Kierownik pogotowia odpiera zarzuty
Pogotowie najpierw odmówiło przyjazdu do wodzisławianki, jednak po interwencjach rodziny udzieliło pomocy.
- Moja siostra była sama w domu, z 3-letnim dzieckiem. Z osłabienia załamywał się jej głos. Właściwie bełkotała do słuchawki, kiedy dzwoniła do pogotowia – mówi pani Justyna (nazwisko do wiadomości redakcji). Opowiada, że jej siostra, mieszkanka Wodzisławia, dwa tygodnie była hospitalizowana w szpitalu w Rydułtowach. W piątek 28 października wodzisławianka została wypisana do domu. Około godz. 16.00 kobieta źle się poczuła. Osłabła, przewróciła się w łazience. Zadzwoniła na pogotowie. Dyspozytorka poleciła jej samej udać się do lekarza. - Siostra starała się wytłumaczyć, że jest tak słaba, że palcem nie może ruszyć nie mówiąc o kierowaniu. Prosiła, by pogotowie przyjechało dać jej coś na wzmocnienie, to pojedzie do szpitala – opowiada pani Justyna. Mówi, że jej siostra słabła, a głos zmieniał się w bełkot. Zadzwoniła do Justyny w Radlinie. Ona interweniowała telefonicznie, również małżonek. - Chyba dopiero jak powiedziałam, że kobieta jest sama z 3-letnim dzieckiem to karetka przyjechała – mówi pani Justyna. Ratownicy dali wodzisławiance kroplówkę. Kobieta poczuła się lepiej. - Gdyby siostra rzeczywiście była schorowana, albo coś by je groziło, to z powodu dyspozytorki doszłoby do najgorszego – mówi pani Justyna.
- Zgadza się, ostatecznie dyspozytor zdecydował o wysłaniu zespołu, ale wizyta na miejscu potwierdziła, że przyjazd był niepotrzebny. Nie był to ostry przypadek zagrożenia życia – mówi Dariusz Wójcik, kierownik Ratownictwa Medycznego w ZOZ Wodzisław. Wyjaśnia, ze dyspozytor rozpoznał, iż w tym przypadku wysyłanie karetki nie jest potrzebne. Poza tym szef ratownictwa zwraca uwagę na godzinę. Wszystko działo się przed godz. 18.00. To oznacza, że pacjentka w momencie, gdy źle się poczuła, powinna się skontaktować z lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej, lub mówiąc prościej – ze swoją przychodnią. Nawet, jeśli potrzebujący nie zna telefonu, to dyspozytor pogotowia powinien ten telefon podać. - Jestem przekonany, że dyspozytor udzielił informacji – mówi Dariusz Wójcik.
Pogotowie nie przyjeżdża, co robić?
Podobne przypadki jak opisany powyżej, będą się powtarzać. Co do tego nikt nie ma wątpliwości. Ludzie czasem odruchowo dzwonią do pogotowia, lub tam jadą, oczekując pomocy. Tymczasem ratownictwo medyczne (dawne pogotowie ratunkowe) nie jest od tego. Stąd przy współpracy z katowickim oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia przygotowaliśmy krótki poradnik.
Ratownictwo medyczne nie jest jedyną instytucją, która udziela pomocy wyjazdowej. W sytuacjach, które nie stanowią bezpośredniego zagrożenia życia, pomocy potrzebującym udzielają lekarze rodzinni.
Jak skontaktować się z właściwym lekarzem rodzinnym? Wystarczy zadzwonić do swojej przychodni. W rejestracji przyjmą nasze zgłoszenie i wpiszą w plan wizyt. - Wiadomo, że lekarz podstawowo pracuje w przychodni i przyjmuje pacjentów. Ale pewną część dnia przeznacza na wizyty domowe, do południa czy po południu. To już zależy od danej przychodni – mówi Jacek Kopocz, rzecznik prasowy śląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Lekarze rodzinni udzielają pomocy domowej do godz. 18.00.
Natomiast w godz. 18.00 – 8.00, w święta i dni wolne funkcjonuje nocna i świąteczna opieka zdrowotna. Tę opiekę świadczą tylko niektóre placówki. W powiecie wodzisławskim są to ZOZ w Wodzisławiu przy ul. 26 Marca 51 (tel. 32 459 18 23) oraz ZOZ w Rydułtowach przy ul. Plebiscytowej 47 (tel. 32 459 24 07). W istocie są to szpitale, w których mieszczą się również stacje pogotowia. Ale chcąc skorzystać właśnie z nocnej czy świątecznej pomocy medycznej, ludzie muszą dzwonić pod podane numery telefonów. Chyba, że łączą się z centralą, wtedy powinni prosić o połączenie z nocną i świąteczną opieką zdrowotną. Gdyby zaś mieszkańcy zadzwonili do pogotowia i dyspozytor podczas rozmowy zakwalifikował przypadek jako nadający się właśnie do pomocy nocnej/świątecznej, powinien od razu podać właściwy numer telefonu.
Z nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej można skorzystać w razie:
- nagłego zachorowania,
- nagłego pogorszenia stanu zdrowia, gdy nie ma objawów sugerujących bezpośrednie zagrożenie życia lub istotny uszczerbek zdrowia, a zastosowane środki domowe lub leki dostępne bez recepty nie przyniosły spodziewanej poprawy,
- gdy zachodzi obawa, że oczekiwanie na otwarcie przychodni może znacząco niekorzystnie wpłynąć na stan zdrowia.
Nie można z nocnej i świątecznej opieki skorzystać jeśli chodzi o wizytę kontrolną w związku z wcześniej rozpoczętym leczeniem, wypisanie recepty na stosowane stale leki w związku ze schorzeniem przewlekłym, uzyskanie rutynowego zaświadczenia o stanie zdrowia.
Dyżurujący lekarz udziela porad w przychodni, telefonicznie oraz w domu pacjenta w przypadkach medycznie uzasadnionych. Narodowy Fundusz Zdrowia podkreśla, że informacja o zasadach świadczenia opieki nocnej i świątecznej powinna być umieszczona w widocznym miejscu wewnątrz i na zewnątrz siedziby lekarza podstawowej opieki zdrowotnej.
Tomasz Raudner
Komentarze
45 komentarzy
Powinno się bardzie przyjrzeć pracy tej instytucji. Sama wzywałam o drugiej w nocy pogotowie do chorego dziecka, 40 stopni gorączki i dusił się tak, że był już siny, "miła" pani powiedziała mi, że mam wpakować dziecko do auta i przywieźć do szpitala, mimo iż słyszała w słuchawce jego charkot. Bez komentarza.
Co za porażka kobieta sama w domu z 3letnim dzieckiem nie jest w stanie nic zrobić i ma zadzwonić do lekarza rodzinnego ?haha a ciekawe za ile by ten lekarz przyjechał i czy wgl by przyjechał to jest chore ! ! !
Bardzo treściwy artykuł(a przynajmniej jego druga część) GRATULACJE dla REDAKTORA jestem pełen uznania za rzetelność
Ta karetka na zdjęciu jest z Krakowa... Może opisując przypadki miejscowe warto posiłkować się miejscowym sprzetem???