Z Afryki do chlewika. Powiatowy Lekarz Weterynarii ostrzega przed epidemią
Kiedy w okolicach czeskiego miasta Zlin u martwych dzików wykryto wirus ASF, jeszcze bardziej realna stała się możliwość zakażenia trzody chlewnej afrykańskim pomorem świń na naszym terenie. I choć od tego czasu nie było żadnych przypadków zachorowania na Raciborszczyźnie, przez cały czas zagrożenie jest realne. Dlatego powiatowy lekarz weterynarii Zbigniew Mazur (na zdj.) zachęca hodowców do przestrzegania zasad obowiązującej dziś bioasekuracji.
– Były to jednostkowe przypadki wystąpienia wirusa ASF tak blisko naszej granicy?
– Tak. Zdarzyło się to w okolicach parkingu dla TIR-ów, gdzie dziki zjadły zakażoną żywność, którą ktoś wyrzucił. Walka z ASF jest trudna, bo głównym rezerwuarem są te wolno żyjące zwierzęta, które przemieszczając się, zarażają się jedno od drugiego. Kiedyś uważało się, że choroba jest śmiertelna, tymczasem niektóre dziki przeżywają, stając się nosicielami. Wirus przenoszony jest również przez owady kujące np. kleszcze. Przyczyną zakażenia może być zielonka lub pasza, w której wcześniej przebywały dziki, a po skoszeniu trafiła do gospodarstwa. Poważnym zagrożeniem są też padłe zwierzęta, ponieważ wirus – odporny na niską temperaturę – przeżywa wiele miesięcy. Dlatego prowadzone są na terenach zapowietrzonych intensywne poszukiwania padłych zwierząt i ich likwidacja.
– Dotychczas nie udało się zatrzymać wirusa, który przemieszcza się wraz z migrującymi dzikami.
– Pierwszy przypadek ASF w Polsce odnotowano w 2014 r. niedaleko granicy z Białorusią. Dziś pomór rozchodzi się na południe, północ i zachód kraju. Wirus pochodzi z Afryki, przez Gruzję trafił do Rosji, na Ukrainę i Białoruś. Dużo przypadków jest też w państwach bałtyckich i Rumunii. W Polsce nie udało się go zatrzymać na granicy Wisły i przypadki choroby odnotowano u dzików w niektórych lewobrzeżnych dzielnicach Warszawy. Do miast przyciąga je łatwy dostęp do żywności wyrzucanej do śmietników i dokarmiający je ludzie. W województwie śląskim najwięcej potrąceń dzików odnotowano w Katowicach. W naszym powiecie było ich kilkanaście, tam kilkadziesiąt.
– Afrykański pomór świń zagrażający stadom trzody ciągle się rozprzestrzenia.
– Wirus nie jest niebezpieczny dla ludzi. Mimo to dla ochrony stad hodowcy powinni narzucić sobie ostre rygory i konsekwentnie do nich się stosować. Konieczne jest przestrzeganie zasad bioasekuracji, tak jak w Hiszpanii, gdzie opanowano chorobę zabezpieczając każde gospodarstwo przed dostępem dzikich zwierząt, stosując odpowiednią paszę, przeprowadzając dezynfekcje. Restrykcyjne zasady wprowadza Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, zarządzając ograniczenie populacji dzików – szczególnie wzdłuż ciągów komunikacyjnych – do 0,1 sztuki na kilometr kwadratowy. Niepokoi to nie tylko ekologów, ale i myśliwych przekonanych, że od wybijania zwierząt ważniejsza jest bioasekuracja.
– Czy hodowcy trzody chlewnej na naszym terenie gotowi są do walki z wirusem?
– Zasady bioasekuracji obowiązują na terenie całego kraju. Największym problemem w naszych gospodarstwach będzie oddzielenie stada świń od pozostałych zwierząt. W powiecie raciborskim jest ok. 800 siedzib stad, w tym 280 siedzib aktualnie utrzymujących trzodę chlewną. Większych kłopotów nie powinno natomiast stwarzać wyłożenie mat dezynfekcyjnych, prowadzenie rejestru osób wchodzących do chlewni, dezynfekcja narzędzi, czy też zakładanie zmiennych ubrań. Działania te nie przysparzają dodatkowych kosztów, ale wymagają czasu i dyscypliny hodowców.
– Na co hodowcy powinni zwracać szczególną uwagę w swoich stadach?
– Na niepokojące objawy upadków zwierząt. Czasami pomór może występować bezobjawowo. Choroba jest czymś nowym i nasza trzoda może reagować na nią w różny sposób. W przypadku, gdy u świń występują np. wybroczyny, duszności, wypływy z nosa, objawy nerwowe, chwiejność zadu, apatia, wysoka temperatura – należy zgłosić to lekarzowi weterynarii opiekującemu się stadem czy bezpośrednio powiatowemu lekarzowi.
ASF jest chorobą zwalczaną z urzędu. Jeśli wystąpi w gospodarstwie, państwo pokrywa koszty jej zwalczania łącznie z odszkodowaniami za padłe zwierzęta. Program bioasekruacji przewiduje też, że rolnik, który zaprzestanie produkcji trzody – nie mogąc dostosować się do wymagań – może zwrócić się do ARiMR o odszkodowanie. Dotyczy to gospodarstw, w których hoduje się do 50 świń.