- Jechać rowerem po Łężczoku to tak jakby biegać po muzeum. Może i nikt by nas nie zatrzymał, ale czy ma to sens? - pyta Czytelnik.
Zgadzam się z organizatorami tegorocznej rowerowej masy krytycznej w Raciborzu. Tak, Rezerwat Przyrody Łężczok to piękne miejscu. Jak mało gdzie (a przynajmniej mało gdzie w naszej okolicy) możemy tam podziwiać wyjątkowe bogactwo fauny i flory. Jednakże moim zdaniem wnioski wyciągnięte przez rowerzystów są błędne, żeby nie powiedzieć złe.
Właśnie dla zachowania tego bogactwa lepiej, żeby było tak jak jest, tzn. bez ścieżki rowerowej do Łężczoka. Już pojedynczy przechodzień niepokoi pływającej przy brzegu lyski, łabędzie, perkozy... Nie jestem żadnym znawcą, ale wydaje mi się, że tabuny rowerzystów, które co weekend wybierałyby się na przejażdżkę do rezerwatu, nie przypadłyby skrzydlatej braci do gustu. - Co za dużo, to nie zdrowo - głosi ludowa mądrość. Tak też jest w tym przypadku.
Nie mam nic przeciwko rowerzystom - sam lubię zrelaksować się w czasie przejażdżki po wałach przeciwpowodziowych, jadąc w kierunku Chałupek, czy też bez jakiegoś planu - po polnych drogach. Taka wycieczka też relaksuje, a przynajmniej nie przyprawia o zawał serca setek (tysięcy?) ptaków, zepchniętych przez ludzi do ich ostatniego bastionu - Łężczoka.
Czy pomyśleliście o tym? Czy właśnie o to chcecie kruszyć kopię? Łężczok jest piękny, bo nie ma tam tłumów. Wydaje mi się, że zdrowiej dla wszystkich mieszkańców naszego powiatu (tych z gatunku homo sapiens i innych) będzie jeśli Łężczok pozostanie takim, jakim jest. Wszak nikt nie broni podjechać tam autem (od strony Babic jest parking, na którym rzadko brakuje miejsca) i zwyczajnie... przejść się po Łężczoku.
Zresztą moim skromnym zdaniem tylko taka forma wycieczki do rezerwatu ma sens, bo tylko w ten sposób można w pełni podziwiać jego piękno. Rowerem przegapia się zbyt wiele... Jechać rowerem po Łężczoku to tak jakby biegać po muzeum. Może i nikt by nas nie zatrzymał, ale czy ma to sens?
Dzikus z Nowych Zagród
Polecamy również:
- 540 rowerzystów na trasie Rowerowej Masie Krytycznej
- Zobaczcie co tracimy z powodu braku ścieżki rowerowej do Łężczoka
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Komentarze
2 komentarze
ciekawe zdjęcia można zobaczyć na stronie
http://kuzniawsiodelku.pl
jest też tam trasa na Łężczok i nie tylko
Co racja, to racja. Ścieżka rowerowa W SAMYM ŚRODKU rezerwatu nie ma najmniejszego sensu. Ale ścieżka prowadząca DO NIEGO jest bardzo dobrym pomysłem. Władze miasta i powiatu zorganizowały Nam kilka tras rowerowych. Szkoda tylko, że wyglądają na nieskończone do tej pory. Ścieżka rowerowa do Krzanowic jest, ale oznakowanie itp. kończy się w Wojnowicach, dalej jedziemy nieoznakowaną trasą (rowerzysta, który wybierze się tam po raz pierwszy, będzie przez pół drogi zastanawiał się, czy w Wojnowicach wybrał dobrą drogę przy skrzyżowaniu). Podobnie ma się sytuacja, jeśli chodzi o ścieżkę, która biegnie za torami na Brzeziu. Można było zrobić dobrze oznakowaną trasę, która prowadziłaby na Widok. Ale ścieżka urywa się, gdy dojeżdżamy do pierwszych domów i dalej trzeba już sobie radzić samemu. Następne oznakowania zaczynają się na ul. Widokowej w Pogrzebieniu.
Wracając do ścieżki na rezerwat Łężczok, to podobnie jak w kierunku Pogrzebienia i Widoku, droga tam prowadząca jest jednak drogą, na której pojawia się sporo samochodów, zwłaszcza w dni powszednie tygodnia. Przydałaby się ścieżka z prawdziwego zdarzenia, z prawidłowymi oznaczeniami itd. I powtórzę się, nie mówię tutaj o ścieżce, która prowadziłaby W GŁĄB rezerwatu, tylko o ścieżce, która prowadzi DO rezerwatu. Tam na miejscu można wygospodarować kawałek terenu pod parking rowerowy i voila! Teraz tylko czekać na jakiś odzew ze strony władz. Pozdrawiam.