RAFAKO: Dbamy o formę przez cały rok
Ponad 100 uczestników wzięło udział w rajdzie rowerowym dla pracowników RAFAKO, który odbył się w czerwcu. W imprezie uczestniczyły całe rodziny, a najmłodszy uczestnik miał 3 lata.
RAFAKO zasłynęło już zimowymi imprezami sportowymi. To właśnie na jednej z nich zrodziła się idea, aby zorganizować przedsięwzięcie, które mogłoby odbywać się latem. - Chcieliśmy przenieść możliwość aktywnego wypoczynku na warunki letnie. Przeprowadziliśmy ankietę wśród pracowników, żeby wysondować jaką dyscyplinę sportu preferują. Na podstawie wyników ankiety wybór padł na rajd rowerowy – mówi Adam Olszewski z Biura Projektów Zagranicznych w RAFAKO S.A., jeden z organizatorów imprezy.
Jak podkreślają organizatorzy, była to przede wszystkim świetna okazja, aby zintegrować załogę. Dodatkowym atutem było to, że w rajdzie mogły wziąć udział całe rodziny z dziećmi. - W takich firmach jak RAFAKO pracownicy na co dzień kontaktują się ze sobą głównie za pomocą telefonów czy poczty elektronicznej, a dzięki organizowanym przez zakład imprezom mogą lepiej się poznać, zintegrować. Ma to bardzo pozytywny wpływ na atmosferę w pracy a co za tym idzie, na jej efekty - mówi Wiesław Różacki, prezes zarządu i dyrektor generalny RAFAKO S.A., który razem z rodziną aktywnie uczestniczył w rafakowskim rajdzie rowerowym.
- Pracownicy często wspominali, że kiedyś było więcej wspólnych przedsięwzięć np. pieczenie ziemniaków, piesze rajdy. Teraz tego brakuje, a dzieci głównie siedzą przed komputerami. Postanowiliśmy zorganizować coś takiego, co zintegruje załogę a jednocześnie pozwoli miło spędzić czas w rodzinnym gronie. Ku naszemu zadowoleniu zebrało się ponad 100 osób, co jak na pierwszy rajd jest bardzo dobrym wynikiem – mówi Janusz Rydzak, kierownik Zespołu Promocji Produktu.
Uczestnicy rajdu wystartowali z ośrodka Leśna Polana w Szymocicach. Cała trasa liczyła ok. 10,5 km. Wg wyliczeń GPS czas jazdy zajął 1 godz. 10 min i 43 s, średnia prędkość jazdy to 8,5 km/h, a średnia zużytych kalorii to 487 kcal. Na trasie rajdu występowała różnica wysokości 83 m. Najdłuższy podjazd wynosił 106 m, a najdłuższy zjazd – 45 m. Trasa wiodła głównie leśnymi i bocznymi drogami. Mniej więcej w połowie drogi na uczestników czekały dodatkowe atrakcje w postaci gier i zabaw zręcznościowych. Zawody podzielono na dwie kategorie – do 13 lat i powyżej tego wieku. W żółwiej jeździe najlepszy wśród dzieci okazał się Aleksander Karaś, zaś w starszej kategorii Patryk Franiczek. Piłeczką do celu najlepiej rzucali Mateusz Łapiń (do 13 lat) i Robert Gemza (powyżej 13 lat). Pierwsze miejsce w przejeździe pod listwą zajęli wśród dzieci Oliwia Starzec i Bartosz Mrowiec, a w starszej kategorii Jakub Harężlak. Oponą najlepiej rzucał Mieczysław Łapin, a zwycięzcą w rzutach lotkami został Jarosław Kaleta.
Nie zapomniano o najmłodszych uczestnikach imprezy. Atrakcyjny program dla dzieci przygotował raciborski Crazy Club. - Zależało nam, żeby w przedsięwzięciu mogły wziąć udział także dzieci. Najmłodsze miały po kilka lat. Rodzice mogli trochę odetchnąć, porozmawiać ze znajomymi, a dzieci miały dużą frajdę – mówi Janusz Rydzak.
Po zakończonym rajdzie wszyscy spotkali się na pikniku zorganizowanym w ośrodku Leśna Polana, gdzie można było uzupełnić stracone kalorie. Dodatkową atrakcją był występ grupy Carrantuohill z Rybnika, która wprowadziła wszystkich w magiczny świat muzyki celtyckiej.
- Podsumowując, możemy stwierdzić, że impreza naprawdę się udała. Na pewno powtórzymy rajd, nie wykluczamy też innych imprez. Myśleliśmy o tym, żeby zorganizować spływ kajakowy, wtedy jednak liczba uczestników musi być ograniczona. Zimą na pewno nie zabraknie imprez narciarskich. Pomysły na inne przedsięwzięcia same się rodzą. Najważniejsze, żeby ludzie chcieli. Rajd okazał się strzałem w dziesiątkę. Atmosfera była świetna, piknik miał rodzinny charakter, i co ważne, pogoda nam dopisała – podkreśla Janusz Rydzak.
Podobnego zdania jest Adam Olszewski. - Opinie po rajdzie były bardzo pozytywne, wszyscy doskonale się bawili. Będziemy kontynuować tę ideę. Do promowania aktywnego wypoczynku czujemy się zobowiązani jako firma sponsorująca Justynę Kowalczyk. Ostatnie zimowe zawody odbyły się w rodzinnej miejscowości naszej mistrzyni, w Kasinie Wielkiej. Musimy jednak utrzymywać formę przez cały rok, żeby nie odbiegać zbyt mocno od mistrzyni. Jej sukcesy są dla nas dodatkową motywacją – podsumowuje Adam Olszewski.
(Adventure Media s.c. Agencja Public Relations)