Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

O siostrach boromeuszkach, które w Wodzisławiu pomagają prawie od 160 lat

30.08.2024 09:43 | 0 komentarzy | tora

W Muzeum prezentowana była wystawa dokumentująca 150 lat bytności sióstr boromeuszek w mieście. Ale jest to wystawa wykraczająca tematyką poza wodzisławskie dzieje zakonnic. Badając ich historię Sławomir Kulpa, dyrektor Muzeum Miejskiego w Wodzisławiu przy współpracy z siostrą Nataną Bańczyk z Mikołowa odkrył nowe fakty z przeszłości Wodzisławia. Przejrzał około cztery tysiące dokumentów źródłowych. Miał dostęp do tajnego archiwum biskupiego. Plon trzymiesięcznej pracy zebrany został zarówno na wystawie, jak i w broszurze.

O siostrach boromeuszkach, które w Wodzisławiu pomagają prawie od 160 lat
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Ale jest to wystawa wykraczająca tematyką poza wodzisławskie dzieje zakonnic. Badając ich historię Sławomir Kulpa, dyrektor Muzeum Miejskiego w Wodzisławiu przy współpracy z siostrą Nataną Bańczyk z Mikołowa odkrył nowe fakty z przeszłości Wodzisławia. Przejrzał około cztery tysiące dokumentów źródłowych. Miał dostęp do tajnego archiwum biskupiego. Plon trzymiesięcznej pracy zebrany został zarówno na wystawie, jak i w broszurze (o której piszemy obok).

Na zaproszenie proboszcza

Siostry przybyły do Wodzisławia 5 września 1865 r. do nauczania w szkole i opieki nad pacjentami w organizującym się szpitalu. Do miasta zaprosił je ówczesny proboszcz wodzisławski Jan Nepomucen Marks. W Wodzisławiu zamieszkały w kamienicy ze starą apteką przy ul. Kościelnej należącej do aptekarza Knoppa. Szpital, w którym miały pracować jeszcze nie powstał. W 1865 r. zawiązał się dopiero komitet budowy. Jego członkowie szybko się pokłócili, m.in. o to, pod czyim patronatem szpital ma działać: katolików, ewangelików czy Żydów, w którym miejscu ma powstać, itd. Budowa napotykała na ogromne kłopoty, przede wszystkim brakowało pieniędzy. Publiczne zbiórki i datki nie wystarczały. Dopiero przekazanie szpitala miastu w 1873 r. pozwoliło ruszyć z inwestycją. Dwa lata później został otwarty. Pracowały w nim trzy boromeuszki. Opiekowały się pacjentami, prowadziły też całą gospodarkę szpitala, w tym hodowały świnie na zapleczu.

Szpitalny trud

Władze miejskie od początku skąpiły środków na szpital. Warunki, w których przebywali chorzy i pracowały boromeuszki z czasem stawały się coraz trudniejsze. W broszurze czytamy, że zaledwie 25 lat po otwarciu szpitala wizytował go radca medyczny z Opola. „Oprócz błahych usterek w postaci braku regulaminu, pisuaru czy wymalowanej olejną farbą lamperii stwierdzono, że dziedziniec nie był wybrukowany i w czasie słoty błoto wnoszono do środka. Obudowa studni na dziedzińcu, z której czerpano wodę, posadowiona była zbyt nisko. jej nakrycie, wykonane z drewna, nie było szczelne, co powodowało, że brudne wody mogły przedostawać się do środka. Zabudowa gospodarcza, gdzie trzymano świnie, leżała zbyt blisko budynku szpitala, w pobliżu chorych zażywających świeżego powietrza. W obiekcie brakowało mechanicznej wentylacji oraz urządzeń do dezynfekcji. Nie było także osobnego pomieszczenia dla zmarłych. Brak kanalizacji powodował, że ścieki z kuchni, łaźni i budynków gospodarczych, w których trzymano zwierzęta, trafiały bezpośrednio do rynsztoka ulicznego. Szpital stanowił zagrożenie sam dla siebie i leżących tu pacjentów. Można się tylko domyślać, że żyjącym w tym miejscu siostrom było równie ciężko.”  W 1913 r. opiekę medyczną nad mieszkańcami przejął szpital powiatowy przy ul. Wałowej. W nowym miejscu boromeuszki kontynuowały opiekę nad pacjentami, zarządzały też gospodarką i finansami. Dotychczasowy szpital miasto sprzedało. Powstał tam dom starców, którym również zarządzały boromeuszki.

Sierociniec w sanepidzie

Część sióstr miała prowadzić przez dwa lata sierociniec w budynku dziesiejszego sanepidu. W 1912 r., z nieznanych powodów przestały to czynić w tym obiekcie. Nowy sierociniec powstał w 1918 r. przy ul. Kościelnej (dzisiejsza Styczyńskiego). Posiadłość kupił proboszcz Franciszek Schnalke. Stary obiekt wyburzono i wzniesiono nowy, nazwany Zakładem św. Józefa. Zaprojektował go raciborski architekt Johann Affa. Przy sierocińcu siostry prowadziły ochronkę i szkołę robót ręcznych. Podczas okupacji do sierocińca trafiały dzieci odbierane sądownie rodzicom. Przebywały tu też polskie dzieci, których rodzice zostali wywiezieni do obozów czy na przymusowe roboty do Niemiec. W 1944 r. sierociniec zamieniono na tymczasowy szpital. Pracowały w nim boromeuszki wcześniej zajmujące się dziećmi. Maluchy wywieziono zaś do domu dziecka w Piekarach. Sierociniec został zbombardowany w marcu 1945 r.

Kuchnia dla głodnych

Siostry przeniosły się do jedynego ocalałego budynku na Styczyńskiego, pod nr 4. Po wojnie urządziły w nim kuchnię wydającą posiłki dla głodnych wodzisławian. Prowiant przekazywał Caritas, pomoc nadchodziła też zagranicy, m.in. z USA. Boromeuszki nie bały się też iść do żołnierzy radzieckich przebywających w Wodzisławiu z prośbą o jedzenie. Siostry przebywały na Styczyńskiego do 1950 r. Wówczas zostały niemal wyrzucone przez komunistyczne władze, które cały kwartał miasta planowały przeznaczyć pod mieszkania dla górników. Część sióstr wyjechała, w Wodzisławiu zostały tylko dwie. Za odebrany budynek dostały kawalerkę przy Świerczewskiego. Dopiero w końcu 1957 r. przy wsparciu proboszcza Eugeniusza Kuczery udało się wynająć piętro prywatnego domu przy Świerczewskiego. Mieszkały tam do 1972 r., kiedy połączyły się z siostrami posługującymi w szpitalu przy Wałowej. Boromeuszki ze szpitala miały lepsze warunki bytowe. Jednak powojenny dyrektor szpitala dr Józef Tumułka co chwilę był przymuszany do pozbycia się sióstr i zastąpienia personelem cywilnym. Siostry musiały opuścić szpitalne mieszkanie w 1951 r. Dr Tumułka przygarnął je do swojej kamienicy na Wałowej. Potem pomieszkiwały przy ul. Radlińskiej, wreszcie w 1972 r. zakończyła się ich tułaczka. Przeprowadziły się do zbudowanego specjalnie dla nich domu przy ul. Małej, gdzie mieszkają do dziś.

(tora)


W projekcie obchodów 150-lecia sióstr bromeuszek wodzisławskiej wspólnoty oprócz Muzeum zaangażowane były m.in. parafia  WNMP z ks. prałatem Bogusławem Płonką na czele, siostry bromeuszki ze wspólnoty w Mikołowie i Wodzisławiu Śl., władze miejskie i powiatowe.

- Broszurę „Dzieje Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza w Wodzisławiu Śl. (1865 - 2015) autorstwa Sławomira Kulpy wydał powiat wodzisławski. Publikacja powstała przy współpracy siostry Natany Bańczyk.