze oraz mechanika, który za naprawę maszyny policzył sobie tylko 20 zł - trzeba by rezygnować z dalszej jazdy. Okazało się jednak, że można liczyć na drugiego człowieka wtedy, kiedy się tego nie spodziewamy.

Wyprawa Malwiny Nowak to prawie 600 km do Gdańska, wypełnione rozmowami z ludźmi, kontaktami, wzajemnym, zainteresowaniem. Spotkała na swojej drodze człowieka, w wielu odsłonach: radosnego, zmartwionego, pogodzonego ze swoim losem, świętującego nowy etap życia, opłakującego bliską osobę.  Oni wszyscy mieli czas, żeby poświęcić jej chwilę uwagi. Posłuchać, o czym marzy, gdzie jedzie, ale też opowiedzieć o sobie.

- Wracając do Jastrzębia spotkałam małżeństwo, które zaprosiło mnie do domu i nawet chciało przenocować. Poczęstowali mnie obiadem. Zwierzyli się, że stracili córkę, która popełniła samobójstwo. Opowiadali o tak osobistych sprawach, że naprawdę człowiek mało komu mówi o takich rzeczach. Może tak miało być, że spotkali mnie na swojej drodze i ta rozmowa była im po prostu potrzebna. Poczuli się lepiej, mówiąc o emocjach, które w nich siedzą - relacjonuje Malwina i dodaje, że czasami w życiu trudno o taką szczerą rozmowę.

Czy ludzie w Polsce są dobrzy? Czy są gotowi bezinteresownie pomagać drugiemu człowiekowi i życzyć mu jak najlepiej?

- Przekonałam się podczas mojej podróży, że tak. Jeśli tylko znajdziemy czas na rozmowę, na zatrzymanie się w tym pędzie życia, wówczas zobaczymy dobrą stronę prawie każdego człowieka. Ale takiego prawdziwego, nie wyciągniętego z Internetu, anonimowego i to jest chyba najlepsze - bezpośrednie kontakty międzyludzkie - podsumowuje Malwina.

Podróż Malwiny przez całą Polskę i jej relacja budzi nadzieję, że człowiek z gruntu rzeczy jest stworzony do pomagania innym ludziom. Czynienie dobra, wyciąganie ręki do drugiego człowieka - to naturalne i ważniejsze, niż kłótnie spory i wzajemne wyniszczanie się.

 

Katarzyna Barczyńska-Łukasik