[RELACJA] Wyremontowane boisko nie przyniosło szczęścia Wichrowi
LKS "Wicher" Płonia musiał uznać wyższość drużyny rezerw "Dębu" Gaszowice. Choć podopieczni Zdzisława Marszolika zdołali strzelić gospodarzom zaledwie gola, zwyciężyli 2:1, bowiem niefortunną interwencją popisał się jeden z zawodników Płoni, który skierował piłkę do własnej bramki. Mecz spełnił wszelkie kryteria przyjemnego dla oka widowiska. Nie brakowało ofensywnych akcji, błyskawicznych kontrataków, finezyjnych strzałów, goli i... niewykorzystanego rzutu karnego, który - poprawnie wyegzekwowany - mógłby odmienić losy meczu.
Optymalny skład „Wichru” Płonia, stabilna pozycja drużyny w środku tabeli raciborskiej B klasy, a przede wszystkim pierwsze spotkanie na nowo otwartym boisku – wszystkie przedmeczowe znaki na niebie i ziemi przemawiały za zwycięstwem drużyny Ireneusza Bernata. Płonia, choć „na papierze” mocna, nie dała swoim kibicom powodów do radości i wszechogarniającej dumy.
Szybki cios
Zapewne nie ma drużyny, która nie chciałaby rozpocząć meczu w sposób, w jaki zrobiła to ekipa Gaszowic. Podopieczni Zdzisława Marszolika grając nieco chaotycznie w pierwszych minutach spotkania, dosyć szybko i niepostrzeżenie wprowadzili w swoje szeregi spokój, który pozwolił na wypracowanie bramkowej akcji. Idealnym wręcz podaniem popisał się w polu karnym gospodarzy Krzysztof Tomaszewski, a Jakub Gnyp, choćby nawet usilnie się o to postarał, nie zdołałby spudłować z najbliższej odległości. Była piąta minuta, a trybuny, na których zasiedli głównie fani „Wichru”, zamilkły po raz pierwszy.
O kolejnych kilkudziesięciu minutach można napisać jedno: to była wymiana ognia i – jak to bywa w B klasie – pokaz siły oraz boiskowej walki. Nie brakowało efektownych strzałów z dystansu. W 17. minucie z dalekiej odległości uderzył Daniel Pikus, jednak piłka poszybowała zbyt wolno, aby mogło to odnieść jakąś korzyść. Trzy minuty później potężny strzał w okienko bramki strzeżonej przez Dawida Chlubę posłał zza pola karnego Dawid Myśliwiec. - Myślałem, że po pierwszym golu przejmiemy kontrolę na murawie – stwierdził w pomeczowej rozmowie z portalem nowiny.pl trener gości, Zdzisław Marszolik. Przez większą część rywalizacji żadnej z drużyn nie udało się jednak zniewolić przeciwnika, co tylko i wyłącznie pozytywnie wpłynęło na atrakcyjność widowiska. Zaangażowanie zawodników obu drużyn prowadziło w niektórych momentach do dużej liczby fauli, ale były to przewinienia z gatunku tych wpisanych w naturę gry kontaktowej. Siłą Płoni jak i Gaszowic stały się w końcu stałe fragmenty gry. Serię dobrych technicznie, a przede wszystkim uciążliwych dla obu golkiperów rzutów wolnych rozpoczął w 28. minucie kapitan gości, Artur Sapek, który od tego momentu stał się niemal etatowym egzekutorem tego elementu. Wicher z wolnymi radził sobie nie gorzej niż rywal. W 36. minucie swoich sił spróbował Myśliwiec, jednak z tak słabym strzałem bez problemów poradził sobie bramkarz gości. Najciekawszymi akcjami pierwszej połowy były te indywidualne, które siały spustoszenie w szeregach obu linii defensywnych. W 23. minucie sam na sam z Dawidem Chlubą znalazł się Jacek Świerczyński. Strzelił nawet gola, ale sędzia bez chwili wahania odgwizdał spalony. Na samotną akcję zdecydował się także Rafał Wróblewski, uczynił zwód, po czym bez pardonu posłał piłkę wysoko ponad bramką rywala. Minutę później los sprawił gospodarzom fantastyczną okazję do wyrównania. Po zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła pod nogi Marka Franicy, którego strzał jakimś cudem wybronił świetnie grający tego dnia Chluba.
Nieszczęsny karny
Po przerwie, gołym okiem można było dostrzec chęć gry „Wichru” Płonia. Na nic im się jednak ta chęć nie zdała, bo choć fizycznie przebywali na boisku, mentalnie znajdowali się jeszcze w szatni. Dezorientację w szeregach gospodarzy już w 50. minucie wykorzystali przyjezdni, choć w tej sytuacji decydujące okazało się szczęście. O piłkę adresowaną z narożnika boiska w pole karne Płoni zawalczyli Jakub Gnyp i Roman Wochnik. Pierwszy piłkę jedynie musnął, po czym się przewrócił, drugiemu pomyliły się strony boiska, więc głową skierował piłkę do własnej bramki. Wynik 2:0 mógł zdołować zawodników Wichru, jednak, jak się miało okazać, nie pozbawił ich ambicji i wytrwałości. Już w 60. minucie nieuwagę defensorów z Gaszowic wykorzystał Jacek Świerczyński, który zachowując zimną krew z odległości 16 metrów przelobował bramkarza „Dębu”. Mimo wielu bardzo dobrych sytuacji podbramkowych żadna z drużyn nie wykazała się już później skutecznością. Gra ani jednego, ani drugiego zespołu nie była idealna. Wichrowi brakowało zgrania, a złość lokalnych kibiców powodowały przede wszystkim niecelne podania. Podopieczni Marszolika z podaniami radzili sobie w miarę dobrze, ale już kontrola nad piłką i długie jej przetrzymywanie kulało. Druga część meczu upłynęła pod znakiem niewykorzystanego przez gospodarzy rzutu karnego, który sędzia odgwizdał za faul Przemysława Sznajdera na Marku Franicy. „Jedenastka” przytrafiła się gospodarzom w najlepszym momencie, bowiem dziesięć minut przed końcem spotkanie, i to w dodatku przy stanie 1:2. - Takich okazji nie można marnować – grzmiał po meczu Ireneusz Bernat. Kapitan „Wichru”, Tomasz Grela, który karnego nie zamienił na bramkę, był chyba innego zdania.
LKS „Wicher” Płonia – GKS „Dąb” Gaszowice II 1:2 (0:1)
Bramki: Roman Wochnik 50. (samobójcza), Jacek Świerczyński 60. - Jakub Gnyp 5.
LKS Płonia: Martin Apolony, Michał Joszko, Roman Wochnik (59. Piotr Barlik), Adam Bohonos, Adam Jurczyk, Marek Franica (81. Krzysztof Kaim), Paweł Żurowietz (81. Grzegorz Borys), Dawid Myśliwiec, Jacek Świerczyński, Rafał Wróblewski, Tomasz Grela
Trener: Ireneusz Bernat
GKS Gaszowice II: Dawid Chluba, Krzysztof Wrzałek, Mateusz Orzesz, Przemysław Sznajder, Dawid Adamczyk, Daniel Pikus, Jakub Gnyp, Kamil Warnicki, Artur Sapek, Paweł Cedziwoda (82. Tomasz Bem), Krzysztof Tomaszewski (88. Stefan Jezusek)
Trener: Zdzisław Marszolik
Żółte kartki: Marek Franica (Płonia), Przemysław Sznajder (Gaszowice)
Sędziowali: Czesław Sroka (główny), Bronisław Pytlik, Patryk Jambor (asystenci)
PO MECZU POWIEDZIELI:
Ireneusz Bernat, trener LKS Płonia:
Jestem bardzo niezadowolony z postawy zespołu. Wynik w pewnym sensie odzwierciedla naszą kiepską grę, jednak uważam, że mecz był wyrównany, a rywal po prostu lepszy o tę jedną bramkę. Pozostał niesmak, bowiem potrafimy o wiele więcej niż przed chwilą zaprezentowaliśmy. Najbardziej żal zmarnowanego rzutu karnego, i to jeszcze w tak kluczowym momencie. Gdybyśmy zdobyli bramkę, mecz rozpocząłby się na nowo, ponieważ byłoby 2:2. Spodziewałem się tak ciężkiej, lecz wyrównanej rywalizacji. Z drużyną z Gaszowic zawsze grało nam się trudno. Mimo wszystko wierzyłem, że uda nam się dziś zdobyć przynajmniej ten jeden punkt, szczególnie, że był to pierwsze mecz na nowym boisku. Zabrakło dokładności, zarówno strzeleckiej, jak i precyzji przy podaniach. Myślę, że mecz nie wpłynie negatywnie na atmosferę w drużynie. Zawodnicy zapewne szybko otrząsną się po porażce, choć wiadomo, że na tę chwilę jest to przytłaczająca przegrana.
Przed startem rundy wiosennej zakładaliśmy, że powalczymy nawet o miejsce w pierwszej „piątce”. Po takich spotkaniach jak to dzisiejsze znacząco oddalamy się od realizacji celu. Będzie ciężko nadrobić stracone punkty, choć oczywiście jest to jeszcze możliwe. Najgorsze jest to, że cenne oczka tracimy na własnym terenie.
Zdzisław Marszolik, trener GKS Gaszowice II:
To było dla nas bardzo trudne spotkanie, ze względu na to, że zajmujemy przedostatnią lokatę w tabeli ligowej. Tydzień temu zagraliśmy dobrze, ale niestety nie strzeliliśmy bramki, w dzisiejszym meczu zaprezentowaliśmy się jeszcze lepiej, i tym razem, już w pierwszej sytuacji strzeleckiej, wyszliśmy na prowadzenie. Później szczęśliwa dla nas bramka samobójcza rywala i przede wszystkim niewykorzystany przez Płonię rzut karny. Myślałem, że już po pierwszym golu przejmiemy inicjatywę i w pełni będziemy kontrolować spotkanie, jednak było całkiem inaczej. Chłopakom należą się słowa uznania za walkę, podoba mi się ich zaangażowanie. Niestety musimy popracować jeszcze nad kontrolą piłki, ponieważ dzisiaj nie potrafiliśmy się przy niej skutecznie utrzymywać. Jaki plan mieliśmy przed spotkaniem? Mecz meczowi nie równy. Myślę, że w każdej konfrontacja na poziomie B klasy, o ile drużyny wyjdą na boisko w mocnym składzie, widać wielką determinację
Zajmujemy przedostatnie miejsce w tabeli i trudno powiedzieć jak to się wszystko dalej potoczy. Mamy problemy, ponieważ drużynę rozbijają kontuzje i pauzy za kartki. Zobaczymy jeszcze, którzy zawodnicy pierwszej drużyny wesprą nas w kolejnych meczach.
STATYSTYKI:
LKS Płonia:
strzały celne: 10
strzały niecelne: 6
rzuty wolne: 10
faule: 17
rzuty rożne: 4
spalone: 1
GKS Gaszowice II:
strzały celne: 9
strzały niecelne: 6
rzuty wolne: 18
faule: 9
rzuty rożne: 5
spalone: 1