Piątek, 2 sierpnia 2024

imieniny: Alfonsa, Kariny, Gustawa

RSS

[RELACJA] Derby Raciborza: Studzienna poległa w meczu z KS Rafako

27.04.2014 19:23 | 12 komentarzy | MAD

W Studziennej bez zmian. Podopieczni Adama Kubicy nadal pełnią rolę chłopców do bicia, a tym razem ich katem okazał się KS Rafako Racibórz. Ponad stu kibiców obejrzało średnie derbowe spotkanie, w którym mimo wszystko nie zabrakło pięknych goli i dwóch rzutów karnych; po jednym dla każdej z drużyn.

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

LKS Studzienna - KS Rafako Racibórz 1:6 (0:2)

Adrian Szymiczek 56. (karny), Adam Szatko 57. - Michał Koczor 24., Paweł Urbisz 41., Wojciech Grabiniok 75. (karny) , Łukasz Zajda 85., Adrian Rosik 90+1

LKS Studzienna: Paweł Jaskuła, Andrzej Miensopust, Adam Szatko, Grzegorz Wicha, Norbert Lipnicki, Adrian Szymiczek, Damian Grabowski (46. Patryk Gurk) , Dawid Bondaro, Ryszard Remień, Kamil Kubica, Mateusz Janik (56. Robert Rzytki)

KS Rafako Racibórz: Rafał Koczwara, Marcin Puzio (78. Adrian Rosik), Paweł Urbisz, Dawid Małecki, Łukasz Pikuła, Łukasz Sombrowski (83. Damian Mazurek), Michał Koczor, Łukasz Zajda, Grzegorz Czerner, Wojciech Grabiniok, Mateusz Kocot (75. Bartosz Żagiel)

Żółta kartka: Robert Rzytki (Studzienna)

Sędziowali: Kamil Pągowski (główny), Józef Mazur, Michał Sawka (asystenci)

 

Wojciech Grabiniok, trener KS Rafako:

Wiedziałem, że rywal - szczególnie w pierwszej połowie, gdy ma jeszcze siły - jest groźny. Udało nam się jednak zdobyć dwie bramki już w pierwszej części spotkania, i myślę, że od tego momentu mecz był rozstrzygnięty. Trochę niepokoju i nerwowości wniósł niepotrzebny rzut karny dla rywala, ale szybko odpowiedzieliśmy kolejnymi bramkami. Uważam, że przy lepszej skuteczności z naszej strony mogliśmy wygrać zdecydowanie wyżej. Studzienna nastawiła się na pewno na kontry, których, przyznam szczerze, trochę się obawialiśmy. Jednak, jak się okazało, nie straciliśmy bramki z kontry, ale po głupim faulu i karnym. Zrobiliśmy dzisiaj kilka błędów, między innymi czasem zbyt długo chłopcy przetrzymywali piłkę w środkowej strefie boiska, zamiast grać na jeden, dwa kontakty. Nad poprawą takich mankamentów nieustannie pracujemy. Mimo wszystko jestem zadowolony z tego, że od początku do końca kontrolowaliśmy mecz. A chłopakom należą się słowa uznania, bo podeszli do tego spotkania bardzo poważnie i plan, który sobie założyliśmy, pewnie wykonali.

 

RELACJA:

Studzienna zaprezentowała się jako ta sama, bezsilna drużyna z ponad dwudziestu ostatnich ligowych kolejek. Znamienne jest pytanie jednego z najmłodszych kibiców – mniej więcej dziesięcioletniego chłopca, który obserwował niedzielne spotkanie: Tato, Studzienna znowu przegra? I można to traktować z przymrużeniem oka, ale dzieci choć naiwne, są do bólu szczere i prostolinijne, a chłopiec wyraził mniej więcej to, co od miesięcy po cichu powtarza wielu kibiców. Bo magia LKS Studzienna przeminęła z wiatrem. Na mecze nie zmierzają już setki kibiców, jak to bywało lata temu, gdy zespół walczył o upragnioną „okręgówkę”, z której za niedługo z hukiem wyleci. Nie ma już tych samych emocji, meczowej oprawy i radości ze strzelania goli nawet średnim drużynom. Teraz podopiecznym Adama Kubicy do szczęścia potrzeba tak niewiele – pierwszego, choćby jedyne w sezonie punktu. Aby uratować honor, którego może i tak nie da się już uratować?


Starzy wyjadacze

Wielkim plusem jest to, że Studzienna zgromadziła u siebie piłkarzy młodych, stawiających pierwsze kroki na tym szczeblu rozgrywek. Choć brakuje im jeszcze doświadczenia, od weteranach murawy jak Remień czy Szymiczek mogą się wiele nauczyć. W niedzielę Studzienna otrzymała srogą lekcję od Rafako. Nikt zdrowo myślący nie spodziewał się korzystnego wyniku dla gospodarzy. Nie ten rywal, aby można było mówić o pierwszych w tym sezonie punktów. Trzeba już w tym miejscu jednak podkreślić, że choć końcowy wynik wygląda tak, jak wygląda, Studzienna nie oddała meczu bez walki. Już w pierwszych minutach mocnego strzału z dystansu spróbował Ryszard Remień, jednak piłka poszybowała ponad bramką. Dziesięć minut później z rzutu wolnego zgrabnie wymierzył Szymiczek, ale bramkarz Rafako, popularny „Dudi” zaprezentował bezbłędną interwencję, jedną z bardzo wielu, jak się miało później okazać. Dłużni rywalom nie pozostali goście. Z dalszej odległości szczęścia próbował Łukasz Zajda, z kolei rasowy snajper Rafako, Mateusz Kocot przez kolejnych kilkanaście minut aż trzy razy bezskutecznie uderzał głową. W pierwszych dwóch sytuacjach piłka poszybowała ponad bramką, w trzeciej natomiast Kocot uderzył tak niefortunnie, że piłka zamiast wpaść do bramki Studziennej z pięciu metrów, przemieściła się poza linię pola karnego.


Majstersztyk

Pierwszą bramkę na swoje bogate tego dnia konto strzeleckie goście wpisali już w 24. minucie. Perfekcyjne podanie z lewej flanki otrzymał w polu karnym Michał Koczor. Przygotowany na to, co się za chwilę wydarzy, ustawił ciało do strzału głową, uderzył i... nastąpiły sekundy nerwów, bowiem piłka nie od razu trafiła do siatki, lecz odbiła się jeszcze od poprzeczki w taki sposób, że przekroczyła w końcu linię bramkową, a na trybunach brawo bili nawet kibice Studziennej, zachwyceni pięknym golem. Akcji ofensywnych obie drużyny przeprowadziły w pierwszej połowie niewiele. Na uwagę zasługuje jeszcze trafienie Pawła Urbisza, który otrzymał piłkę w polu karnym gospodarzy i z rywalami na plecach obrócił się i posłał futbolówkę między nogami rywali oraz obok bramkarza Pawła Jaskuły.


Dwie „jedenastki”

Druga połowa upłynęła pod znakiem goli i... rzutów karnych. Sprawcą pierwszego, dla Studziennej był Dawid Małecki, który nie odpowiedzialnie sfaulował Kamila Kubicę. Piłkę na „wapnie” ustawił w 56. minucie etatowy wykonawca najważniejszych stałych fragmentów gry, Adrian Szymiczek, który i tym razem udowodnił, że w takich sytuacjach rzadko zawodzi. Wynik 1:2 z pewnością nieco zaniepokoił podopiecznych Grabinioka, który przyznał po meczu, że najbardziej bał się kontrataków Studziennej. A w sytuacji, gdy prowadzi się jedynie jedną bramką, aż kusi, aby jeszcze mocniej zaatakować, co skutkuje groźbą zwinnej kontry rywala. Nic się takiego jednak nie stało. Minutę po rzucie karnym z „pomocą” Rafako przyszedł Adam Szatko, który po zamieszaniu we własnym polu karnym stał się sprawcą bramki samobójczej.
Mecz teoretycznie nie był jeszcze rozstrzygnięty, ale w praktyce niewielkie istniały szanse, aby piłkarze Rafako osiedli na laurach i położyli się na murawie, bo tylko w takich okolicznościach Studzienna mogłaby myśleć o zdobyciu więcej niż jednej bramki. Z rzutu wolnego próbował jeszcze Remień. Posłał Koczwarze nieprzyjemny strzał, ale golkiper Rafako był na posterunku
W 73. minucie sam na sam z bramkarzem stanął Mateusz Kocot, który stuprocentową sytuację spartaczył zawodowo. Kibice o jego feralnej postawie zapomnieli jednak już po dwóch minutach. Sędzia odgwizdał rzut karny, który pewnie wykonał sam poszkodowany – Wojciech Grabiniok. Sprawa była jasna – Rafako nie odda już trzech punktów. 22. w tym sezonie egzekucję Studziennej dopełnili jeszcze Łukasz Zajda i Adrian Rosik. Ostatni, jak to ma w zwyczaju, zdobycie gola uhonorował efektownym saltem. A zawodnicy Studziennej, aby tradycji stało się zadość, do szatni schodzili w minorowych nastrojach.

 

 

STATYSTYKI:

LKS Studzienna:

strzały celne: 3
strzały niecelne: 6 
rzuty wolne: 12
faule: 6
rzuty rożne: 2 
spalone: 1

KS Rafako Racibórz:

strzały celne: 10
strzały niecelne: 12 
rzuty wolne: 7
faule: 10
rzuty rożne: 4 
spalone: 2