Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Polityka została tak obrzydzona, że ludzie nie chcą o niej słyszeć. A to jest złe... Wywiad z posłem Markiem Krząkałą

07.10.2023 12:59 | 6 komentarzy | żet

O wciąż tych samych twarzach w wyborach do Sejmu, reparacjach od Niemiec i kampanii wyborczej "w starym stylu" rozmawiamy z posłem Markiem Krząkałą - posłem Koalicji Obywatelskiej i kandydatem w wyborach do Sejmu.

Polityka została tak obrzydzona, że ludzie nie chcą o niej słyszeć. A to jest złe... Wywiad z posłem Markiem Krząkałą
- Walczymy o czwarty mandat. Uważam, że on jest w zasięgu ręki. PiS na pewno straci jeden mandat. Obstawiam, że Konfederacja i Trzecia Droga mogą zdobyć mandat, ale my o ten czwarty mandat też walczymy - mówi poseł Marek Krząkała.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na kandydata, którego ugrupowania oddasz głos w wyborach do Sejmu 15 października 2023 r?

- Pan specjalizuje się w polityce zagranicznej. PiS bardzo mocno akcentuje w kampanii wyborczej wątki, które określiłbym jako swego rodzaju emancypację naszego kraju spod wpływów Niemiec. Jak pan się na to zapatruje?

- Z wielkim zażenowaniem, dlatego, że PiS świadomie wprowadza opinię publiczną w błąd. Po pierwsze stara się nam obrzydzić Unię Europejską, a do dziś nie mamy środków z KPO tylko dlatego, że pan premier nie złożył wniosków nawet o wypłatę tych środków, a nie złożył ich dlatego, że nie spełniamy kamieni milowych (a przecież sam zgodził się w 2019 roku na powiązanie wypłaty środków z praworządnością). Po drugie Mateusz Morawiecki podporządkował politykę unijną pod politykę wewnętrzną. Przez jego działania tracimy wszyscy jako społeczeństwo. Miliardy euro mogłyby płynąć do nas, tak jak płyną do innych krajów, ale to się nie dzieje. Mało tego, ludzie nie mają świadomości, że na środki z KPO została zaciągnięta pożyczka, którą spłacają wszyscy członkowie Unii.

Czyli my jesteśmy dzisiaj w takiej sytuacji: nie dość, że nie mamy tych środków, to jeszcze spłacamy wspólny kredyt.

Druga kwestia, pan premier często mówiąc o Unii Europejskiej zapomina, że decyzje zapadają na Radzie Europejskiej, której on jest członkiem. Gros ważnych decyzji zapada na zasadzie jednomyślności. Jeżeli premier mówi o złej Unii, to kto jest tą Unią? Przecież to pan premier ma głos w tej Unii Europejskiej. Mało tego, na posiedzeniach ministrów czyli posiedzeniach Rady Unii Europejskiej mamy zawsze swojego przedstawiciela. Mamy swojego komisarza od rolnictwa. Ten rząd ma wpływ na to, co się dzieje w Unii Europejskiej, ale mówi tak, jakby to było coś całkowicie poza nami.

- A co z Niemcami, bo o to pytałem?

- Patrząc na to, co się stało w ostatnich ośmiu latach, to jest jedna wielka katastrofa. Poświęciliśmy relacje z naszym dobrym sąsiadem – a proszę pamiętać, że ponad 27% naszego eksportu trafia do Niemiec. To oznacza, że gdyby gospodarka Niemiec "klękła", to byłby to również ogromny cios dla Polski. To jest pierwsza kwestia. Druga sprawa – nieprawda, że Niemcy rządzą Unią. Niemcy są jednym z głównych graczy, ale nie są jedyni. W związku z czym zawsze się budowało sojusze, żeby swoje cele realizować. Dobrze jest współpracować z Niemcami, bo oni mają duży wpływ na to, co dzieje się w Unii, ale nie mają jedynego wpływu. Przypomnę tutaj słowa profesora Bartoszewskiego: Nie chodzi o to, żeby Europa była bardziej niemiecka, tylko żeby Niemcy byli bardziej europejscy. Do tego dążyliśmy, a dzisiaj skłócamy się niepotrzebnie z Niemcami, zaczynając chociażby od tematu reparacji.

- Temat reparacji jest pozytywnie odbierany przez większość społeczeństwa polskiego. Polska poniosła giantyczne straty w wyniku II wojny światowej.

- Z punktu prawnego temat reparacji jest dawno zamknięty. Rząd PiS-u nie chce, żeby społeczeństwo wiedziało, że jest różnica między reparacjami a odszkodowaniami. Reparacje to jest relacja państwo-państwo, a odszkodowania to jest relacja państwo-obywatel. Jeżeli chodzi o kwestię reparacji (państwo-państwo) to rząd świetnie manipuluje swoim elektoratem, bo nie mówi społeczeństwu prawdy. Po I wojnie światowej, kiedy na Niemcy zostały nałożone gigantyczne reparacje, one w pewnym momencie przestały być wypłacane. Wykorzystał to doskonale Hitler, który powiedział, że przestaje wypłacać reparacje, bo one rujnują gospodarkę Niemiec...

- Niemcy przestały spłacać reparacje jeszcze przed dojściem Adolfa Hitlera do władzy. Właśnie dlatego wojska francuskie i belgijskie weszły do Zagłębia Ruhry w latach 20-tych XX wieku.

- Zgadza się, ale finalnie utorowało to Hitlerowi drogę do władzy i doprowadziło do wybuchu II wojny światowej. U schyłku II wojny światowej na konferencjach w Jałcie i Poczdamie Francja, Wielka Brytania, Rosja i USA ustaliły, że reparacje muszą być bolesne, ale wypłacalne, bo tylko wtedy mają sens – nie ma sensu narzucać reparacji tak wysokich, że znowu nie będą wypłacane. Ustalono, że będzie to kwota 20 mld dolarów. Ile to jest dzisiaj, trzeba byłoby sprawdzić. Na tamte czasy była to bardzo duża kwota, z czego połowę, czyli 10 mld dolarów miała otrzymać Rosja, a pozostała kwota była przeznaczona na Francję, Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. Reparacje miały być ściągane z terenów zajętych przez wojska zwycięskich krajów, czyli w przypadku Rosji z późniejszego DDR-u (Niemieckiej Republiki Demokratycznej – red.). Na konferencji w Poczdamie ustalono też, że Rosja wypłaci Polsce 15% ze swojej puli reparacji. Po zakończeniu wojny byliśmy związani z obozem sowieckim, czy nam się to podobało, czy nie.

Rosja wypłacała należną nam część reparacji do 1953 roku. Jak to było robione, to jest osobny temat. Przykładowo dostawaliśmy dzieła Lenina w milionach egzemplarzy – w ramach reparacji. Rosjanie poszli dalej – uznali, że będą pobierać od Polski opłatę manipulacyjną za wypłatę reparacji. Ta opłata była pobierana między innymi w formie węgla. Można powiedzieć, że Rosjanie nas "szwabili" jak chcieli.

Natomiast w 1953 roku Rosjanie zrzekli się reparacji od DDR, a Polacy zrzekli się reparacji od Niemiec, czyli od jednego i drugiego państwa. To był rok 1953. Antoni Macierewicz kwestionował ten dokument, mówiąc, że to jest nieważne, tylko idąc tym tokiem rozumowania powinniśmy uznać za nieważne wszystkie umowy międzynarodowe zawarte do 1989 roku. To oznaczałoby niebywały chaos. Potem doszło do zjednoczenia Niemiec, do konferencji 2+4. Myśmy nie byli tam dopuszczeni, choć pod naciskiem USA braliśmy udział w jednym z roboczych spotkań, ale konferencja 2+4, która umożliwiała zjednoczenie Niemiec za zgodą czterech mocarstw, zamykała definiatywnie temat II wojny światowej, również w kwestii reparacji. PiS i ich prawnicy doskonale o tym wiedzą. Wiedzą, że gdyby dzisiaj wrócić do tematu reparacji, to Niemcy musiałyby się jako państwo dobrowolnie zgodzić na rozprawę przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. Znając realia Niemiec, żadna opcja polityczna – ani rządzący, ani opozycja, a już na pewno nie młode pokolenie polityków, które nie ma nic wspólnego z II wojną światową – nie zgodzi się na to. Tak więc temat reparacji jest zamknięty, a temat odszkodowań jest ciągle otwarty i tu moglibyśmy z Niemcami współpracować. Ale do takich rozmów potrzeba dobrej woli, potrzeba usiąść do stołu – takie rzeczy się załatwia w gabinetach, a nie rozpoczyna od nagłośnienia sprawy w mediach. Proszę zauważyć, że zanim strona polska wysłała raport do Niemiec, to przez dwa lata tłukła temat medialnie w Polsce.




Ludzie:

Marek Krząkała

Marek Krząkała

Poseł na Sejm RP, polityk Platformy Obywatelskiej.