Czwartek, 16 maja 2024

imieniny: Andrzeja, Jędrzeja, Adama

RSS

Anna Iskała: trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Ja ze sceny wójtowania Nędzą właśnie schodzę [WYWIAD]

05.04.2024 07:00 | 0 komentarzy | mad

Mąż powiedział jej "Dasz radę". Następnie popłynęły gratulacje, chociaż wygraną przyjęła z przerażeniem. Wiele zawdzięcza byłemu wójtowi Pietrowic Wielkich – Antoniemu Wawrzinkowi, który obiecał, że będzie jej pomagał "dopóki zobaczy, że dziołcha da sobie radę sama". Anna Iskała, po prawie dwóch dekadach kończy swoją misję na kluczowym stanowisku w Nędzy. W wywiadzie dla Nowin przywołuje swoje początki w pracy, opowiada o trudnościach, jakie napotkała przez cztery kadencje na tym stanowisku, a także ujawnia, jakie plany ma po 30 kwietnia, gdy przestanie być wójtem tej gminy. Rozmowę przeprowadził Dawid Machecki.

Anna Iskała: trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Ja ze sceny wójtowania Nędzą właśnie schodzę [WYWIAD]
- Przeraziło mnie to bardzo, gdyż zdawałam sobie sprawę, że wkraczam na zupełnie nowe terytorium i będę miała do czynienia z zupełnie inną grupą ludzi – dorosłymi, którzy mają zupełnie inne oczekiwania. W urzędzie praktycznie nie znałam nikogo. Musiałam nauczyć się współpracy z osobami, których nie zatrudniałam, a którzy zresztą byli zaufanymi pracownikami poprzedniego wójta - mówi o swoich początkach Anna Iskała
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

- Jaka była pani reakcja po wygranej?

- Przeraziło mnie to bardzo, gdyż zdawałam sobie sprawę, że wkraczam na zupełnie nowe terytorium i będę miała do czynienia z zupełnie inną grupą ludzi – dorosłymi, którzy mają zupełnie inne oczekiwania. W urzędzie praktycznie nie znałam nikogo. Musiałam nauczyć się współpracy z osobami, których nie zatrudniałam, a którzy zresztą byli zaufanymi pracownikami poprzedniego wójta. Nie zdawałam sobie sprawy, że będę musiała pokonać tak dużo przeszkód. Dlatego zawsze będę ogromnie wdzięczna panu Antoniemu Wawrzynkowi, byłemu wójtowi Pietrowic Wielkich, który w pewnych kwestiach mi pomógł i pokazał, że mogę sobie z tym poradzić. Natomiast od męża, kiedy wygrałam, usłyszałam: "Dasz radę" i wydaje mi się, że dałam sobie radę.

- Wójt Wawrzynek obiecał pani mężowi, że będzie pomagał "dopóki zobaczy, że dziołcha da sobie radę sama".

- Tak i był z nami pół roku. Wiele mu zawdzięczam.

- Później wicewójta w Nędzy już nie było. Jest nieoficjalny zastępca, który ma upoważnienia do podpisu dokumentów, kiedy pani nie ma w urzędzie.

- Tak. Udawało nam się to godzić przez kolejne lata pracy w urzędzie gminy.

- Samorząd mocno zmienia ludzi?

- We mnie musiały się obudzić jeszcze większe pokłady organizacji. Kobieta jako wójt, wbrew pozorom, ma do wykonania nieporównywalną liczbę obowiązków w porównaniu do mężczyzny pełniącego tę funkcję. Zazwyczaj wracając do domu, kobieta ma drugą "pracę" – zarządzanie domem. W moim przypadku mąż był również bardzo zaabsorbowany swoją pracą, więc nie było innej opcji niż być jeszcze bardziej zorganizowaną.

Jednak prawdę mówiąc, samorząd nie zmienił mnie zbytnio, poza tym, że człowiek musi być bardziej przygotowany do wielu zadań i być gotowy na to, że praca wójta nie kończy się o godzinie 15.00. Bycie dyspozycyjnym przez całą dobę jest kluczowe, szczególnie w sytuacjach kryzysowych, takich jak powodzie. W takich momentach trzeba być aktywnie zaangażowanym, nawet pomimo zmęczenia.

- Jaka Anna Iskała była te ponad 17 lat temu, a jaka jest dzisiaj?

- Miałam więcej siły, nie bolało mnie kolano. Niestety teraz odczuwam ból, bo nieopatrznie wpadłam do dziury, którą wykopali mieszkańcy dostarczający materiały budowlane na budowę (śmiech). To chyba jedyna poważna zmiana.

- O Annie Iskale mieszkańcy na przestrzeni lat mówili różnie – raz dobrze, raz źle. Podobnie jak radni. Ci z pani komitetu panią chwalili, choć nie zawsze, mówili, jak im się coś nie podobało. Pani polityczni oponenci punktowali niepowodzenia. Mimo to przez tyle lat była pani wybierana na kolejne kadencje.

- Mieszkańcy patrzą na to inaczej niż samorządowcy. Przychodząc tutaj, przyzwyczaili się do tego, że mój gabinet zawsze jest otwarty, mogą na mnie zawsze liczyć, co, jak sądzę, sprawiło, że byłam wybierana na kolejne kadencje, bo zawsze byłam blisko mieszkańców. W pewnym momencie zrezygnowałam nawet z przyjmowania wizyt w ustalonych godzin – każdy, kto przyszedł, był mile widziany i tak jest nadal. Zmieniło się też podejście pracowników urzędu do petentów – stali się bardziej otwarci, a klienci nie czują się zagubieni.

- Z czego najbardziej jest pani dumna?

- Z kanalizacji. Oczywiście napotkaliśmy wiele trudności na początku. Wszystkie niepowodzenia, które mi zarzucano, wynikały głównie z ograniczonego dostępu małych gmin do funduszy unijnych na ten cel. Przed moją kadencją ilość tych środków znacząco się zmniejszyła z powodu zmian w kryteriach przyznawania dotacji. Musieliśmy najpierw samodzielnie pozyskać fundusze, aby móc ubiegać się o wsparcie z UE i udowodnić efektywność ekologiczną. To wymagało ogromnego wysiłku, który nie powinien obciążać finansowo gminy. Dopiero potem pojawiły się fundusze dla mniejszych gmin, ale proces podłączania kolejnych wsi do kanalizacji jest długi i mozolny. Kolejną kwestią były uzgodnienia. Na przykład, aby móc przystąpić do budowy tranzytu pod torami, koniecznego dla podłączenia Nędzy i kolejnych miejscowości do oczyszczalni w Ciechowicach, musieliśmy czekać rok na uzyskanie pozwolenia od kolei. To było frustrujące, ale nie mieliśmy na to wpływu. Przed nowym wójtem kontynuacja tych działań.

- Przypuszczałem, że taka odpowiedź padnie. Zresztą nie tak dawno wyznała pani na sesji, że liczy pani na następcę, który również będzie miał "odchył kanalizacyjny".

- Dokładnie. Dlatego, że coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, że możemy mieć piękne domy, chodniki i drogi, ale najważniejsze jest nasze zdrowie, a jego kluczowym elementem jest dbanie o środowisko. To, co emitujemy do środowiska, czasami jest najgorsze dla naszego zdrowia. Cała chemia, która trafia do szamb, powinna być odpowiednio przetwarzana w oczyszczalni. Teraz, gdy zapyta Pan ludzi, którzy już są podłączeni do kanalizacji, czy chcieliby wrócić do starego sposobu, będą wyrażać swoje obawy i opór.

- A z czego najmniej. Co pani zdaniem można było zrobić lepiej?

- Trudno jest wrócić myślami do tych gorszych chwil, ponieważ w pamięci trwają przede wszystkim te dobre. Wiadomo, że każdemu zdarzają się błędy. Osobiście żałuję pewnej rozmowy z jedną panią, w trakcie której powiedziałam za dużo, co spowodowało pewien niepokój w naszej znajomości. Choć nie było to nic obraźliwego ani wyzywającego, jedno zbyt odważne słowo wystarczyło, aby ktoś poczuł się urażony. Mimo, że Ją przeprosiłam, jednak dystans jest nadal.



Ludzie:

Anna Iskała

Anna Iskała

Radna Powiatu Raciborskiego, była wójt gminy Nędza.