Didżej z nocnego klubu, łowca okazji z latarką i niepalący kolekcjoner papierosów. To oni byli na pierwszym jarmarku w Krzanowicach
Nie spodziewałem się, że w naszym debiucie będzie tak dużo wystawców. Jestem zadowolony. Jak na pierwszy „strzał” wyszło fajnie - powiedział nam organizator Jarmarku Staroci w Krzanowicach. Ma wejść do kalendarza na stałe, w każdą drugą niedzielę miesiąca.
Dzieła z górnej półki
Pasją handlową pana Krzysztofa spod Głubczyc jest malarstwo. W tym się specjalizuje przede wszystkim. - Jak coś biorę na handel to dzieła z najwyższej półki, takie muzealne. Znam się na tym i siedzę w temacie - powiedział nam mieszkaniec Opolszczyzny. Na stoisku miał też - jak powiedział - pamiątki po córce, która w dzieciństwie zbierała zasuszone owady. - Niektóre te okazy są w niektórych krajach zakazane do takiego ich uwieczniania. Grożą za to kary pieniężne. Mam np. ćmę chińską. Mógłbym mieć przez nią kłopoty gdzie indziej - zauważył nasz rozmówca.
Modne żabki i nowe liski
Grażyna Jeleń z Gorzyczek tworzy zabawki ręcznie szyte z bawełny i lnu. - Są bardzo bezpieczne dla dzieci, małych i dużych - podkreślała. Na stoisku były: zajączki, kotki, koniki, misie, króliczki i inne maskotki. - Sama to wszystko zrobiłam. Zostało dużo towaru z zeszłego roku, przez pandemię - tłumaczyła. Lubi wymyślać nowe zabawki. Teraz proponuje liski. - Ja wolę te tradycyjne maskotki. Aktualnie żabki są w modzie, a wcześniej trend wyznaczały sówki, a przed nimi jednorożce - opowiadała nam handlująca. Tworzy zabawki odkąd przeszła na emeryturę. Wcześniej pracował na poczcie, ale szyła od zawsze. - Przyjazd na jarmark to sposób na wyjście z domu, spotkanie towarzyskie i jest do tego jakiś zastrzyk gotówki - podsumowała.
Kolczyki ze Stylowego garażu
Biżuterię z woreczków lnianych przywiozła na krzanowicki rynek pani Tatiana z Radlina. Prowadzi tam sklep przy domu "Stylowy garaż". - Nikt na świecie nie ma takiej biżuterii, jaką tu sprzedaję. Są naszyjniki, bransoletki - pokazywała nam ich twórczyni. Polecała kolczyki "trzy kółeczka" - lekkie, przewiewne, idealne na lato. W cenie od 15 do 20 zł. - U mnie na chęć tworzenia biżuterii wzięła się trochę ze skąpstwa. Spodobał mi się taki artystyczny pierścionek w jednej z kwiaciarni i go sobie kupiłam. Kosztował 40 zł. Podejrzałam jak jest zrobiony i zrobiłam podobny. Mój był tańszy o połowę. I robię takie szydełkowe pierścionki. Taka artystka ludowa ze mnie. Chodzę na różne warsztaty i zajęcia. Jak mi idzie sprzedaż? Niekiedy i 20 pierścionków sprzedam, ale niekiedy schodzą tylko anioły, które też maluję - podsumowała pani Tatiana.
Cena nie chwyta za serce
- Bardzo dobrze, że przybywa imprez w plenerze. Ludzie mają dosyć pandemii, chcą wyjść z domu. Jak ktoś mieszka w bloku, to miał prawie jak w więzieniu, kiedy był lockdown - mówił nam pasjonat zegarków Tomasz Niedźwiedzki. Jest organizatorem targu staroci w Pietrowicach Wielkich, ale jeździ na tego typu imprezy w regionie. Pokazał nam oryginalny zegarek Henry Moser. - Na chodzie, sygnowany i mechanizm po serwisie. W pięknym stanie za 350 zł. Jak za taki zegarek to nie jest cena, która chwyta za serce. I mam jeszcze ciekawostkę. Pierwszy raz mi się trafił taki zegarek Doxa. Godzina jet na nim skacząca. Sekundnika brak. Pochodzi z lat 1915-1930. Zdobyłem go na giełdzie w Łodzi. Wart jest około 4 tys. zł. Ma wymienioną sprężynę i sygnowany dekiel - opowiadał z pasją pan Tomasz. Przyznał, że "po prostu kocha zegarki".