W lasku przy Warszawskiej grasuje zboczeniec?
Do naszej redakcji dotarły informację na temat zboczeńca, który ma grasować w lasku między ulicami Warszawską i Północną. Policja otrzymała takie zgłoszenie, ale jak do tej pory policja nic nie znalazła.
Według relacji świadków, już w tamtym roku widziano mężczyznę, który ukrywając się w lasku obserwował wracające uczennice i onanizował się. Ma to być wysoki, łysy mężczyzna w wieku około 30 lat. Pojawia się on w różnych porach dnia. Najczęściej są to godziny wczesnego popołudnia, kiedy uczniowie wracają z pobliskiej szkoły.
- Wyglądał na takiego zwyczajnego, zadbanego mężczyznę - mówią dwie licealistki, które codziennie przechodzą obok wspomnianego lasku.
Jedna z uczennic Zespołu Szkół nr 2 powiadomiła o tym zdarzeniu policję. Po jej przybyciu na miejsce nikogo nie znaleziono. - Rzeczywiście mieliśmy takie zgłoszenie, jednak patrol policji tej informacji nie potwierdził - powiedziała nam rzeczniczka KMP w Jastrzębiu-Zdroju.
Zaraz po spotkaniu naszego dziennikarza ze świadkami, którzy opowiedzieli o mężczyźnie, w okolicy ulicy Warszawskiej można było spotkać patrol policji.
Komentarze
40 komentarzy
Inwestycja w tym miejscu nie doszła do skutku gdyż wszystko blokował p.Sławik i Zdrowa Polska (czytaj właściciele Lewiatanów). A teraz gdy p.Sławik jest prz. RM to wciska mieszkańcom ciemnotę że jest za inwestycjami w tym miejscu. Obłudnik i krętacz
Kilka rzadkich okazów tam odkryli-bezdomnych,pijaków i żuli....
Inwestycje na tym terenie nie doszły do skutku, ponieważ ekolodzy odkryli tam rzadki okaz jakiegoś owada.
Mieszka taki pan wysoki na Oolskiej jeździ niebieskim samochodem i zaczepiał dziewczynki to moze to on ?
Do jastrzębianek. Z tego co mi wiadomo MZK zorganizował specjalną linie autobusową przebiegającą obok miejsc gdzie widziano ostatnio rzekomego zboczeńca. Obowiązuje strefa czasowa do 20 min. Można także wykupić bilet miesięczny :))
Może to tajniacy podczas służby straszą ludzi ?
Bezdomni już nie śpią w kanałach, bo wejścia zamknięto, parę lat temu, w srodku zimy, co spowodowało, że jeden z nich zamarzł. Natomiast mają tam takie swoje obozowisko, robią ogniska, zbierają owoce z opuszczonych sadów i pewnie też polują, bo już dawno tam bażantów nie widziałem, a było ich zatrzęsienie. Nie robią generalnie jednak nic złego i nie zaczepiają przechodniów.