Czwartek, 7 listopada 2024

imieniny: Antoniego, Ernesta, Achillesa

RSS

Agresywny pies pogryzł 15-latkę z Radlina, wcześniej zaatakował jej mamę. Właściciele akity dostali 500 złotych mandatu

27.06.2023 07:00 | 15 komentarzy | sqx

Szarpane rany na nodze i uszkodzony mięsień. To bilans urazów, jakie odniosła 15-latka po ataku agresywnego psa w Radlinie. Rodzice młodej sportsmenki są w szoku. - Ten sam pies trzy lata temu pogryzł żonę. Nadal chodzi bez kagańca - mówi Nowinom ojciec dziewczynki. Dla właścicieli akity sprawa zakończyła się 500-złotowym mandatem. Rodzina nastolatki zapowiada jednak, że skieruje sprawę do sądu.

Agresywny pies pogryzł 15-latkę z Radlina, wcześniej zaatakował jej mamę. Właściciele akity dostali 500 złotych mandatu
Dziewczynkę czeka bolesny powrót do zdrowia. W czasie ataku uszkodzony został mięsień. Zdjęcie po prawej stronie u góry - pogryziona w 2020 roku mama dziewczynki. W obu przypadkach zaatakował ten sam pies. / fot. R. Szindler
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Atak agresywnego psa

W czwartkowe popołudnie, w połowie czerwca, 15-latka wybrała się ze swoim psem na dłuższy spacer, na tzw. "drugie działki" w Radlinie. Kundelek, w szelkach i na smyczy, szedł spokojnie przy niej, kiedy nagle z jednej z posesji wybiegł duży agresywny pies rasy akita. Dziewczynka nie miała chwili na reakcję, zwierzę natychmiast przystąpiło do ataku.

- Córka poczuła silny ból i szarpanie, krzyczała "pomocy", by ktoś się zjawił i zareagował. Po chwili pojawili się właściciele akity. Kobieta zapytała czyja to krew, córka odpowiedziała, że jej. Pies znowu wybiegł i stanął obok dziecka, które chowało się za włacicielką. W końcu ktoś z domowników go zabrał - relacjonuje ojciec dziewczyny, Robert Szindler. Dodaje, że tuż po zdarzeniu do nastolatki podszedł właściciel psa, który opatrzył jej nogę, a swojej żonie polecił wezwać pogotowie i policję oraz powiadomić rodziców.

Kiedy ojciec Natalki przybył na miejce, zastał córkę leżącą na asfalcie. - Wszędzie było pełno krwi. Szokujący obraz. Zapytałem, czy już jedzie pogotowie i jak do tego doszło. Wtedy usłyszałem rzecz absurdalną, że to wina naszego psa, który musiał sprowokować akitę! - oburza się Robert Szindler. Po chwili zjawiła się policja, a następnie mama 15-latki.

"3 lata temu ten sam pies pogryzł żonę"

To co bulwersujące w tej sprawie, to fakt, że pies zaatakował już kolejny raz. W 2020 roku pogryzł mamę 15-latki. - Basia była na spacerze z naszym psem na wolnym terenie, kiedy podbiegł do niej duży pies. Żona próbowała bronić naszego zwierzaka, wzięła go na ręce. Wtedy akita zaczęła ją gryźć po ramieniu i udzie - przekazuje mieszkaniec Radlina. Kiedy poszkodowana wróciła do domu, pojechali na pogotowie.

Lekarze zgłosili sprawę pogryzienia do sanepidu, by ten skierował psa na obserwację pod kątem wścieklizny. - Właścicielka akity kontaktowała się z nami prosząc, byśmy nie zgłaszali tej sprawy. Zapewniała, że pokryje wszystkie szkody. Tymczasem żona przez kilka miesięcy prosiła się o 100 złotych za zniszczoną kurtkę i zwrot za imprezę karnawałową, na którą mieliśmy iść - wyjaśnia Robert Szindler. Dziś żałuje, że trzy lata temu ulegli prośbom właścicielki agresywnego psa. Tego samego, który kilkanaście dni temu zaatakował ponownie, tym razem jego córkę.

"Chodzi Wam tylko o pieniądze"

Pani Barbara, mama nastolatki, kiedy dotarła na miejsce i zobaczyła pogryzioną córkę, mając w pamięci wydarzenia z 2020 roku, powiedziała właścicielom psa: "tym razem za to zapłacicie". - Oczywiście miała na myśli konsekwencje prawne. Jednak od właścicielki psa usłyszała "wam chodzi tylko o pieniądze". To oburzające! Moje dziecko pogryzione leży na asfalcie, a my wysłuchujemy, że chodzi nam o pieniądze - komentuje mieszkaniec Radlina.

Wskazuje, że pies, który jest agresywny, który już raz rzucił się na człowieka, powinien na spacery wychodzić w kagańcu, a posesja ma być zabezpieczona tak, by uniemożliwić mu swobodne wyjście. Dlatego, jak zapowiada, tym razem sprawy nie odpuści, skieruje ją do sądu, by ten zobowiązał właścicieli do zastosowania odpowiednich zabezpieczeń. Robert Szindler, od właścicielki akity usłyszał, że jej pies przeskoczył przez ogrodzenie.

Niedopilnowanie psa - 500 złotych

Właściciele akity otrzymali mandat w wysokości 500 złotych. Sprawa nie została skierowana przez policję do sądu, chociaż ojciec dziewczynki jeszcze na miejscu zdarzenia relacjonował mundurowym, że to nie było pierwsze pogryzienie przez tego psa. 

- Policjant, który pracuje na miejscu ma trzy możliwości, może kogoś pouczyć, może ukarać mandatem bądź skierować sprawę do sądu. Decyduje na miejscu, tu zdecydował o mandacie w wysokości 500 złotych i to najwyższa kara, jaką mógł wymierzyć za to wykroczenie - wyjaśnia mł. asp. Piotr Kaniuka z komendy w Wodzisławiu Śląskim. Gdyby sprawa została skierowana do sądu, ten może wymierzyć grzywnę do pięciu tysięcy złotych.

Mł. asp. Piotr Kaniuka dodaje, że temat przez wodzisławską policję nie został jeszcze zamknięty. O zdarzeniu poinformowano dzielnicowego, który ma rozeznać sytuację. - Jeśli okaże się, że właściciele nie sprawują właściwego nadzoru nad swoim psem, to policjanci będą kierować pismo do organów, które zajmują się nadzorem. Będą dążyć do tego, żeby np. pies był zabrany na obserwację - wyjaśnia mundurowy.

Ojciec poszkodowanej nastolatki nie rozumie dlaczego skończyła się mandatem. Wobec właścicieli psa zapowiada powództwo cywilne i sprawę karną. Oczekuje, że wezmą w końcu odpowiedzialność za zachowanie swojego psa, niedopilnowanie go i dramatyczne skutki braku właściwych działań.

Długi i bolesny powrót do zdrowia

15-latka, bardzo dobra uczennica i miłośniczka sportu, która ma na swoim koncie liczne osiągnięcia, miała za kilka dni brać udział w zgrupowaniu w Warszawie. Tymczasem okazało się, że przez uszkodzony po pogryzieniu mięsień czeka ją bolesne leczenie. - Ma tak zwaną "stopę opadającą", kupiliśmy ortezę, musi ćwiczyć nogę. Do tego emocjonalnie cała ta sprawa naprawdę sporo ją kosztowała - mówi ojciec dziewczynki.

W zdarzeniu ucierpiał również pies Roberta Szindlera. Zaraz po ataku akity zerwał się ze smyczy i pobiegł do domu. Wieczorem, kiedy rodzina wróciła ze szpitala z córką, zauważyli, że na ciele ich zwierzaka jest kilka śladów po ataku psa, które zostały zaopatrzone przez weterynarza.