Piątek, 8 listopada 2024

imieniny: Seweryna, Gotfryda, Hadriana

RSS

Książę Jan II żelazny stracił dwóch księży bez procesu. Jednym był żorski proboszcz

05.11.2021 14:51 | 0 komentarzy | ska

W dawnych dziejach naszej historii polityczne losy przeplatają się z historią religii. Nie ma w tym nic niezwykłego, że dawną przeszłość poznajemy nie tylko przez fakty związane z np. informacjami o założeniu danej osady - miasta, czy jakieś fakty z dziejów politycznych regionu, ale także poprzez źródła mające związek z duchowością i religijnością. To jeden z istotnych składników życia w dawnych czasach.

Książę Jan II żelazny stracił dwóch księży bez procesu. Jednym był żorski proboszcz
Okazuje się, że tajemniczy żorski proboszcz stracony przez Jana II nazywał się Konrad Segehardi.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Straceni bez procesu

Co stało się jesienią 1390 roku? Co było przyczyną śmierci Konrada i drugiego kapłana ? Niewykluczone, że chodziło o kwestie natury ekonomicznej i związane z miastem, które przez pewien czas funkcjonowało poza władzą Jana II. Czy Konrad dysponował jakimiś nowym przywilejem, którego książę nie respektował, czy za kimś się wstawił, czy też odważył się publicznie skrytykować krewkiego księcia wobec jego polityki w mieście? Tego nie wiemy, ale fakt, że wydarzyło się to po powrocie Żor pod władzę Przemyślidy raciborskiego daje do myślenia.

Korzystając z badań nad tym tematem, które obecnie prowadzi dr Bogdan Kloch z rybnickiego Muzeum im. o. Emila Drobnego trzeba stwierdzić, że sprawa egzekucji na kapłanach miała specyficzny posmak, odnoszący się z jednej strony do polityki, a z drugiej do cech charakteru młodego księcia Jana II. Nie jest przypadkiem, że to jego dziadek od strony matki - Anny księżniczki żagańskiej - Henryk V książę żagański nosił przydomek „Żelazny”. Był surowego i bezwzględnego usposobienia, poprzez żonę miał związki z Piastami mazowieckimi, a tu, jak wiemy pra, pra, przodek, Konrad I mazowiecki kazał torturować kanonika ks. Jana Czaplę w 1239 r. Ten był bliskim współpracownikiem mazowieckiego księcia i mentorem jego synów. Lecz popadł w niełaskę. W wyniku tortur zmarł, a ciało dla postrachu powieszono na szubienicy. Na Konrada I mazowieckiego i jego żonę księżnę Agafię, która odegrała w tej sprawie swoją rolę, spadła klątwa arcybiskupa gnieźnieńskiego, a na diecezję płocką surowy interdykt (zaprzestanie sprawowania jakichkolwiek sakramentów, w tym chrześcijańskich pochówków). Z powodu tej sytuacji książę musiał się ukorzyć i przyjąć pokutę, bo widmo utraty władzy za swój postępek było bardzo realne.

Brat zmarłego księdza starał się o urząd

I tu wracając do Żor nie słyszymy by książę Jan II miał być obłożony klątwą, a księstwo interdyktem, zatem wyrok, choć niesprawiedliwy nie był zupełnie bezprawny. Co zatem się stało? To zapewne pozostanie tajemnicą, ale badania dra Bogdan Klocha ujawniają nowe szczegóły związane z żorskim plebanem Konradem. Czeskie źródła powiązane z Kurią Rzymską informują, że w pół roku po tych zdarzeniach, wiosną 1391 roku niejaki Jan Segehardi, kleryk diecezji wrocławskiej starał się o dochody z kościoła parafialnego w Żorach, które pozostały po śmierci tamtejszego plebana imieniem Konrad Segehardi. Mandat z 22 kwietnia 1391 roku biskupa Tuy (Hiszpania) i opata opactwa NMP na Piasku (Wrocław) w imieniu Kurii Rzymskiej potwierdzał jego prawa. Tym samym poznajemy nazwisko księdza Konrada i najpewniej jego rodzonego brata, najpewniej następcy na urzędzie proboszczowskim. Czy Konrad i jego brat Jan wywodzili się z środowiska żorskiego? Na pewno byli kapłanami wywodzącym się z niemieckojęzycznej społeczności. Wyciszenie całej sprawy jest tu dość symptomatyczne. Książę Jan II miał dobre relacje z dworem króla czeskiego Wacława IV, zresztą w czeskim kręgu miał się dopuścić kolejnych aktów przemocy, za które nie poniósł także poważniejszych konsekwencji. Tak rodziła się jego czarna legenda. Ale z czasem, po wielu latach, gdy fundował nową kolegiatę (faktycznie przeniósł ją z zamku do miasta) w kościele miejskim w Raciborzu (maiło to miejsce w 1416 r.), miała to być fundacja, w której prosił o modlitwę i sprawowanie ofiary mszy świętej za siebie i swych następców, by złe nawyki, gniew, nieumiarkowanie oraz furia ustały i nie zagrażały dynastii (po dziadku ze strony matki i po dalszych przodkach). Zatem czy to właśnie ów gniew ponad miarę był przyczyną tragedii księdza Konrada Segehardi z Żor? Cokolwiek uczynił kara jaka go spotkała zaciążyła na wizerunku księcia, który musiał pewnego dnia zacząć się rozliczać ze swoim sumieniem, mając świadomość swego porywczego charakteru. Upływający czas i wiek księcia zmiękczył go. Nie pierwszy to przypadek w historii, gdy cechy osobiste ludzi władzy przyczyniły się do dramatu innych, lecz na pewno to rzadszy przykład, gdy pokora i ciężar winy zmienia powoli człowieka. Była tego świadoma jego żona, księżna Helena, przy której charakter Jana II najpewniej nieco złagodniał (była jego żoną dopiero od 1407 r.). Gdy Jan II zmarł, księżna wdowa czyniła fundacje. Były formą ekspiacji za duszę zmarłego męża, zapewne też służyły oczyszczeniu jego duszy z tego pamiętnego zdarzenia z października 1390 roku. Tak poznajemy kolejne nowe informacje, które wzbogacają naszą wiedzę o dziejach mieszkańców Żor. Marcin Wieczorek