Niedziela, 7 lipca 2024

imieniny: Estery, Metodego, Kiry

RSS

Ksiądz prałat Bernard Czernecki apeluje o uczczenie w mieście idei solidarności

21.11.2016 06:00 | 12 komentarzy | kb

O wolności, jako cennym i trudnym darze mówi ksiądz prałat Bernard Czernecki, legendarny kapelan „Solidarności”. Ale mówi też, czego oczekuje od lokalnych włodarzy. Jakie zachowanie są pożądane. Potępia spory, swary i kłótnie. Przestrzega przed niebezpieczeństwem, jakie kryją takie zachowania. Wskazuje na potrzebę upamiętnienia w Jastrzębiu idei solidarności, którą uważa za piękną kartę w historii miasta. 

Ksiądz prałat Bernard Czernecki apeluje o uczczenie w mieście idei solidarności
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Księże Prałacie, niedawno świętowaliśmy Święto Niepodległości

Co roku staram się prowadzić Mszę za Ojczyznę w dniu 11 listopada. To dla mnie bardzo ważne.  Zwłaszcza teraz, kiedy możemy cieszyć się wolnością, kiedy sami możemy decydować o tym, jak jest urządzony nasz kraj. Wiele pokoleń Polaków oddało za to swoje życie, co zawsze przypominam podczas homilii.

Ale wolność to trudny dar

Tak, bo nie wystarczy wolność zdobyć trzeba ją jeszcze pielęgnować. Wolność nie jest dana raz na zawsze. Poza tym ciesząc się nią, nie możemy być zadufani, pewni siebie. Żyjemy w jednym kraju i wszystkim nam powinno zależeć na jego pomyślności.

To samo można powiedzieć o naszej małej ojczyźnie – mieście

To prawda, żyjemy w Polsce, ale nasze życie codzienne toczy się tutaj. Wśród tych kościołów, bloków, w tym miejscu. Od nas w dużej mierze zależy, jak ono będzie wyglądało, jak będzie się nam tutaj żyło, Jesteśmy gospodarzami. Nikt nam niczego nie narzuca. Sami wybieramy swoje władze samorządowe, decydujemy o tym, kto jest prezydentem, radnym.

Czy w takiej codzienności jest miejsce na spory, na różnice poglądów?

Oczywiście, nie ma przecież ludzi identycznych. Są wprawdzie partie polityczne, ugrupowania i ich zadaniem jest realizowanie tego, co najlepsze dla obywateli. Można się spierać, czasem nawet pokłócić, ale wśród katolików, wśród chrześcijan nie ma miejsca na zacietrzewienie, na nienawiść. Takie postawy to sprzeniewierzenie się temu, czego uczył nas Pan Jezus.

Ale przeważnie każdy chce rządzić, każdy podejmować decyzje, każdy uważa, że racja jest po jego stronie

Po to mamy demokratyczne wybory, aby wybierać tych, którzy sprawują władzę w naszym imieniu. I ten społeczny mandat należy uszanować. Może czasem nie podobać się nam, na przykład prezydent, ale jeśli został wybrany według zasad to nie tylko powinniśmy go tolerować, ale i z tą osobą współpracować. Rzucanie kłód pod nogi nie jest zgodne z duchem naszej wiary. Owszem, przychodzą następne wybory i wówczas decydujmy, ale do tego czasu zachowujmy się przyzwoicie. Zadaniem radnych i prezydenta jest wspólnie coś budować, a nie rujnować.

Skąd zatem czasami te zbyt mocne spory, zbyt ostre słowa, które padają wśród naszych włodarzy?

Czasami trudno jest wsłuchać się w rację drugiego człowieka, posłuchać, co ma do powiedzenia. Od razu oceniamy, od razu skreślamy. Już na wstępie uważamy, że mamy całkowicie rację. Takie zachowanie to pycha, niegodna chrześcijanina. A jeśli ktoś ma choć cząstkę władzy w ręku, to spoczywa na nim jeszcze większa odpowiedzialność nie tylko przed społeczeństwem, ale i przed Bogiem. W Ewangelii świętego Łukasza czytamy:, „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie”.

Czyli władza nie służy zaspokojeniu własnych ambicji?

Nie, to służba dla społeczeństwa, służba dla drugiego. Taka solidarność człowieka z człowiekiem, która jest jednym z filarów chrześcijaństwa.

No właśnie, a przecież ta solidarność rodziła się również tutaj, w Jastrzębiu

Tak i wyprzedziła wielki ruch społeczny o tej samej nazwie. Solidarność zrodziła się z serc i czynów zwykłych ludzi, którzy pomagali sobie wzajemnie w trudnych czasach. Ta solidarność nie ma nic wspólnego z rywalizacją, konkurencją, wskazywanie na to, kto jest lepszy, kto się bardziej zasłużył Polsce. I to było piękne. Z tej siły zrodził się Związek Zawodowy Solidarność, który miał wsparcie w Kościele. A tutaj w naszej parafii miał swoją tajną siedzibę w czasach stanu wojennego.

Czy my wystarczająco przypominamy o tamtych czasach?

Nigdy za dużo o tym mówić. Ale pokolenie uczestników tamtych wydarzeń powoli odchodzi. Warto pomyśleć o jakimś pięknym upamiętnieniu tamtych czasów. Tak, aby nikt nie zapomniał o tym, co działo się w Jastrzębiu.

Pojawiła się idea budowy Domu Solidarności

Jestem całym sercem za. To takie nowoczesne miejsce spotkań. Jakże inne od tradycyjnego, może czasami nudnego muzeum, to jest to, na co zasługuje nasze miasto. Wiadomo, że wszystko kosztuje, ale jeśli jest możliwość pozyskania na ten cel pieniędzy, to naszym obowiązkiem jest po nie sięgnąć. Nie możemy zmarnować tej szansy.

Dom ma być zlokalizowany w Parku Zdrojowym, na jego obrzeżach

Wiem, że początkowo miał on się znajdować w budynku pustej szkoły na ulicy Kaszubskiej, ale jeśli nowa lokalizacja ma dać lepsze możliwości działania, to, dlaczego nie. Poza tym wiem, jako budowniczy kościoła, że więcej kosztuje modernizacja już istniejących budynków, niż postawienie ich od nowa. A pustostan na Kaszubskiej zapewne znajdzie godne zagospodarowanie, może znajdą się w nim, na przykład mieszkania dla ubogich ludzi. To też szczytny i potrzebny cel.

Uważa Ksiądz, że w sprawie Domu Solidarności w naszym mieście powinna istnieć zgoda?

Mówiłem o sporach, które są charakterystyczne dla demokracji, ale są rzeczy, które powinny być ponad to wszystko. Radni i prezydent powinni wznieść się ponad podziałami i razem wypracować wspólne stanowisko. Razem działać i przystąpić do budowy Domu Solidarności.

Kiedyś walczyliśmy z komunizmem, ludzie byli wyrzucani z pracy, siedzieli w więzieniach. I dzisiaj, brak porozumienia w tak ważnej kwestii byłby smutnym chichotem historii. Jakie świadectwo byśmy sobie wystawili, my – mieszkańcy, ale i przedstawiciele naszej władzy samorządowej. Trzeba zapamiętać, że radni i prezydent nie służą swoim partiom, a ludziom i przyjdzie im zdać relację z tego, co dobrego zrobili, do czego konkretnie się przyczynili. Nie idźmy śladem dawnej polskiej anarchii, gdzie dominowały spory, kłótnie i swary, a Polska przestała istnieć, bo doszło do rozbiorów. Trzeba było aż 123 lata o nią walczyć, przelewać krew. Pamiętajmy o tym nie tylko w dniu 11 listopada.

Być może znajdą się osoby, które nie do końca podzielą Księdza zdanie?

Mieszkam w tym mieście od lat. Brałem udział w tych wszystkich, trudnych wydarzeniach. Byłem ze strajkującymi górnikami. Byłem z rodzinami, których ojców wyrzucano z pracy, zamykano do więzień. Jestem doświadczonym życiem kapłanem. Więc, kto jeśli nie ja ma mówić społeczeństwu, klasie politycznej, aby nie zapominała o korzeniach, z których wyrosła, aby była wierna Ewangelii, a nie instrukcjom partyjnym czy politycznym.