„Franz” Smuda w Wodzisławiu
Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Franciszek Smuda odpowiadał w Wodzisławiu na pytania kibiców.
Spotkanie z pochodzącym z niedalekiej Lubomi trenerem odbyło się 6 lutego w piwiarni „Warka”, której właścicielem jest Ireneusz Serwotka, członek zarządu PZPN, były prezes wodzisławskiej Odry. Spotkanie zgromadziło tłum kibiców.
Spośród wielu pytań zadawanych trenerowi kadry kilka dotyczyło Odry Wodzisław. Popularny „Franz” w przeszłości przez pół roku był jej trenerem. W sezonie 2004/05 uratował zespół przed spadkiem z extraklasy. W barażach odprawił z kwitkiem ukochanego Widzewa Łódź. - Praca w Odrze była pod dużym ciśnieniem. Wszystkim zależało na utrzymaniu zespołu – wspominał Franciszek Smuda. - Dlatego jak pomyślę, że Odra jest w C-klasie... – uciął. Zapytany o fuzję Odry ze Startem Bogdanowice przyznał, że o niej nie słyszał, ani też nie zna klubu z Bogdanowic. - Takie fuzje to nic nowego. Nie takie się robiło. Dobrze, że Odra będzie wyżej. Jest stadion z oświetleniem i podgrzewaną murawą, wystarczy go trochę zmodernizować. Profesjonalny klub jest tu potrzebny – powiedział.
Z meczu na mecz
Opowiedział również o pracy selekcjonera. Jego zdaniem nie da się jej porównać z pracą trenera klubowego. - Roboty jest o wiele więcej. Możecie mi wierzyć, ale od jakiegoś półtora nie miałem praktycznie wolnego weekendu. Dam przykład. Teraz w piątek lecimy do Dortmundu, gdzie w sobotę oglądamy mecz. Po nim autem jedziemy do francuskiego Lille, by obejrzeć mecz tej drużny z Bordeaux – opowiadał. Raczej na pewno celem jego kolejnych podróży nie będzie włoska Florencja. W tamtejszej Fiorentinie gra bramkarz Artur Boruc. Dla niego Smuda w kadrze miejsca nie widzi. - Puścił w eliminacjach kilka ładnych bramek. Są inni bramkarze – uciął.
Nie zabrakło oczywiście tematu samego Euro 2012. Celem podstawowym jest wyjście z grupy. - To może dać takiego kopa i szansę na kolejne awanse – mówi. Ale o wyjście z grupy, mimo stosunkowo łatwych rywali łatwo nie będzie. W opinii trenera faworytem jest Rosja. Silna będzie też Grecja.
Pan Tomasz gotuje dla naszych „Orłów”
W czasie kiedy popularny "Franz" odpowiadał na pytania kibiców w kuchni lokalu uwijał się reprezentacyjny kucharz Tomasz Leśniak. Przygotowywał dania jakimi na zgrupowaniach zajadają się piłkarze. Zaledwie 30-letni kucharz z reprezentacją kraju związany jest od 2006 roku. Jednocześnie jest szefem kuchni w krakowskim Sheratonem, gdzie w czasie Euro zatrzyma się reprezentacja piłkarska Holandii. Zapytaliśmy go jak jadają polscy piłkarze.
- Na zgrupowaniu wszyscy jedzą te same dania. Z tym, że przygotowujemy cały bufet, z którego zawodnicy wybierają to co im odpowiada. Oczywiście w naszym menu przeważają dania lekkie, jest dużo warzyw i owoców. W czasie meczów poza granicami kraju staramy się wykorzystywać elementy tamtejszej kuchni. Na przykład w Portugalii korzystamy z tamtejszych wyśmienitych ryb – opowiada. W dniu meczu różnorodność potraw jest ograniczona. Piłkarze mogą zjeść tylko to co absolutnie im nie zaszkodzi. - Przygotowujemy chudego kurczaka z grilla, ewentualnie jakąś białą rybę – mówi.
Degustacja przygotowanych przez niego potraw cieszyła się dużym zainteresowaniem gości piwiarni.
(art)
Ludzie:
Ireneusz Serwotka
Były Starosta Wodzisławski
Komentarze
7 komentarzy
co to za chłopaczek ? jego syn ?
A ten zapolony pysk od byznesmena :)
A dlatego ,,Franc'' w cudzysłowiu - ponieważ jest to tylko potoczne powiedzenie . Taki żarcik - rozumiesz teraz ?
Prowadzący naszą drużynę narodową Franciszek Smuda powinien powołać Milę i Piotra Celebana - ze Śląska Wrocław.
ma chłopaka
A ja się zapytuję czy ten kucharz na zdjęciu ma żone ?, bo jest ekstra :)
a dlaczego tytulowy Franz w cudzyslowiu?