Poniedziałek, 6 maja 2024

imieniny: Judyty, Juranda, Benedykty

RSS

Solidarność w Raciborzu. Film Szczypińskiego, pomysł Polowego

12.12.2022 10:01 | 6 komentarzy | ma.w

6 godzin serialu w 13 odcinkach oraz dwugodzinny film - dokument Adriana Szczypińskiego o działaczach raciborskiej Solidarności przywołał wydarzenia z lat 80. - Jesteśmy winni udokumentować to, co było przed nami - mówił prezydent miasta Dariusz Polowy, który zlecił wykonanie filmu, a opiekę nad nim powierzył Teresie Frencel. Premiera odbyła się w RCK 11 grudnia.

Solidarność w Raciborzu. Film Szczypińskiego, pomysł Polowego
Bohaterowie nowego filmu Adriana Szczypińskiego - Solidarność w Raciborzu. Po premierze podziękowano im na scenie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Materiał wideo:

- Koniec wieńczy dzieło. Samo dzieło jest udokumentowaniem tego, co jesteśmy winni tym, którzy byli przed nami. W 1980 roku coś się zaczęło, a my korzystamy z tego owoców. Rozmawiałem tu dziś z uczestnikami tamtych wydarzeń i powiedziałem, że to dzięki nim, my teraz już nie musimy - stwierdził D. Polowy.

Prezydent zauważył, że na seans przyszli ludzie, których nie było jeszcze na świecie, gdy rozgrywały się wydarzenia pokazane w filmie. - Nie pamiętają, nie mają świadomości, jak wtedy było. A to był czas, że sufit był bardzo nisko, a człowiek miał poczucie, że do jego rąk, do nóg ma przywiązane sznurki i w każdej chwili ktoś mógł za te sznurki pociągnąć, a wtedy człowiek upadał: tracił pracę, mieszkanie, rodzinę, a nawet życie. Doświadczano tego w zakładach pracy, gdzie był obowiązkowy pochód na 1 Maja, udział na akademii z okazji rewolucji październikowej, gdzie trzeba było przynależeć do organizacji. A wszystko to w atmosferze strachu, beznadziejności. W takiej atmosferze byli ci, co są z nami. Oni byli pierwszymi kamieniami, które ruszyły tą lawiną - podkreślił D. Polowy.

Włodarz uznał, że warto spotkać się z częścią tych raciborzan, którzy 41 lat temu tworzyli Solidarność w Raciborzu. Ci, co przyszli na takie spotkanie spędzili ze sobą prawie 4 godziny na rozmowie. - Okazało się wtedy, że nie mamy takiego raciborskiego Tacyta, który opisałby tę historię, a ona umyka, odchodzi. Wielu już nie znalazło się w tym filmie, nie zdążyło, odeszło. Wpadliśmy wtedy na pomysł nakręcenia filmu dokumentalnego. Tylko musiał być ktoś, kto tych ludzi zgromadzi. Ja lekko pchnąłem ten wózeczek, żeby ten film powstał, ale gdyby nie pani Teresa Frencel, to nie byłoby szans, żebyśmy go dziś oglądali. Jej determinacja, wysiłek. Kto ją zna, ten wie, jak pracuje - zaznaczył Dariusz Polowy.

Teresa Frencel przyznała, że jako długoletnia przewodnicząca oświatowej Solidarności była tak pochłonięta swoją pracą, że dopiero jak przyszła na zaproszenie z okazji 40-lecia związku i wysłuchała zwierzeń oraz opowiadań ówczesnych działaczy, stwierdziła, że trzeba to udokumentować, zapisać to w kartach historii. - Rozmawiałam z uczniami i oni nie znali tej przeszłości. Gdy mówiłam o strajkach Solidarności, to pytali mnie o Racibórz. Bo nic o tym nie było wiadomo ze szkoły - zauważyła Frencel. Jej zdaniem bez prezydenta Polowego nie byłoby tego filmu. - W imieniu wszystkich ludzi Solidarności serdecznie dziękuję - podkreśliła.

Frencel dziękowała wszystkim uczestnikom filmu - świadkom tamtych czasów. - Im się to należy, oni podzielili się swymi doświadczeniami. Widać było ich emocje. Z ogromną przyjemnością przychodziłam na te nagrania. Za te przeżycia im dziękuję. Mam nadzieję, że my coś rozpoczęliśmy. Może zachęcimy do wspomnień pozostałych, zwłaszcza tych, którzy odmówili udziału w filmie - stwierdziła T. Frencel. Miała na myśli m.in. Andrzeja Markowiaka. Tak zaczyna się film Szczypińskiego - od wyjaśnienia pani Teresy, dlaczego nie ma w nim najbardziej znanego z działaczy raciborskiej Solidarności, późniejszego prezydenta miasta i posła PO.

Adrian Szczypiński powiedział, że na początku mowa była tylko o serialu. - W planach nie było filmu, bo ta formuła nie pozwoliłaby ująć wszystkich wspomnień, to przecież kilkanaście osób i dwugodzinny film nie wystarczy. Powstało 16 godzin nagrań, z czego w serialu znalazło się 6. Gdy serial był ukończony, pani Teresa stwierdziła, że film też musi być. Bo serial nie wszystkich przyciągnie, a film bardziej. Miała rację. Film gwarantuje inną temperaturę wrażeń, inną jakość emocjonalną - powiedział A. Szczypiński.

- Jeśli zdarzy się, że ktoś się ośmieli, albo pani Teresa jeszcze kogoś namówi i zbierze się materiał na kolejny odcinek, to albo Miasto, albo ja osobiście sfinansuję takie projekt - zadeklarował w RCK włodarz Raciborza.