środa, 24 lipca 2024

imieniny: Kingi, Krystyny, Antoniego

RSS

Pięknie się różnić? Czy to w ogóle jest możliwe?

27.07.2017 09:03 | 25 komentarzy | kb

Ostatnio sytuacja w kraju staje się napięta dochodzi do ostrych sporów, polemik, nierzadko wyzwisk, czy wręcz poniżania dyskutanta. Jak w takim czasie powinien zachować się Polak - katolik - chrześcijanin? Czy ma prawo w imię wyzwanych przez siebie ideałów poniżać innych ludzi? Czy w ogóle można w dzisiejszych czasach bronić swoich racji, tak aby nie uwłaczać godności innego człowieka? Na te i inne pytania odpowiada ksiądz dziekan Marek Zientek, proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego. 

Pięknie się różnić? Czy to w ogóle jest możliwe?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Chyba zgodzimy się z tym, że obywatele, także chrześcijanie powinni angażować się w sprawy kraju. Ostatnio polityka rozgrzewa do czerwoności emocje.

Nie da się odciąć od tego, co dzieje się w kraju. Media szeroko pokazują wydarzenia z Warszawy, ale i innych miast. Nie tylko politycy, ale i obywatele mocno zaangażowali się po różnych stronach politycznego sporu. Czasem emocje są tak rozpalone, że traci się nad nimi kontrolę, padają słowa, które są bolesne, słowa czasami nieprzemyślane. Wypowiadane po to, aby zranić drugiego człowieka. W pewnym momencie zatraca się sedno tych wszystkich polemik. Chociaż trzeba mocno podkreślić, że każdy ma prawo do obrony swojego zdania, chodzi jednak o sposób, w jakim to robi.

Spory przenoszą się również na łamy Internetu. Czasami można przeczytać tam rzeczy, które nawet trudno powtórzyć, jak na przykład o wysyłaniu przeciwników politycznych do komór gazowych, czy grożenie im w inny sposób pozbawieniem życia. Nie mówiąc już o licznych wulgaryzmach.

Nie wyobrażam sobie, aby w jakikolwiek sposób, choćby nie wiem w imię jakich szczytnych ideałów można usprawiedliwiać takie zachowanie. Dla nich nie powinno być najmniejszej nawet akceptacji czy usprawiedliwienia. Takie słowa należy potępić, niezależnie od tego, kto je wypowiada. A padają one po obu stronach politycznego sporu. Takie zachowanie jest sprzeczne z Dekalogiem. Z tym, co uczy nas Pismo Święte, które pokazuje nam katolikom, nam chrześcijanom, jak mamy żyć.

Niektórzy odwołują się do słów pochodzących ze Starego Testamentu, mówiące o kamieniowaniu bezbożnych, gruchotaniu kości przeciwnikom. Są osoby, które uważają, że te fragmenty Biblii usprawiedliwiają ich ataki słowne, bo czynią to w dobrej wierze, w obronie wiary, zgodnie z wolą Pana Boga.

Rzeczywiście w Starym Testamencie znajdujemy takie zwroty.  Dlaczego? W największym skrócie należy wziąć pod uwagę warunki historyczne i poziom rozwoju moralnego ludzi, których Bóg wychowuje do podjęcia właściwych postaw. W księgach tych ukazana jest również miłość Pana Boga do grzesznego człowieka i wezwanie Pana Boga do sprawiedliwości i przebaczenia. Nowy Testament całkowicie kładzie nacisk na miłosierdzie i miłość, jaką Pan Bóg kieruje poprzez swojego syna Jezusa Chrystusa do człowieka. Jest też tam nakaz miłości bliźniego do bliźniego, każdego bez wyjątku. I to jest najważniejsze. Nie ma mowy o jakiejś zemście, wendecie, poniżaniu, uderzaniu w godność, jaką ma każdy człowiek, ponieważ otrzymał ją od Pana Boga. Może to czasami trudno zrozumieć, ale Pan Bóg kocha każdego, nawet najbardziej grzesznego z nas. Także tego, który ma inne poglądy niż nasze, inną wizję państwa, czy nawiązując do sytuacji w Polsce, jest zwolennikiem innej niż my partii politycznej. Każdego bez wyjątku. Mamy oczywiście moralny nakaz obrony wartości,  w które wierzymy, dla nas są to wartości chrześcijańskie, ale bez nienawiści, bez grożenia komuś utratą życia czy poniżania. Z drugiej strony musimy szanować inne spojrzenie na sposób życia czy sprawy społeczne. Niekoniecznie jest to ich akceptacja, ale szacunek do ludzi, bez wyzwisk, poniżania czy ośmieszania kogokolwiek. Bez atakowania osoby ludzkiej.

A czy Kościół powinien jasno opowiedzieć się po którejś ze stron politycznego sporu, teraz lub w przyszłości?

Kościół jest katolicki, co oznacza powszechny. Nie ma on żadnych barw politycznych. Bo Pan Bóg jest ponad tym wszystkim. Zadaniem Kościoła jest łączyć ludzi, a nie dzielić. Inną rzeczą jest pokazywanie wiernym, na podstawie Słowa Bożego, czym powinni się kierować w życiu, jakim wartościom hołdować, jak żyć, aby być blisko Pana Boga i nie ma to żadnego związku z aktualną polityką, bo różne ugrupowania przemijają, a Kościół trwa.

Mówiąc innymi słowy Kościół katolicki czy inne Kościoły chrześcijańskie nie są otwarte tylko dla ludzi o określonych, jak się niektórym wydaje, jedynie słusznych, poglądach politycznych?

W kościele podczas Mszy Świętej zbieramy się, jako uczniowie Jezusa Chrystusa, a nie zwolennicy takiej czy innej opcji. Każdy jest równoprawnym uczestnikiem mszy. Wspólnie się modlimy. Prosimy Pana Boga o wybaczenie naszych grzechów, ale też wspólnie je wybaczamy. Każdy z nas jest niedoskonały i popełnia grzechy. Każdy bez wyjątku. Nikt nie może czuć się lepszy od tego, który siedzi w ławce obok lub nawet nie przyszedł do kościoła.

Tak samo godni w oczach Pana Boga są homoseksualiści, Żydzi, uchodźcy, emigranci czy nawet mordercy nie mówiąc już o tak ostatnio popularnych UB-ekach czy SB-ekach oraz różnej maści upiorach?

Tak, jak powiedziałem każdy bez wyjątku. Należy oddzielić człowieka od czynu, którego się dopuszcza. Potępienie czynu nie oznacza automatycznego potępienia człowieka. Nazwanie rzeczy po imieniu, zła złem, grzechu grzechem, nie usprawiedliwia poniżania tych osób, szydzenia z nich, czy używania w stosunku do nich słów obraźliwych lub wyrwanych z kontekstu historycznego słów ze Starego Testamentu w celu uzasadniania przemocy. Oczywiście, to nie niweczy dochodzenia do prawdy i sprawiedliwości w życiu społecznym, włącznie z osądzeniem przez tę społeczność czynów które były niegodne i złe oraz pociągnięciem do odpowiedzialności ich sprawców, lecz bez poniżania ich godności i jakichkolwiek pozorów zemsty.

Trzeba umieć pięknie się różnić, czy to jest w ogóle możliwe?

Nie trzeba, a nawet nie można akceptować innych poglądów, kiedy są one sprzeczne z naszymi wartościami. Nie należy się z nimi zgadzać. Nawet więcej, w pryncypiach powinno się ich bronić, a są to - poszanowanie życia, szacunek dla rodziny, dla każdego człowieka i młodego, i seniora. Jednak to nie może w żadnym wypadku oznaczać pogardy, poniżania kogokolwiek, zabijania słowem. W taki sposób nie dajemy świadectwa swojej wierze. Nie pokazujemy innym ludziom, na czym ona polega, co jest w niej najbardziej istotne. A przecież chrześcijaństwo to religia miłości, miłosierdzia, a nie zemsty, niszczenia człowieka, czy nienawiści kierowanej pod adresem, tych, którzy myślą inaczej. Możemy się z nimi nie zgadzać, możemy w cywilizowany sposób prowadzić spory, ale każdy ma prawo do wolności przekonań i poglądów. Zarówno my, katolicy, jak i wszyscy inni. Przecież nigdy nie będzie tak, że na świecie czy w kraju, że wszyscy ludzie będą myśleć identycznie. Prowadzenie wzajemnych ataków nie służy ani społeczeństwu, ani rodzinom i pojedynczym ludziom. Można jeszcze dodać, że pogardzając drugim człowiekiem, tak naprawdę pogardzamy sobą i niszczymy nie tylko tego nielubianego przeciwnika, ale siebie i nasze relacje z Panem Bogiem.

Co można zalecić tym, którzy mają problemy z takim właśnie pięknym różnieniem się?

Przede wszystkim odczekania, aż opadną emocje i dopiero wtedy zabrania głosu na dany temat. Emocje są bardzo złym doradcą. Jeżeli są to osoby wierzące, to polecam dojrzałą, pełną refleksji modlitwę. Zamyślenia nad tym, jak mogę być jeszcze lepszym chrześcijaninem, jak mogę przyprowadzić do Pana Boga tych, którzy błądzą, jak swoim dobrym przykładem pokazać innym lepszą drogę. Zachęcam też do udziału we Mszach Świętych i zadumy nad Słowem Bożym, w którym nie znajdziemy usprawiedliwienia czy zachęty do agresji, złości, poniżania, a przeciwnie nadzieję, wiarę i miłość oraz wyciszenie.