Co się dzieje z „remontem” LK158?
Sławetny remont linii kolejowej nr 158 z Rybnika Towarowego przez Wodzisław Śląski i Olzę do Chałupek przeprowadzony za blisko 200 000 000 złotych powinien dawno temu dobiec końca. Problem w tym, że końca robót nie widać.
Koniec robót zapowiadany był na 31 października 2015, sprawa jednak miała przeciągnąć się do wejścia nowej korekty rozkładu jazdy w grudniu 2015, kiedy to zapisano na „wyremontowanej” linii 3 pary pociągów Intercity oraz kilka par składów Kolei Śląskich. Pod koniec listopada PKP PLK zorganizowało konferencję prasową na której to chwaliło się remontem. Propaganda którą wtedy usłyszeli mieszkańcy regionu (i nie tylko regionu) ruszyła. Kilka dni później okazało się, że linia nie będzie w grudniu 2015 otwarta. Wprowadzono autobusową komunikację zastępczą i zapowiadano wymuszenie na wykonawcy rychłe zakończenie remontu. Udało się to w połowie stycznia 2016 r. Okazało się jednak, że to nie był koniec remontu, a jedynie uzyskanie na LK158 przejezdności. Można określić to jako okres przejściowy i tymczasowy do czasu ukończenia reszty prac, które to miały zakończyć się najpóźniej do czerwca 2016 r. Stan ten trwa do dnia dzisiejszego i końca po prostu nie widać.
Ostatnio miałem okazję wybrać się pociągiem z Rybnika do Chałupek, pierwsze co rzuca się na „wyremontowanej” linii to ograniczenia prędkości. Składy hamują kilkanaście razy na odcinku od Rybnika do Chałupek. Takie ograniczenie występuje np. na 5 kilometrze linii kolejowej w Radlinie-Bażanciarni w Wodzisławiu-Turzyczce czy na granicy Czyżowic i Gorzyc. Rozpędzony skład hamuje przejeżdża przez przejazd kolejowy po czym znów przyśpiesza i znowu hamuje na kolejnym ograniczeniu prędkości. Nie wspominam tu już tymczasowych ograniczeń prędkości np. na stacji w Wodzisławiu Śląskim.
Najważniejszą sprawą jest jednak ciągłe przedłużanie oddania stacji kolejowej w Wodzisławiu Śląskim i Olzie. Przejazd przez w.w. stacje to przejazd przez stacje widmo. A stacje te są kluczowe dla zwiększenia przepustowości linii i dla możliwości prowadzenia na niej normalnego ruchu - osobowego i towarowego oraz ewentualnego ruchu objazdowego z magistrali Kędzierzyn Koźle-Chałupki i Zebrzydowice-Katowice, dla których LK158 jest najszybszą i najkrótszą alternatywą. Dość wspomnieć, że na stacji w Wodzisławiu czynne są tylko dwa tory co praktycznie ogranicza możliwości mijania się i oczekiwania na wolny szlak dla pociągów towarowych. Nie są również możliwe jazdy z KWK i Koksowni w Radlinie do Czech bezpośrednio przez Wodzisław linią przemysłową. Mało tego w Olzie czynny jest tylko jeden tor przez co stacji Olza stacją nazwać w tej chwili po prostu nie możemy. Czy za ten stan rzeczy odpowiedzialność ponosi PKP PLK czy może wykonawca firma Rubau? Może i jedni i drudzy? Czy to normalne aby remont przedłużał się nie o tygodnie ale o całe miesiące? Czy to normalne aby przy tak poważnych opóźnieniach na stacji nie było widać pracujących w pocie czoła robotników? Jakie działania podejmuje PKP PLK aby w końcu ten remont w końcu się zakończył?
Na koniec warto wspomnieć dziwne bądź co bądź działania podczas remontu. W Rybniku Towarowym zwraca uwagę słup trakcyjny pomalowany tylko w połowie w Radlinie Obszarach z jednej strony mamy nowy przystanek z nowym ładnym peronem, a po drugiej stronie peron z lat 60. XX wieku. Na stacji kolejowej Wodzisław niezwykle istotny dla ruchu z KWK Marcel i Koksowni Radlin tor nr 22 wyremontowano w 1/3 swojej długości, a znaczna część słupów trakcyjnych czy słupów sygnalizatorów przy wyremontowanych torach osobowych jest niepomalowana. Dodatkowo odcięto od stacji górkę rozrządową co znacznie utrudni, wręcz uniemożliwi ewentualne większe manewry na stacji. Od strony Chałupek maksymalnie skrócono zaś tor w kierunku Jastrzębia zamiast pozostawić jego część do tarczy manewrowej nr 47 co umożliwiało by bezkolizyjne manewry lokomotyw od strony Chałupek. Nie wspominam tu już braku odbudowy tak kluczowego elementu dla LK158 jak mijanka w Czyżowicach podnosząca przepustowość dwukrotnie. Całość stacji w pośpiechu przed ŚDM została wykoszona, chwasty i drzewa pozostały jednak na torowisku i powoli wszystko ponownie zarasta, bo nikt nieużywanego torowiska nie opryskał. Kolejne zapowiedzi oddania stacji kolejowych w Wodzisławiu i Olzie to rzucanie słów na wiatr – marzec 2016, maj 2016, czerwiec 2016, lipiec 2016, sierpień 2016, a ostatnio początek września 2016! Czy ktoś w te zapewnienia jeszcze wierzy? Pewnie nie, ale wszyscy marzą aby w końcu te zapewniania się sprawdziły, brak robotników czy też odbierających roboty przedstawicieli PKP nie pozwala jednak być optymistą.
Czytelnik
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Komentarze
8 komentarzy
Mamy 17 maja 2017 roku i końca remontu nie widać. Przejazdy w Gorzycach i Turzyczka nieczynne nadal https://www.youtube.com/watch?v=WP44kbxuVtI&feature=youtu.be Nie dość że tory towarowe na stacji w Wodzisławiu nadal też nieczynne to jeszcze przepustowość linii się skończyła.
pieniądze skasowali,podzielili miedzy sobą i teraz nie kwapią sie do dokończenia tego bałaganu,bo inaczej tego nazwać nie można,nikt nie kontroluje jak wydane sa pieniądze,byle wydali ale na swoje konta
http://www.nowiny.pl/nowiny-kolejowe/114664-koleje-blokowaly-tory-ktore-mielismy-remontowac.html Może w Wodzisławiu koleje też blokują nieczynne tory i nie można dokończyć remontu? ;)
Tylko co robi PKP PLK w tej sprawie, rozwiązania są dwa albo 1) szybko zmusza wykonawce do działan i kontroluje ten stan rzeczy w tym ilość robotników codziennie na stacji albo 2) wyrzuca nieudolnego wykonawce z placu budowy i sama dokończa tą robotę, zwłaszcza, że pozostało do zrobienia niewiele albo tyle co nic. Ta stagnacja która jest tylko świadczy o tym że PKP PLK kompletnie nie radzi sobie z wykonawcami.
@zxc - niestety grube pieniądze zostały wydane a efekty co najwyżej marne. Sprawa nabiera takiego opóźnienia, że bardziej trafnym niż NIK czy Ministerstwo adresem jest prokuratura. 200 milionów złotych wydano ( jakieś 8 milionów złotych na kilometr linii) czyli olbrzymie pieniądze, a remont to jedna wielka klapa z gigantycznym opóźnieniem.
nic ująć a jeszcze wiele by można dodać odnośnie tego słusznie pisanego w cudzysłowiu "remontu". Przecież to żenada jakaś i jakieś patałachy chyba za ten burdel odpowiadają. Jak można tyle czasu nic nie robić i kilku rozjazdów i urządzeń SRK nie oddać hahaha Japończycy czy Chińczycy to by jakąś kolej szybkich prędkości ukończyli a tutaj chyba totalni amatorzy. Szkoda słów, ale sprawą naprawdę powinno zająć się ministerstwo albo NIK
Świetny artykuł. Wysłać kopie do Ministerstwa infrastruktury, do Rynku Kolejowego, do posłów że śląska i do NIK.
Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule jest banalna. Nic.