Radny Kusy na sesji mówił o fabrykach hejtu z pieniędzy podatników
Przewodniczący komisji rewizyjnej i szef klubu radnych PiS na lutowej sesji powiatowej wystąpił w sprawie PKS-u. Odnosząc się do niedawnej przeszłości spółki oraz kontroli w niej przeprowadzonej podał „sprawy, o których pewnie byśmy się nigdy nie dowiedzieli”.
Ankieta
zobacz wszystkieJak oceniasz PKS Racibórz jako pasażer?
Radny poruszył też wątek wysokich premii przyznanych pracownikom administracyjnym. Prezes spółki bronił się, że mimo trudnej sytuacji nie mógł dyskryminować tej części kadry. Chciał motywować ją do pracy. Premie były wyższe niż dla kierowców, którzy wtedy odchodzili od przewoźnika m.in. do Eko-Okien. Na te nagrody przeznaczono w 2017 roku 113 tys. zł, a rok później - 180 tys. zł.
Kusy oznajmił, że komisja rewizyjna orzekła ostatecznie, że nadzór nad spółką był prawidłowy w znaczeniu formalnym. Dodał, że radnym zabrakło kompetencji, by kierować inne uwagi, we wspomnianych przezeń tematach. Zdaniem rajcy to właściciel (Powiat), mając wiedzę z protokołów komisyjnych i posiadając stosowne kompetencje, powinien był zająć się poruszonymi wątkami. Tymczasem radni usłyszeli co innego. - Były kontrole, jedna, druga i wszystko wyszło świetnie. Moim zdaniem to kwestia dyskusyjna - zaznaczył T. Kusy.
To była pierwsza część długiej, jak na warunki sesji powiatowej, wypowiedzi radnego PiS-u. Gdy przeszedł do kolejnej, stwierdził, że to o czym opowie, bardzo go zdumiało.
Kusy wrócił do sytuacji sprzed 4 lat kiedy na sesji w lutym 2016 roku ówcześni radni opozycji Dominik Konieczny i Dawid Wacławczyk wystąpili z wątpliwościami co do rentowności kursów PKS do Krakowa i Katowic. Wówczas członek zarządu Piotr Olender negował wątpliwości opozycji i zwracał uwagę, że samorząd ma dokumenty (gdzie sytuację spółki przedstawiano jako dobrą), a radni opierają swe wnioski o problemach wyłącznie na swej intuicji. Tomasz Kusy stwierdził już na lutowej sesji 2020 roku, że nakłady na kursowanie do Katowic i Krakowa w 2016 roku oparte były na cenach dumpingowych i PKS na tym tracił, czego dowodził były prezes K. Kitliński.
Później radny przytoczył publikacje prasowe (w portalu nowiny.pl) dotyczące krytycznych listów na temat wystąpień radnych Koniecznego i Wacławczyka. Zarzucano w nich radnym działanie na szkodę powiatowej spółki. Później ukazały się przeprosiny autorów tych listów wobec zarzutów pod adresem rajców.
- Może byśmy zapomnieli o tym po latach, ale temat przypomniał w czerwcu ubiegłego roku były prezes Kitliński w swojej korespondencji do szefa komisji rewizyjnej. Ta dopytywała prezesa PKS czy odpowiedzi na zapytania radnych były konsultowane przez zarząd powiatu z szefostwem PKS-u. Były. Pojawił się wątek nagradzania przez spółkę „młodego człowieka prowadzącego portal, blog w Rybniku” i „atakujących wpisów internetowych na radnych”. Na pytania o to szef PKS zasłaniał się niepamięcią. Przyznał jedynie, że wykonywano zdjęcia dokumentujące działania konkurencji przewoźnika, by udowodnić mu niewłaściwe praktyki. Robił to człowiek, którego Tomasz Kusy nawał „panem es” i był on zatrudniony w PKS, prowadzący wtedy Facebook przewoźnika. Według informacji przekazanych przez byłego szefa przewoźnika z Raciborza miał za zadanie atakować radnych, którzy podjęli krytykę PKS na forum rady powiatu. Miał za to otrzymać wynagrodzenie ze spółki. „Pan es” został przedstawiony jako pasjonat transportu publicznego. Jego nazwisko rozpoznał później radny Dawid Wacławczyk, kojarząc je z przeprosinami, jakie zamieszczono w internecie.
- Prezes pytany o te sprawy nie przypominał sobie tego - stwierdził Kusy i dodał, że nie dziwi się tej niepamięci.
Szef komisji rewizyjnej dodał, że dyskusja na powyższy temat wykraczała poza zakres kontroli, więc radni nie wystąpili w tej sprawie. Członek komisji Piotr Olender stwierdził, że to wątek dla komisji skarg, a nie rewizyjnej, że sprawę można zgłosić do organów ścigania, jeżeli jest podejrzenie złamania przepisów prawa.
- To jest w dużym skrócie. Jak ktoś uważa, że wszystko się dzieje świetnie w PKS, to według mnie pewne granice zostały przekroczone. Ile jeszcze mamy fabryk hejtu opłacanych przez podatników, ze środków Powiatu? Jest mnóstwo hejtu wobec radnych i nigdy byśmy się nie dowiedzieli, kto jest ich autorem, gdyby nie „kłótnia w rodzinie” (byłego prezesa z obecnym zarządem PKS - przyp. red.) - oznajmił Tomasz Kusy.