MZK w rozsypce. Powiat nie mówi „nie” zorganizowaniu komunikacji, ale....
Wciąż trwają dyskusje na temat kształtu komunikacji publicznej na terenie powiatu wodzisławskiego po wystąpieniu kilku samorządów z Międzygminnego Związku Komunikacyjnego w Jastrzębiu-Zdroju.
Co prawda władze gmin określają podjęte w tej sprawie uchwały jako ,,wariant ostrożnościowy’’ i wciąż liczą na porozumienie z Jastrzębiem, jednak coraz częściej spoglądają na powiat jako organizatora komunikacji powiatowo - miejskiej. Byłby to ewenement w skali kraju, bowiem żaden powiat ziemski nie podjął się takiego zadania.
Jeden cel, różne pomysły
Po wejściu w życie ustawy o transporcie zbiorowym w 2011 r. w całym kraju tylko dwa powiaty ziemskie zdecydowały się na organizację komunikacji ponadgminnej (na liniach obsługiwanych dotychczas przez PKS), bielski i wodzisławski. Powiat bielski zakupił nowe autobusy i przekazał całość organizacji transportu własnej spółce. W przypadku Wodzisławia sprawy nie były takie proste. Niemniej jednak zawierając umowy o pomocy finansowej z trzema gminami (Lubomia, Gorzyce, Godów), podpisując porozumienia z powiatem raciborskim i z Jastrzębiem-Zdrój (tam docierają linie) oraz przejmując udziały w PKS z Raciborza udało się staroście przekonać radnych do pomysłu i zorganizować dosyć sprawnie funkcjonującą siatkę połączeń. Zgodnie z wymogami ustawy, dla tych połączeń stworzono plan transportowy. Pod auspicjami starosty stworzono także zespół, który w perspektywie miał doprowadzić do integracji transportu powiatowego i miejskiego. W dyskusji brały udział wszystkie gminy powiatu. Okazało się, że nie będzie to łatwe, bowiem gminy mają różne pomysły na rozwiązanie komunikacyjnych problemów. Starosta zaproponował, że zorganizuje współfinansowaną przez gminy siatkę połączeń ekspresowych - powiatowych. Ustawa zakazuje mu jednak organizować komunikację miejską, te połączenia powinny stworzyć gminy same bądź na bazie wzajemnych porozumień. Ze względu na wymóg unijny o zamiarze ogłoszenia przetargu na rok przed jego rozpisaniem oraz czas trwania samych procedur przetargowych datę ich uruchomienia wyznaczono na 2018 r.
Prezydent się myli
W numerze Nowin Wodzisławskich z 21 lipca prezydent Mieczysław Kieca wyraził alternatywną chęć utworzenia komunikacji zbiorowej na bazie już funkcjonującej w Wodzisławiu Śląskim. Podał, że jedyną przeszkodą jest zły plan transportowy uchwalony w 2014 r. przez radę powiatu, bowiem nie obejmuje on czterech miast i dwóch gmin wiejskich. Nie wziął pod uwagę jednak, że taki plan istnieje dla członków MZK, natomiast miasto Wodzisław w ogóle nie uchwaliło swojego planu. Zgodnie z przepisami powiat nie mógł uchwalić planu dla linii, na których nie jest organizatorem, uwzględnił zatem i odesłał w swoim dokumencie do istniejących już planów marszałka (kolej) i MZK. Zresztą zaproponowane w 2014 r. przez prezydenta linie komunikacyjne niemal w całości pokrywają się z obecnymi liniami MZK a wtedy kiedy prezydent złożył swoje propozycje nie było mowy o rozpadzie tego wielkiego i wydawało się stabilnego organizatora transportu w regionie. Trzeba podkreślić, że w chwili obecnej dla zorganizowania komunikacji miejskiej pomiędzy poszczególnymi miastami niepotrzebny jest prezydentowi w ogóle plan powiatowy. Wystarczy by uwzględnił potrzeby pasażerów, porozumiał się z sąsiednimi gminami, zorganizował przetarg i wspólnie sfinansował przewozy. Jako przejmujący rolę ich organizatora może także stworzyć plan na własne potrzeby według swojego pomysłu. Gdyby zdecydował się na taki ruch, zresztą w pełni popierany przez starostę, awaryjna ingerencja powiatu straciłaby zupełnie na znaczeniu.
Z nadzieją na powiat, ale...
Jako że plan stworzenia komunikacji miejskiej z miastem Wodzisław Śląski jako liderem, czyli jej organizatorem i kordynatorem (na wzór Rybnika i gmin powiatu rybnickiego) jest wciąż mało realny i konkretny, byli członkowie MZK patrzą z nadzieją na powiat. Jednak w starostwie coraz częściej pada pytanie dlaczego w gminach nikogo nie niepokoi, czy starostwu do końca roku uda się zorganizować zgodnie z przepisami czasochłonny przetarg i czy od ręki znajdzie się przewoźnik dysponujący co najmniej 40 autobusami, który z marszu zechce podjąć się dużego zadania. Tyle bowiem potrzeba, żeby zastąpić MZK i zaspokoić potrzeby pasażerów na jakie wskazują gminy. Decyzję o wystąpieniu z MZK gminy podejmowały bez jakiejkolwiek konsultacji z powiatem, spontanicznie, decydując się niemal w ostatniej chwili, skąd zatem pewność, że powiat podejmie się rozwiązania tak trudnego problemu, który do tej pory był i pozostaje zadaniem gminnym?
...konkretów brak
Powiat mimo potencjalnych zagrożeń, w porozumieniu z gminami gotowy jest pojąć się organizacji transportu na bazie zdobytych dotychczas doświadczeń i znacznie przyspieszyć prace, których koniec zaplanowano na 2018 r. Niezwłocznie chciałby podjąć rozmowy i zorganizować w trybie awaryjnym (z pominięciem czasochłonnych procedur) przetarg na tymczasowy transport łączący poszczególne gminy powiatu na okres dwóch lat (na tyle zezwala prawo, później trzeba zorganizować pełne zamówienie publiczne). Niestety nie może ich rozpocząć, bowiem gminy nie przysłały swojego oficjalnego stanowiska w tej sprawie i nie podjęły rozmów jaki kształt ma mieć taka komunikacja a przede wszystkim jak będzie finansowana. Najważniejszą kwestią są porozumienia, które powinny poszczególne gminy zawrzeć z powiatem gwarantujące, że gminy nie wycofają się z dotychczas obranego kursu. Nie można bowiem wyobrazić sobie sytuacji, że powiat zawarł z przewoźnikiem umowę obowiązującą od stycznia o wartości kilkunastu mln złotych, a gminy zdecydowały się w grudniu wrócić w szeregi MZK uchylając kontrowersyjne uchwały i rezygnując ze współpracy. Tym bardziej, że niektórzy burmistrzowie sami określili uchwały jako ,,ostrożnościowe’’, zatem gotowi są w każdej chwili z nich zrezygnować.
Przedłużające się rozmowy w Jastrzębiu i tęskne spojrzenia byłych członków związku w kierunku MZK mogą zatem spowodować, że czasu może zabraknąć na wyłonienie nowego przewoźnika do Nowego Roku.
Arkadiusz Łuszczak
naczelnik Wydziału Komunikacji i Transportu Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim
fot. MZK Jastrzębie-Zdrój/Mateusz Skowronek
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Komentarze
4 komentarze
Ktoś z Urzędu Miasta Wodzisławia Śląskiego powinien zainteresować się stanem technicznym autobusu Komunikacji Miejskiej Wodzisław Śląski nr boczny 27. Autobus ten kopci tak, że na przystanku można się dosłownie udusić. Za autobusem ciągnie się smuga czarnego dymu i policja drogowa powinna natychmiast odebrać mu dowód rejestracyjny. Polecam mieszkańcom zrobienie zdjęcia albo filmu, a policji i władzom miasta przyjrzenie się temu gratowi na żorskich tablicach (SZO). Autobus ma z tyłu pod prawą szybą numer 27.
mPiter-A skuterem czy rowerem dojechać sie nie da? Autobus to dla ciebie jedyna alternatywa transportu? Konia se kup albo krowa, mlyka ci do i na szychta cie zawiezie.
Pewnie gdyby Wodzisław powiedział Pszowowi, Radlinowi i Rydułtowom, że zapłaci za ich KM jak za czasów MZK to już dziś mielibyśmy porozumienie. Radni i prezydenci gmin ościennych jeżdżą samochodami, więc nie za bardzo się martwią, że w styczniu ludzie nie dojadą do uczelni i zakładów pracy bo nie będzie czym.
skończy się tak, że wszyscy łącznie z wodzisławiem wrócą do mzk ;) rzecz jednak w tym, że to musi być mzk po bardzo głębokiej reformie sieci połączeń pod kątem potrzeb danych gmin. między nimi natomiast powinny funkcjonować ekspresowe połączenia, z góra jednym przystankiem w dzielnicy lub gminie. rzecz jasna musi to być zgrane na poziomie danej gminy tak by możliwa była przesiadka na ekspres w dowolnym kierunku z centralnego węzła gminy. jeśli mzk nie ulegnie to polegnie i zostanie rozwiązane, a w jego miejsce zawiąże się kolejny twór. tylko po co wywalać kasę na jego organizowanie? gminy muszą jasno określić swoje możliwości finansowe w temacie transportu publicznego, a nie patrzeć kątem oka na sąsiadów czy swoje położenie. ostatnimi czasy była dyskusja dlaczego mzk nie zatrzymuje się na wszystkich przystankach w wodzisławiu, wręcz mija je z premedytacją. odpowiedź jest prosta! mzk w ogóle nie musi się w wodzisławiu zatrzymywać. jeśli miastu zależy na tym by mieszkańcy mieli taką możliwość to niech wykupi "dodatkowe kursy" na terenie gminy. inna kwestia, że w obecnych czasach powinien być wypracowany model komunikacji publicznej w całym subregionie ze szczególnym uwzględnieniem kolei. i wszytko to ładnie na jednym bilecie. wówczas cały region na tym zyska. porządni pracodawcy patrzą również na komunikację i to jak potencjalny pracownik będzie dojeżdżał do pracy. zatem jeśli subregion chce coś znaczyć na śląsku niech włodarze poszczególnych gmin wchodzących w jego skład włączą myślenie mocno wykraczające poza ich horyzonty myślowe. i nie ważne co mówi prawo, dopuszcza ono porozumienia między gminami. pozostaje zatem kwestia chęci.