Czy Rafako ma najgorsze za sobą? Nowy prezes: Wracamy do normalnej działalności biznesowej
O błędach przeszłości, które doprowadziły Rafako na skraj upadłości, konieczności dostosowania się do realiów rynku, postawie spółek skarbu państwa, zwolnieniach grupowych oraz poszukiwaniu inwestora rozmawiamy z prezesem Rafako Radosławem Domagalskim-Łabędzkim rozmawiali Arkadiusz Gruchot i Wojciech Żołneczko.
– Rafako realizuje projekt badawczy „Bloki 200+”. Jego wdrożenie, według informacji podawanych przez spółkę, pozwoliłoby nie tylko na dostosowanie kilkudziesięciu przestarzałych bloków energetycznych w Polsce do wyśrubowanych unijnych norm emisji zanieczyszczeń, ale również wykorzystanie ich do współpracy z odnawialnymi źródłami energii. To naprawdę realne?
– Owszem. Technologia opracowana przez Rafako zmieni parametry pracy bloków energetycznych o mocy 200 MWe w taki sposób, że będą lepiej dostosowane do pracy z większą zmiennością obciążenia oraz dużą liczbą odstawień i uruchomień. Rozwiązania, które teraz wprowadzamy umożliwią też podwyższenie sprawności produkcji energii przy jednoczesnym zachowaniu restrykcyjnych wymagań dotyczących emisji gazów w spalinach. W ramach tego projektu budujemy również m.in. instalację usuwania rtęci i boru ze ścieków, co pozwoli wypełnić kryteria środowiskowe wynikające z konkluzji BAT**. Tym samym kilkadziesiąt bloków 200 MW, które obecnie pokrywają ponad 50 procent zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce może zostać dzięki naszej technologii przystosowanych do współpracy z alternatywnymi źródłami energii. Program „Bloki 200+” ma szansę stać się istotną częścią procesu dekarbonizacji polskiej gospodarki i uzupełnieniem pracy OZE. Chcemy czerpać korzyści ekonomiczne z komercjalizacji tej technologii w Polsce i za granicą. Przygotowujemy się do tego procesu.
– Mówi pan o organicznym rozwoju i ograniczeniu skali działania. Czy w tym nowym Rafako jest miejsce dla takiej spółki jak PGL Dom, której działalność nie ma nic wspólnego z tym, czym zajmuje się Rafako (PGL Dom zarządza oraz posiada własne nieruchomości, właścicielem spółki jest Rafako)?
– To jest pewien zasób, który chcemy właściwie wykorzystać, tak by ten majątek pracował na rzecz Rafako i jego akcjonariuszy, wzmacniając dość wątłą sytuację finansową spółki.
– Czy w zarządzie Rafako czujecie, że macie wsparcie dla waszych działań ze strony lokalnego środowiska? Ktoś Wam pomaga?
– Jako nie-raciborzanin jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo Rafako jest włączone w życie lokalnej społeczności, jak bardzo zrośnięte jest z regionem. To widać również po tym, jak dużo emocji wzbudza sytuacja Rafako. Interwencja pani senator Ewy Gawędy nie jest oczywistością***. W innych częściach Polski nieczęsto zdarza się, żeby osoby publiczne były tak bardzo zainteresowane losem podmiotów gospodarczych. Tutaj wspierają nas nie tylko parlamentarzyści, ale również władze miasta, prezydent Dariusz Polowy, a także inne osoby utożsamiające się z regionem. Wszystkim zależy na tym, żeby Rafako mogło przetrwać. Należy to docenić. Zwłaszcza, że cały region, mówię o Śląsku, czeka czas trudnej transformacji energetycznej. Jesteśmy na początku tego procesu, ale on przyspiesza dramatycznie. Dlatego Rafako nie ma czasu. Będziemy nadal zabiegać o wsparcie parlamentarzystów, europosłów, samorządowców związanych z regionem w dostosowaniu Rafako do wymogów branży. Myślę, że nie jesteśmy bez szans jeśli chodzi o powodzenie całej tej operacji.
** Konkluzja BAT to zbiór norm środowiskowych zatwierdzonych przez Unię Europejską. Energetyka miała czas na dostosowanie się do tych wymogów. Niespełniające norm elektrownie i elektrociepłownie będą musiały zostać wyłączone lub zmodernizowane.
*** O interwencji senator Ewy Gawędy pisaliśmy TUTAJ.
Komentarze
3 komentarze
Ten facet bredzi
Za pół roku śladu po nim nie będzie...
Radziu będziesz siedział. Bez korupcji i politycznych układów Rafako dawno powinno zbankrutować. To że główny wierzyciel PKO BP zapomniał zagłosować podczas rozstrzygania układu
było polityczną ustawką. Ty, Borys, Piasecki, Milczarski i Papierski jesteście umoczeni po uszy. To co podatnicy stracili na waszych szwindlach nigdy nie zostanie zwrócone do skarbu państwa. Jedna z największych afer finansowych za czasów PiS.