Poniedziałek, 22 lipca 2024

imieniny: Magdaleny, Bolesławy, Marii

RSS

Wojtyła w Pszowie - relacja z promocji książki

29.04.2011 14:50 | 9 komentarzy | tora

 

Serdeczności i gratulacje, wesołe anegdoty, wspaniali goście i dobra muzyka złożyły się na uroczystą sesję rady miasta 27 kwietnia.

Wojtyła w Pszowie - relacja z promocji książki
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

 

Radni przez aklamację uczcili Jana Pawła II, honorowego obywatela Pszowa z okazji beatyfikacji. Przede wszystkim w restauracji Adria w MOK Pszów odbyła się promocja książki Bogusława Kołodzieja „Karol Wojtyła w Pszowie”.

Negatywy ocalały

Leon Majsiuk, autor zdjęć dokumentujących pobyt kardynała Wojtyły i innych hierarchów w Pszowie w czerwcu 1968 roku, do dziś nie wie, jak ocalały negatywy. Bezpieka co chwilę przetrząsała mu zakład fotograficzny w Rybniku. Majsiuk był wziętym fotografem, dokumentował wiele wydarzeń społecznych, kulturalnych, sportowych, gospodarczych, także kościelnych. Zdjęcia były cennym materiałem dowodowym. - Byłem niewygodny dla władz. Co chwilę miałem kontrole to z urzędu skarbowego, to z sanepidu. Milicja brała mnie na posterunek – opowiadał fotograf. Negatywy przeleżały dziesięciolecia w archiwach Majsiuka. Aż dowiedział się o nich Bogusław Kołodziej podczas przypadkowej rozmowy z operatorem TVP Katowice, kiedy kręcili materiał o albumie pokazującym kopalnię Anna. - Jeszcze tego samego dnia, kiedy dostałem telefon, zadzwoniłem do pana Leona. Potwierdził, że ma zdjęcia, zgodził się je opublikować w książce – mówi Bogusław Kołodziej.

Wtedy ministrant, dziś profesor

Ksiądz prof. Jerzy Szymik, autor umieszczonego w książce tekstu „Tamten czerwiec”, przyjechał na promocję prosto ze spotkania z arcybiskupem katowickim Damianem Zimoniem w Kokoszycach. Podarował mu wtedy książkę. - Arcybiskup od razu powiedział kierowcy – przynieś mi bryle. Pół godziny ją przeglądaliśmy. Powiedział, że kupi 20 sztuk. Także przywożę błogosławieństwo, pozdrowienia arcybiskupa i kasę – mówił ksiądz profesor, wzbudzając salwy śmiechu.

Ksiądz miał 15 lat, kiedy kardynał Wojtyła i inni hierarchowie zawitali w Pszowie w czerwcu 1968 roku. Jako ministrant 16 czerwca służył w nieszporach, szedł w procesji ze świecą. 10 lat później, w roku wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową Jerzy Szymik był na ostatnim roku seminarium w Krakowie. - W seminarium mamy zwyczaj, że ostatni rok studentów organizuje 6 grudnia kabaret na wielką skalę. Taką jajcarską imprezę. W Krakowie nie wiedziano, co zrobić z samochodem po Wojtyle, czarną wołgą, którą znał cały Kraków. Poszliśmy do szofera, przekonaliśmy go finansowo, żeby przewiózł naszego św. Mikołaja przez Kraków z Franciszkańskiej (Pałac Biskupi – przyp. Red.) do naszego seminarium. Ja byłem jednym z aniołków, którzy towarzyszyli temu Mikołajowi. Ludzie nie wiedzieli, o co chodzi. Niespełna dwa miesiące po Wojtyle w środku znowu siedział biskup. Jakby mieli deja vu – wspominał ksiądz Szymik.

Kardynał też człowiek

Wizyta biskupów była podniosłym wydarzeniem religijnym dla Pszowa. Jednak pokazała też, że to normalni ludzie, którzy bywają zmęczeni, głodni, lubią pożartować i pogadać na całkiem przyziemne tematy. Przekonał się o tym ksiądz Wojciech Zygmunt, w czasie wizyty kardynała wikary w pszowskiej parafii. Był wtedy ledwie rok po święceniach i proboszcz mianował go podczaszym jako najmłodszego stażem. Podczas kolacji miał dbać m.in. o to, by księżom napełnić kieliszki, bo dania były tłuste. Przejęty wikary ksiądz zaproponował wówczas koniak kardynałowi Kominkowi, którego znał i wiedział, że to swój, bo śląski kapłan. - Kardynał powiedział mi wtedy: Chłopie, jak długo jesteś księdzem? Pierwszy rok -mówię. To dlatego. Mówi, wiesz co, tyś jest Ślązok? Ja, jo je Hanys. Pyto, a wiesz, co to jest plaskówka? - opowiadał na spotkaniu ksiądz Zygmunt. Kardynał wyciągnął ze swojej sutanny piersiówkę i pokazał młodemu wikariuszowi.

Podczas spotkania wystąpiła Grupa Przyjaciół i Nie Tylko. Wykonała cztery utwory z wykorzystaniem w tekstach twórczości Jana Pawła II.