Piątek, 26 lipca 2024

imieniny: Anny, Mirosławy, Grażyny

RSS

Konie pokazały się nie tylko w zaprzęgach

30.07.2012 17:51 | 5 komentarzy | art

W sobotę 28 lipca w Krostoszowicach odbył się VI Pokaz Konia Śląskiego, organizowany co roku przez Stowarzyszenie Hodowców i Miłośników Koni „Mustang”.

Konie pokazały się nie tylko w zaprzęgach
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Prezentowano nie tylko konie rasy śląskiej, ale również przedstawicieli wielu innych ras. Jako, że pokaz odbył się w ramach unijnego projektu „Kultura i sport nas zbliża” realizowanego wspólnie przez gminę Godów i czeskie Petrovice to nie zabrakło również hodowców z Czech.

 

O profesjonalny przebieg imprezy zadbał w tym roku Bogdan Kuchejda. To człowiek-instytucja, związany z końmi od wielu lat. Był dyrektorem stadniny koni w Ochabach, jest sędzia zawodów konnych i wreszcie prezesem Śląsko-Opolskiego Związku Hodowców Koni. W barwny i ciekawy sposób prowadził konkurencje przygotowane przez organizatorów pokazu. Tym bardziej więc szkoda, że zarówno uczestników jak i widzów było na imprezie nieco mniej niż w latach poprzednich. - Wielu hodowców to gospodarze, którzy korzystając z dobrej pogody są na żniwach. Swoje zrobił również targ koński, który dziś odbywa się za Raciborzem – tłumacz Gerwazy Mikułka, prezes stowarzyszenia Mustang.

 

Zdecydowanie najciekawszą i konkurencją był przejazd bryczek i powozów. - Proszę jak one pięknie się prezentują. Gdzie tam Ople, Audi i BMW. To te powozy i konie są prawdziwymi perełkami – chwalił Kuchejda. Każdy woźnica, który zdecydował się na udział w rozgrywanej na parkurze konkurencji musiał w jak najkrótszym czasie pokonać trasę wytyczoną przez kilka bramek i uniknąć przy tym sekund karnych, przyznawanych za trącenie słupka. W kategorii singli (zaprzęgi pojedyncze) wygrał Jan Marcol z klaczą Karina. Pokonanie toru zajęło mu 66 sekund.

 

Ale największe wrażenie na widzach wywarł przejazd bryczki Adama i Rafała Mężyków z Wodzisławia, którzy wygrali konkurencję w przejeździe par. Ich ogiery Frugo i Erydan były wprzęgnięte w sportową bryczkę tzw. maratonówkę. Krótki i lekki powóz wyposażony jest w hamulce tarczowe na każdym z kół, usprawniając tym samym manewrowanie powozem. Do tego w czasie przejazdu jeden z powożących odpowiednio balansuje ciałem, sprawiając że cały powóz jeszcze sprawniej pokonuje przeszkody. W efekcie Mężykowie przejechali tor w czasie zaledwie 48 sekund, zbierając zdecydowanie największe brawa. Nawet 10-sekundowa kara, nałożona za przewrócenie słupka nie przeszkodziła w wygranej. Kolejna para straciła do nich prawie pół minuty. Część widzów zastanawiała się czy zwycięzcy nie są czasem zawodowcami. - Jeździmy tylko w amatorskich zawodach. Traktujemy to jako nasze hobby. Na poważniejsze zawody nie mamy po prostu czasu – wyjaśnia Adam Mężyk.

 

Z kolei w konkurencji jeźdźców najwyżej oceniono przejazd Małgorzaty Waligóry na koniu Baśka (właściciel Józef Kocur) oraz Martyny Kuchejdy z Czech na koniu Kasztan (właściciel Rudolf Kuchejda).

 

(art)