Niedziela, 6 października 2024

imieniny: Artura, Brunona, Fryderyki

RSS

Polityczna gra Domem Solidarności

14.11.2016 06:00 | 25 komentarzy | kb

Miasto Jastrzębie - Miastem Porozumień. Między innymi takie wątki przewijały się podczas obchodów Święta Niepodległości. Ksiądz prałat Bernard Czernecki, w czasie mszy za Ojczyznę, również odwoływał się do wartości, które tworzyły Solidarność w Jastrzębiu. Jednak nie wiadomo, czy powstanie Dom Solidarności, który będzie przypominał o tamtych wydarzeniach, a także stanie się miejscem dialogu, spotkań i imprez kulturalnych, i który przyczyni się do powstania rynku w mieście. Wydawałoby się, że sprawa jest oczywista i nie powinna dzielić, ale większość radnych jest innego zdania. 

Polityczna gra Domem Solidarności
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jastrzębie-Zdrój należy do tych miast, gdzie rodził się wielki społecznych ruch Solidarność, gdzie górnicy włączyli się w ciąg pokoleń walczących o wolną Polskę. Już w poprzedniej kadencji samorządowej zrodził się pomysł budowy Domu Solidarności, który nie tylko ma pełnić role muzealne, ale stać się żywym miejscem spotkań pokoleń. Znajdą w nim także miejsce zapomniani bohaterowie lat 80., którzy nie potrafili znaleźć się w wolnym kraju. Co do tej idei istniała zgoda i nie było słychać głosów krytyki. W 2015r. Rada Miasta podjęła uchwałę o budowie Domu Solidarności i zobowiązała prezydenta do jej realizacji.   

Ksiądz prałat Bernard Czerencki, legendarny kapelan Solidarności, nie ma wątpliwości, co do budowy Domu Solidarności.

- Uważam, że trzeba poodejmować działania, które łączą, które są skierowane do społeczeństwa. Taki Dom byłby wspaniałym muzeum, gdzie młodzi poznaliby historię Polski i miasta. Należy podjąć próbę pozyskania niezbędnych środków finansowych. Jak już mówiłem podczas kazania w dniu 11 listopada, Ojczyzna nie jest po to, aby tylko od niej brać, ale również dawać - mówił ks. prałat.

Pierwotnie Dom miał się znajdować w budynku po byłej szkole na ul. Kaszubskiej. Jednak po analizach i konsultacjach z ekspertami prezydent podjęła decyzję o zmianie lokalizacji na dzielnicę Zdrój, na obrzeżach Parku Zdrojowego. Uznano, że jest to miejsce reprezentacyjne, które przyciągnie również turystów spoza miasta. Kompleks budynków miał zostać tak usytuowany, aby stworzyć potrzebną dla miasta przestrzeń publiczną - miejsce spotkań, którą można przyrównać do rynku. Wcześniej Rada Miasta zdecydowała o przeznaczeniu kwoty 500 tys. zł na projekt. Aby był on na miarę XXI wieku i spełniał oczekiwania użytkowników prezydent Anna Hetman zwróciła się o dołożenie 700 tys. zł na ten cel, w sumie 1 mln 200 tys. zł (wymogi konkursowe to ok. 4 proc. wartości inwestycji). Projekt miał był wyłoniony w drodze konkursu przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Architektów Polskich. I wówczas wywiązała się burza.

Radni, głównie z klubu Prawo i Sprawiedliwość, nie zgodzili się na tę propozycję.  Uzasadniali, że koszt 30 mln zł, z przeznaczeniem na budowę Domu, to zdecydowanie za dużo. Nie przekonały ich argumenty, że jest poważna szansa na pozyskanie ponad 20 mln zł ze środków zewnętrznych, zarówno od Marszałka Województwa Śląskiego jak i rządu.  Poza tym kwota 30 mln wyznacza górną granicę kosztów tej inwestycji, w rzeczywistości mogą okazać się niższe

 - A co jeśli nie otrzymamy pieniędzy, a wyłożymy nie bagatela 1 mln 200 tys. zł na projekt? Wsadzimy go do kolejnej szuflady, na przykład obok projektu remizy dla OSP Górne, gdzie brakuje 3 milionów. Nasze miasto nie udźwignie samodzielnie tej inwestycji wycenianej już teraz na 30 mln zł. Nie przedstawiono radnym alternatywy, przy braku finansowania zewnętrznego. Jak wówczas będzie wyglądała budowa Domu? Czy będziemy realizować wersję za 30 mln zł, czy może za 10 mln zł? Pewne moje zastrzeżenia budzi to, że radni są stawiani przed faktami dokonanymi. Nie informuje się nas, na przykład o tym, że jeszcze przed decyzją Rady została zawarta umowa z SARP-em dotycząca konkursu na projekt, a materiały informacyjne od pani prezydent o koncepcji na Dom Solidarności wpływają pismem urzędowym na dzień przed sesją o 14:32, na marginesie - urząd miasta otwarty do 15:30. Mimo tego niedbalstwa, większość Rady, w tym nasz klub, nadal otwarty jest na rozmowy z panią prezydent w tym temacie, bo idea powstania Domu Solidarności jest szczytna - mówił Szymon Klimczak (PiS).

Prezydent Anna Hetman również ma swoje zdane na temat tego, że radni zablokowali działania związane z powstaniem Domu.

- Brak zgody ze strony większości radnych na budowę Domu Solidarności, to wyłącznie decyzja polityczna. Nie ma w tym żadnej logiki ani merytoryki. Zwłaszcza radni PiS przekłamując rzeczywistość, mówiąc, że wszystkiego dowiedzieli się w ostatniej chwili, próbują manipulować informacją. Wielokrotnie na ten temat była mowa, były też podawane kwoty, wyższe niż obecnie (47 mln zł) i mimo tego Rada Miasta podjęła uchwałę w marcu tego roku o przeznaczeniu kwoty 500 tys. na projekt. Stoimy przed niepowtarzalną szansą na budowę rynku, który będzie utworzony z kilku pawilonów, a nazwany będzie Domem Solidarności. Takiej szansy dla Jastrzębia już nie będzie. Te środki będzie można wykorzystać jedynie do roku 2020. Jeśli rozpoczęlibyśmy budowę w 2017 roku, zakończylibyśmy w 2020 r. Pusty plac obok parku będzie wizytówką naszego miasta. Mieszkańcy będą mieli przestrzeń do spotkań i długo oczekiwany rynek - uzasadnia prezydent..

Roman Foksowicz także nie zgadza się z argumentacją radnych PiS.

- Nie rozumiem, dlaczego radni z Klubu Prawo i Sprawiedliwość są przeciwko. Przecież funduszy, które możemy pozyskać na ten cel nie można przeznaczyć, na przykład na budowę chodników, czy naprawy dróg. Nie są to środki, które można by wydatkować na cele remontowe. Te środki można tylko i wyłącznie wydać na ten cel, jakim jest Dom Solidarności z rynkiem. Co się zaś tyczy tego, że dofinansowania moglibyśmy nie dostać, to wówczas zawsze można zabudować ten teren w inny sposób z własnych środków, zmniejszając zakres prac np., jako koncepcję stworzenia przestrzeni publicznej i choćby rynku. Wówczas będzie można wrócić do tematu. Na razie jest on raczej przedmiotem politycznych sporów, niż rzeczowej rozmowy - wyjaśniał Roman Foksowicz (PO).

Radna Bernadeta Magiera (Stowarzyszenie "Dla Jastrzębia") przekonuje do tego, aby powstał Dom Solidarności.

- Uważam, że budowa Domu w postaci rynku w Zdroju, to ogromna szansa dla miasta. Byłby to znak rozpoznawczy dla całego kraju. Taki symbol walki o wolność, symbol transformacji, miejsce upamiętniające walczących o lepszą Polskę, dla przyszłych pokoleń - uzasadnia.

Budowa Domu Solidarności wywołuje dyskusję o potrzebie takiego obiektu. W tym kontekście warto postawić pytania: Czy Jastrzębie zasługuje na odpowiednie uhonorowanie swojej przeszłości, związanej ze zrywem robotniczym lat 80.? Czy należy się ograniczać tylko do składania kwiatów przed pomnikiem i wysłuchiwania przemówień? A może miasto jest godne obiektu, który połączy funkcję oczekiwanego od lat muzeum z miejscem spotkań, gdzie można posłuchać żywej historii, dopóki są jeszcze uczestnicy tamtych wydarzeń. W Domu znajdowałaby się również duża sala konferencyjna, wystawiennicza, teatralna. Powstanie Domu Solidarności umożliwiłoby budowę tak zwanego rynku w Zdroju.

Może warto, szczególnie w kontekście niepodległościowego święta, wziąć przykład z przedwojennej Polski, władz samorządowych województwa śląskiego, którzy wyłożyli niemałe pieniądze na budowę Sanatorium dla Inwalidów Wojennych i Powstańczych im. Józefa Piłsudskiego, które znajdują się w Zdroju? Ten budynek, nowoczesny na miarę swoich czasów, nadal służy społeczeństwu.