Piątek, 8 listopada 2024

imieniny: Seweryna, Gotfryda, Hadriana

RSS

25.02.2017 06:33 | 11 komentarzy | kb

„Wybór, którego dokonałem, był najlepszym w moim życiu. W swojej pracy spełniałem się. Byłem szczęśliwy” - powiedział na zakończenie 42 lat służby w Państwowej Straży Pożarnej starszy brygadier Edward Deberny. Ostatnie 19 lat spędził na stanowisku Komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Jastrzębiu-Zdroju. 

Żegnaj Panie Komendancie...
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

42 lata służby Edwarda Debernego w mundurze strażackim to wiele przeżyć. Można powiedzieć, że tych z piekła rodem, kiedy pożar pochłaniał istnienia ludzkie i tych zgoła innych - radosnych, kiedy ratowano ludzi z pożarów.

Edward Deberny swoją zawodową karierę strażacką rozpoczął w 1978 roku, po ukończeniu Szkoły Chorążych Pożarnictwa w Poznaniu. Jednak już w latach młodzieńczych był członkiem ochotniczej straży pożarnej. Pochodzi z rodziny o korzeniach strażackich - jego dziadek wykonywał ten szczególny zawód. Powołanie do niesienia ludziom pomocy wyniósł z domu rodzinnego. I tak to się wszystko zaczęło ponad 40 lat temu.

Do Jastrzębia trafił, zaraz po studiach, dzięki brygadierowi Stanisławowi Wąskowi, ówczesnemu Komendantowi Rejonowemu Straży Pożarnej w naszym mieście. Był wówczas inspektorem operacyjno-szkoleniowym. W kwietniu 1998 otrzymał nominację na dowódcę Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Jastrzębiu-Zdroju.

Był oceniany, jako znakomity dowódca różnego rodzaju działań ratowniczych. Cieszył się też autorytetem wśród podkomendnych.

- Zapamiętałem go, jako wymagającego, ale sprawiedliwego przełożonego, kiedy zacząłem pracować w straży pożarnej, od razu koledzy powiedzieli mi, że komendant stawia wysoką poprzeczkę strażakom, ale sam ma wielką wiedzę i doświadczenie, z którym się dzieli. Powiedzieli, że jak będę się od niego uczył, to będzie ze mnie strażak - dzielił się wspomnieniami jeden z szeregowych strażaków Państwowej Straży Pożarnej w Jastrzębiu-Zdroju.

Sam komendant nie ukrywa tego, że czasami huknie na swoich podkomendnych, krzyknie, ale jak przyznaje nigdy nikomu nie udzielił upomnienia czy nagany.

- Dla mnie zawsze liczyła się atmosfera w pracy. Wzajemne odnoszenie się do siebie. Bo przecież to służba, w której musimy liczyć na siebie. Służba, w której rodzą się przyjaźnie, często na całe życie - mówił Edward Deberny.

Komendant pamięta w swojej służbie wiele szczęśliwych chwil, kiedy będąc w akcji ratował życie i dobytek ludzi, którzy liczyli na pomoc strażaków. Sam mówi, że wiąże się to z gotowością narażenia swojego życia. Zdarzało się, że w czasie swojej służby znajdował się w prawdziwym piekle. Było tak w 1992 roku podczas pożaru lasów w Kuźni Raciborskiej paliło się wówczas 10 tys. hektarów lasów. Był to największy pożar w jego karierze zawodowej. Wówczas w tej akcji życie oddało dwóch strażaków. Innym dramatycznym wspomnieniem Edwarda Debernego była akcja, kiedy jego zastęp wyjechał do pożaru domu w Zebrzydowicach. Było już za późno. Nie udało się uratować 5-letniego chłopca. W czasie jego dowodzenia jastrzębską jednostką zdarzył się głośny pożar domu w Ruptawie, w którym zginęła pięcioosbowa rodzina.

Komendant Deberny odchodzi ze służby pozostawiając gruntownie zmodernizowaną strażnicę. Strażnicę posiadającą nowoczesny sprzęt gaśniczy. To dzięki jego staraniom powołano Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Wysokościowego oraz Grupę Poszukiwawczo- Ratowniczą. Wszyscy chyba pamiętają w Jastrzębiu, jak komendant walczył o środki na zakup pojazdu z drabiną mechaniczną. Dzięki temu straż może skutecznie ratować z pożaru lokatorów najwyższych pięter bloków.

- Straż pożarna, w której zaczynałem służbę przeszła ogromne przeobrażenia. Dzisiaj to już nie tylko gaszenie pożarów, ale walczenie z zakażeniami chemicznymi, powodziami, ratowanie ludzi z katastrof komunikacyjnych, czy poszukiwanie zaginionych w gruzowiskach, a także udzielanie pierwszej pomocy - wspominał komendant Deberny.

Właśnie strażacy z Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Jastrzębia ruszyli na pomoc ofiarom katastrofy kolejowej pod Szczekocinami w 2012 roku. Są znani ze swojego wysokiego profesjonalizmu w niemalże całym kraju.

Jednym z ostatnich pomysłów komendanta jest powołanie klas o profilu pożarnictwa i ratownictwa w jastrzębskich szkołach. Dzięki temu młodzi ludzie mają możliwość zapoznania się ze specyfiką służby strażackiej i może kiedyś zdecydują się wykonywać ten odpowiedzialny zawód.

Komendant Edward Deberny kończy swoją 42-letnią służbę strażacką. Odchodzi, jako ceniony fachowiec, wymagający, ale sprawiedliwy przełożony, człowiek wysokiej kultury osobistej. Można powiedzieć - oficer o wszelkich niezbędnych cechach. Przez te wszystkie lata ciągle gotowy nieść pomoc, ciągle na straży.

- Wybór, którego dokonałem, był najlepszym w moim życiu. W swojej pracy spełniałem się. Byłem szczęśliwy. Służba była dla mnie na pierwszym miejscu. Dziękuję mojej rodzinie, która zawsze mnie wspierała. Rodzinie, dla której nie miałem tyle czasu, ile chciałbym mieć. Dziękuję również moim podkomendnym, z którymi tworzyliśmy zgrany zespół - mówił podczas pożegnania ze służbą starszy brygadier Edward Deberny.

Chociaż strażacy to twardzi ludzie i wiele w swoje służbie widzieli to niejednemu łza zakręciła się w oku. To chyba jest najbardziej wymowne, jak oceniają swojego szefa i jak byli z nim związani przez te wszystkie lata.

Żegnaj Panie Komendancie czas służby się skończył, ale strażakiem pozostanie Pan na zawsze.