Wtorek, 30 kwietnia 2024

imieniny: Katarzyny, Mariana, Lilii

RSS

Przedsiębiorcy z Raciborza liczą straty i popadają w długi. "Długo nie wytrzymamy"

08.04.2020 12:00 | 0 komentarzy | żet

Wywołany pandemią koronawirusa kryzys gospodarczy puka już do bram Raciborza. Początkowo największe trudności dotknęły gastronomię, turystykę i hotelarstwo, jednak każdy kolejny tydzień walki z epidemią przynosi nowe obostrzenia oraz kłopoty w kolejnych branżach, począwszy od usług, przez handel i szeroko rozumianą produkcję, po budowlankę. Przedsiębiorcy z Raciborza bez ogródek przyznają, że ich firmy długo w takim stanie nie wytrzymają. Widmo zwolnień pracowników, zawieszenia a nawet likwidacji działalności gospodarczej staje się coraz bardziej realne.

Przedsiębiorcy z Raciborza liczą straty i popadają w długi. "Długo nie wytrzymamy"
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Klienci wypisywali się już wcześniej

Z reguły wiosna przynosi ożywienie na rynku usług fryzjerskich. Jednak w tym roku z powodu epidemii ta działalność zupełnie zamarła. – Zakłady fryzjerskie są zamknięte od 1 kwietnia, ale już wcześniej klienci masowo się wypisywali. – mówi Agnieszka Gorczowska z Raciborza, która prowadzi w Baborowie salon fryzjerski „Creative Atelier”.

Fryzjerka przyznaje, że obecnie wszystko zależy od tego, czy przedsiębiorcy mają oszczędności czy nie, bo kwestia rządowej pomocy jest skomplikowana. – Konsultowałam się z księgową. Warunki, które trzeba spełnić są wyśrubowane. W moim przypadku sam ZUS i wynagrodzenia to są spore kwoty. Nie wiem, czy będę w stanie utrzymać czterech pracowników – mówi A. Gorczowska.

Jak długo Agnieszka Gorczowska będzie w stanie utrzymać swój biznes w obecnym kształcie? – Dwa tygodnie, później będzie coraz gorzej – odpowiada krótko.

Po świętach żarty się skończą

Gdy pytamy Dariusza Biela, właściciela księgarni Sowa, jak obecna sytuacja wpływa na jego biznes, ten odpowiada z właściwym sobie czarnym humorem: wzrost obrotów i kolejki do kasy! A na poważnie? – Na poważnie to w poniedziałek w sklepie były dwie osoby – razem ze mną. Średnio mam dwóch – trzech klientów na dzień – mówi księgarz.

Podczas epidemii handel książkami niemalże w całości przeniósł się do internetu. – Tam coś się dzieje, ale marża musi być minimalna. Tak naprawdę jesteśmy za mali, żeby móc konkurować w Internecie. To co sprzedajemy, to głównie książeczki dla dzieci po pięć złotych. Robimy to tylko po to, żeby z głodu nie umrzeć – słyszymy od przedsiębiorcy.

Dariusz Biel prowadzi księgarnie w Raciborzu, Rybniku i Żorach. Niestety dla siebie, w żadnym z tych miast nie wynajmuje lokalu od miasta. Niestety, bo samorządy wprowadzają zwolnienia z opłat czynszowych dla przedsiębiorców, którzy wynajmują lokale komunalne. Tymczasem D. Biel, tak jak wielu innych przedsiębiorców, korzysta z nieruchomości wynajmowanych od osób prywatnych. – Powiem szczerze, że rozmowa na ten temat z prywatnymi właścicielami nie jest prosta – mówi.

Księgarz z Raciborza uważa, że gospodarka będzie działać siłą rozpędu do Świąt Wielkanocnych. – Jeśli po świętach te wszystkie ograniczenia zostaną przedłużone, to żarty się skończą. A jak ludzie stracą pracę, to nawet handel w Internecie się skończy – przewiduje.

Zdaniem Dariusza Biela, mechanizmy rządowej tarczy antykryzysowej nie sprawdzą się w praktyce. Uzależnienie pomocy np. od przychodów, może przynieść efekt odwrotny od zamierzonego – ucieczkę wielu firm w szarą strefę. Poza tym im bardziej skomplikowane reguły udzielania pomocy, tym większy koszt obsługi systemu, który koniec końców spoczywa na barkach podatników – w tym przedsiębiorców.


Weź udział w akcji Nowin i lokalnych przedsiębiorców, której celem jest ratunek firm i miejsc pracy w naszym regionie. Szczegóły:

Kupuję-ratuję, czyli każdy może pomóc!


Obroty spadły, nie wiadomo co będzie za rok

Epidemia koronawirusa odbiła się również na firmach świadczących usługi dla osób pracujących sezonowo za granicą. Jednym z takich przedsiębiorstw jest raciborska spółka Dutchables, którą prowadzi Aleksander Gromotka wraz z żoną Wandą. Firma świadczy usługi m.in. w zakresie rozliczeń podatków holenderskich oraz tłumaczeń. – Inne biura tego typu są otwarte, ale my w trosce o zdrowie nasze i naszych klientów postawiliśmy wyłącznie na zdalną obsługę – telefoniczną lub mejlową. Rodzi to różnego rodzaju komplikacje, gdyż w naszej działalności bardzo często potrzebujemy wglądu, kserokopii lub skanów dokumentów. Nie każdy ma w domu skaner, więc dostajemy zdjęcia tych dokumentów, a jakość fotografii nie zawsze jest wystarczająca. Często nie jesteśmy w stanie załatwić nawet prostych spraw, gdyż potrzeba do tego listu poleconego, a obecnie na poczcie dostępne są jedynie listy ekonomiczne – mówi A. Gromotka.

Przedsiębiorca z Raciborza szacuje, że w ostatnich tygodniach obroty w jego firmie spadły przynajmniej o połowę. Raczej trudno spodziewać się, że w kolejnych miesiącach będzie lepiej, gdyż wiele osób, które planowało wyjazd do pracy w Holandii w lutym lub marcu, odwołało go. – Obsługujemy nie tylko klientów indywidualnych, ale również firmy. Wiele z nich wysyła już pracowników na postojowe. Każdy liczy, że wszystko to skończy się w przeciągu dwóch tygodni i będzie można wrócić do normalności. Panuje duża niepewność, bo łańcuch dostaw już teraz został zakłócony. My jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że nie mamy dużych kosztów utrzymania, bo nie mamy pracowników – pracujemy sami. Jednak wiemy, że w innych firmach wkrótce zaczną się zwolnienia – dodaje A. Gromotka.

Podniesiemy się z tego tak jak po powodzi

Myliłby się ten, kto sądziłby, że kryzys nie dosięgnie branży budowlanej. Wszak budowlanka mogłaby w ciągu najbliższych miesięcy realizować konrakty zawarte jeszcze w czasie wielkiego zapotrzebowania na usługi budowlane. – Klienci już teraz wnoszą o wstrzymanie robót. Kontrakty, które nie były obwarowane karami za odstąpienie od umowy, są wypowiadane – mówi Grzegorz Kampka, właściciel Zakładu Remontowo-Budowlanego Kampka D.G.

Znany raciborski przedsiębiorca przyznaje jednak, że obecnie większych trosk przysparza mu Zajazd Biskupi. – Rząd kazał mi zamknąć hotel i restaurację. Wszystko stoi, otworzyć nie mogę, płacić ludziom muszę. Nie wiem co dalej z tym będzie – mówi.

Choć Grzegorz Kampka wieszczy nadejście wielkiego kryzysu za kilka miesięcy, to nie traci optymizmu. – Polacy są robotnymi ludźmi i się z tego szybko podniosą – tak jak po powodzi. Będą na to ciężko pracować. Właśnie dlatego nie można ich trzymać na siłę w domach, nie dając nic w zamian – dodaje.

Nie przewidujemy zwolnień grupowych

Wielu mieszkańców nie tylko powiatu raciborskiego, ale całego regionu spogląda z niepokojem na Eko-Okna. Nic dziwnego, firma Mateusza Kłoska daje pracę ponad siedmiu tysiącom osób.

W rozmowie z Nowinami M. Kłosek przyznaje, że spadek zamówień sięga 40 – 50%. Dotyczy to wszystkich klientów, jednak w szczególności Włoch (transport do tego kraju został całkowicie wstrzymany), a także Francji, Hiszpanii czy Niemiec. – Nie wiemy kiedy to się poprawi. Na szczęście mieliśmy zaciągnięte kredyty obrotowe, które ratują nas w tej sytuacji – mówi właściciel Eko-Okien.

Spadek zamówień przełożył się na ograniczenie funkcjonowania zakładu. Produkcja nie jest realizowana na trzech, lecz na dwóch zmianach. Część wynagrodzenia przeliczana jest według stawek za postojowe. Wszystko po to, aby uniknąć masowych zwolnień.

– Na razie nie przewidujemy zwolnień grupowych. Liczymy, że uda się to przetrwać – mówi Mateusz Kłosek, właściciel Eko-Okien.

* * *

Na koniec rozmawiamy z Mirosławem Ruszkiewiczem, dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w Raciborzu. Dobra wiadomość jest taka, że jak dotąd żaden z funkcjonujących w powiecie raciborskim zakładów pracy nie zgłosił grupowych zwolnień. A zła wiadomość? W urzędzie codziennie odbieranych jest kilkaset telefonów – od osób dzwoniących w sprawie wpisu do rejestru bezrobotnych oraz przedsiębiorców potrzebujących wsparcia państwa (tzw. tarcza antykryzysowa działa w oparciu o powiatowe urzędy pracy).

Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Raciborzu przyznaje, że zainteresowanie przedsiębiorców rządowym wsparciem jest ogromne. Aby sprostać tym potrzebom, M. Ruszkiewicz wprowadził w urzędzie dwuzmianowy system pracy. PUP w Raciborzu przyjmuje już wnioski na wsparcie mikroprzedsiębiorstw. Wypłata pierwszych niskooprocentowanych pożyczek już ruszyła.

Z zamiarem rejestracji w urzędzie pracy noszą się przede wszystkim osoby, które wróciły z pracy za granicą i nie mogą do niej wrócić. Jednak wiele wskazuje na to, że wkrótce dołączą do nich również mieszkańcy, którzy na co dzień pracowali w powiecie raciborskim. – Jestem przekonany, że kwiecień będzie miesiącem wzrostu bezrobocia, choć zazwyczaj było odwrotnie – mówi M. Ruszkiewicz. Póki co, wielu bezrobotnych powstrzymuje przed rejestracją zamknięcie urzędu na bezpośrednią obsługę. Zarejestrować można się zdalnie, ale do tego potrzeba profilu zaufanego lub podpisu elektronicznego. Nie wszyscy nimi dysponują. – Gdy obostrzenia sanitarne zostaną zniesione, skok bezrobocia będzie pewny – podkreśla dyrektor Ruszkiewicz.

Wojciech Żołneczko



Ludzie:

Dariusz Biel

Dariusz Biel

Księgarz, przedsiębiorca. Prowadzi od dekad księgarnię przy ul. Długiej w Raciborzu, popularny "pan Darek".

Dawid Wacławczyk

Dawid Wacławczyk

Wiceprezydent Raciborza

Mateusz Kłosek

Mateusz Kłosek

Właściciel firmy Eko-Okna.

Mirosław  Ruszkiewicz

Mirosław Ruszkiewicz

Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Raciborzu.