Gady, płazy i owady
Gdy Jarosław Szuba przyniósł do domu pierwszego pająka, zona zagroziła mu rozwodem. – Ostatecznie zgodziła się tylko na jednego. Dziś mam ich już pięć. Trzymam w domu nawet agresywne, afrykańskie okazy. Hodowla się rozrasta a rozwodu nie ma. Żona przyjechała nawet dziś ze mną na wystawę – mówi z uśmiechem hodowca. Znacznie większa ilością pająków może pochwalić się Tomasz Czekała. Sam dokładnie nie wie ile posiada ptaszników. – Łatwiej policzyć gatunki, bo jest ich 66. Cała hodowla pochłania sporo czasu, ale to ciekawe hobby. Hoduję tylko i wyłącznie ptaszniki. W Raciborzu i okolicach nikt nie trzyma ich w takiej ilości. Karmię je głównie owadami. Apetyt pajęczaków zależy od temperatury. Im wyższa – tym metabolizm szybszy. Średnio wystarcza jedno karmienie na tydzień – mówi Tomek. Raciborski hodowca swoją przygodę z ptasznikami zaczynał dziesięć lat temu w szkole średniej. W swojej kolekcji ma mniej i bardziej jadowite gatunki. – Na niektóre z nich trzeba naprawdę uważać. Ukąszenie pająka najczęściej przypomina użądlenie pszczoły, ale mam w swojej kolekcji okazy, które biorę z dużą ostrożnością na ręce. Od ich jadu nie można umrzeć, ale ból przy ukąszeniu jest ogromny. Samo zatopienie zębów jadowych, które mają długość dwóch centymetrów, w ludzkiej skórze jest przykrym doświadczeniem – mówi.
Wystawę zorganizował sklep Zoo-Mar. Jego właściciel, Mirosław Machalski myśli o cyklicznym powtarzaniu takich wystaw. – Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że w Raciborzu mamy aż tylu hodowców. Jestem zaskoczony również ilością zwierząt, które można dziś podziwiać. To pierwsza taka impreza w Raciborzu. Do tej pory terraryści spotykali się na giełdach w Rybniku. Może uda nam się to z czasem rozkręcić – mówi Machalski.
Ze swoimi gekonami lamparcimi przyjechał na ulicę Długą Marcin Zwizło. – Mieszkam niedaleko, więc nie mogło mnie tu zabraknąć. Na wystawę przyniosłem tylko jaszczurki, ale w domu mam również ptasznika. Zaczynałem od kameleona. Gdy go przyniosłem do domu mama spytała mnie „po co mi ta gadzina”. Po trzech dniach juz sama wkładała ręce do terrarium a więc można się przyzwyczaić – wspomina. Największe zwierzęta na wystawie należały do Mateusza Ostrożnego z Krzyżanowic. Zwiedzającym prezentował pytona tygrysiego. Dusiciel ciągle rośnie i coraz trudniej brać go na ręce. Dawno przekroczył wagę dwudziestu kilogramów. Na stoisku mateusza nie zabrakło również skorpionów cesarskich i gekonów. Największe wrażenie robił jednak ogromny legwan zielony. – To jeden z moich dwóch okazów – mówi z dumą hodowca. –Trochę trudno brać go na ręce, bo strasznie drapie – dodaje pokazując blizny na przedramionach. Wśród licznych atrakcji przewidziano konkurs na najsympatyczniejsze zwierzę i uczestnika wystawy.
Więcej zdjęć z imprezy - w galerii po prawej stronie.
(acz)