Poniedziałek, 6 maja 2024

imieniny: Judyty, Juranda, Benedykty

RSS

Zawada: Czyja jest dziura w drodze? Mieszkańcy stracili dojazd do posesji, a miasto umywa ręce

21.02.2024 15:12 | 22 komentarze | ska

Mieszkańcy odnogi ulicy Oraczy w Wodzisławiu Śląskim nie wiedzą, kogo prosić o pomoc. W ostatnich dniach pęknięta rura pod przepustem spowodowała, że grunt został wypłukany i powstało w tym miejscu głębokie na ok. 170 cm zapadlisko. Zapytaliśmy w wodzisławskim magistracie, czy miasto może pomóc mieszkańcom. Okazuje się, że nie. 

Zawada: Czyja jest dziura w drodze? Mieszkańcy stracili dojazd do posesji, a miasto umywa ręce
Mieszkańcy, którzy przez wyrwę utracili dojazd do posesji nie kryją swojej bezradności. Na zdjęciu u góry powstała dziura, na zdjęciu dolnym droga od ul. Chełmońskiego.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Zawada: Czyja jest dziura w drodze? Mieszkańcy stracili dojazd do posesji, a miasto umywa ręce

Redakcja Nowin otrzymała zgłoszenie mieszkańców wodzisławskiej dzielnicy Zawada, którzy zostali bez dojazdu do swoich posesji. Na bocznej ul. Oraczy zapadł się przepust drogowy. Wezwano na miejsce straż miejską, jednak zdaniem mieszkańców strażnicy poinformowali ich tylko, że droga przebiega w terenie prywatnym, więc nic nie mogą w tej sprawie zrobić. - Nie zabezpieczyli w żaden sposób tego miejsca, tylko poinformowali nas, że grozi nam odpowiedzialność karna, jeśli coś by się stało. Włosy stanęły mi dęba, bo byłam pewna, że za drogę odpowiada miasto. W końcu przy remontach kierują tutaj ruch, a także ktoś wyraził zgodę na dojazd do dalszych posesji oraz dojazd na budowy nowych domów. Niestety, ale to właśnie ciężkie samochody spowodowały uszkodzenie rur, a to doprowadziło ostatecznie do wymycia gruntu - mówią mieszkańcy, którzy sami ustawili w tym miejscu trójkąt ostrzegawczy i pachołki. Teraz, jeśli muszą, przejeżdżają przez mostek na własną odpowiedzialność, biorąc głęboką dziurę między koła. Ale to nie potrwa wiecznie, bo wyrwa się poszerza. 

Straż miejska potwierdza, że interwencja miała miejsce. Jak przekazuje komendant Straży Miejskiej Wodzisławia Śląskiego Beata Drzeniek, we wtorek, 13 lutego z Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego wpłynęło zgłoszenie informujące o wyrwie w jezdni, znajdującej się w rejonie mostka przy posesjach nr 175-177 A. Strażnicy miejscy tego samego dnia udali się we wskazane miejsce, lokalizując wyrwę, sporządzając dokumentację fotograficzną oraz potwierdzając, że droga jest własnością prywatną. Jednocześnie przeprowadzono rozmowę z właścicielką drogi, której zwrócono uwagę na konieczność zabezpieczenia tego miejsca i naprawy uszkodzenia. W związku ze stanem prawnym wskazującym na to, że wyrwa znajduje się na terenie prywatnym, Straż Miejska Wodzisławia Śląskiego nie ma możliwości podjęcia innych działań w tej sprawie.

Przepisy wiążą ręce

W wodzisławskim magistracie spytaliśmy o stan prawny drogi i ewentualną pomoc ze strony służb miejskich. 

- W związku z tym, iż wyrwa znajduje się przy bocznej Oraczy na terenie prywatnym, zarówno Zarząd Dróg Miejskich w Wodzisławiu Śląskim, jak i Straż Miejska Wodzisławia Śląskiego nie mają prawnej możliwości naprawy oraz zabezpieczenia wyrwy - informuje Klaudia Bartowiak, rzecznik prasowa Urzędu Miasta Wodzisławia Śląskiego. 

- Faktem jest, że budowa, przebudowa, remont, utrzymanie, ochrona i oznakowanie drogi gminnej ciąży na gminie, natomiast drogi wewnętrznej na jej zarządcy lub właścicielu gruntu, po którym droga przebiega. Gmina nie uczestniczy w kosztach remontu dróg o charakterze wewnętrznym. Według stanu prawnego działki łączące ulicę boczną Oraczy od numeru 175 z ulicą Chełmońskiego do numeru 40, stanowią w całości własność prywatną. W związku z tym nie ma możliwości wykonania utwardzenia i naprawy wskazanej nawierzchni drogi. Nie jest ona w utrzymaniu Zarządu Dróg Miejskich w Wodzisławiu Śląskim - wyjaśnia rzeczniczka. 

Pomoc przyjdzie z rady dzielnicy?

Sprawę komplikuje fakt, że dojazd do posesji od strony ulicy Chełmońskiego w praktyce nie jest możliwy. Droga zamieniła się w błoto, a także po przejeździe ciężkich samochodów powstały koleiny. Widać tu ślady świadczące o tym, że przejeżdżający samochód uszkodził miskę olejową. 

Mieszkańcy załamują ręce. - Nie jesteśmy w stanie sami naprawić przepustu, bo najpierw trzeba wymienić uszkodzoną rurę, a później zasypać wyrwę. Zostaliśmy pozostawieni bez pomocy - mówią. 

Na miejscu oględzin dokonał także przewodniczący rady dzielnicy i jednocześnie członek zarządu powiatu Jan Zemło. - Przed laty urząd, nie pytając się nikogo o zgodę, wyłożył w tym miejscu asfalt na drogę, bo trzeba było zorganizować przejazd. Później też puszczano tędy ruch przy okazji objazdów i wówczas nikt nie mówił, że droga jest prywatna. Teraz, kiedy powstało konkretne zagrożenie, miasto umywa ręce, a mieszkańcy zostali pozostawieni sami sobie. Tak nie powinno być - mówi Jan Zemło, zapowiadając podjęcie interwencji, a jeśli to nie pomoże, wsparcie w celu zabezpieczenia uszkodzonego przepustu ze środków rady dzielnicy. 

Aktualizacja:

Na spotkaniu z mieszkańcami dzielnicy Zawada, po pytaniu o wspomniany fragment drogi od jednego z mieszkańców, prezydent zapowiedział wizję w terenie i rozmowy z mieszkańcami, aby rozwiązać problem. Poinformujemy o postępach w tej sprawie, jeśli takowe nastąpią.